Skip to main content

Pasja złożona z pikseli

Kim jest szerzej nieznany pasjonat, który organizuje jedną z najciekawszych imprez Retro ostatnich lat?

Nieznany szerzej pasjonat organizuje w tym roku prawdopodobnie największą, a na pewno jedną z najciekawszych imprez dla miłośników starych gier, starych komputerów i fascynującego przełomu lat 80. i 90. Nigdy nie był związany z branżą gier komputerowych. Nie był dziennikarzem, nie pracował u dystrybutora, nie angażował się w demoscenę. Jest zwyczajnym facetem, który postanowił sam zrealizować swoje największe marzenie.

Robert Łapiński ma 36 lat. Jest organizatorem Pixel Heaven 2013.

***

Ełk. Dziś niemal 60-tysięczne miasto, rozłożone między mazurskimi jeziorami i otoczone pięknymi lasami. Do upadku PRL-u pozostawało ośrodkiem skoncentrowanym na przetwórstwie produktów spożywczych i rolnych oraz przemyśle drzewnym.

Robert Łapiński o zorganizowaniu Pixel Heaven myślał już wiele lat temu

Robert od najmłodszych lat interesował się wszystkim, co związane z mikrokomputerami i grami komputerowymi. Kontakt ze światem zewnętrznym zapewniała przede wszystkim prasa oraz rodzący się w Polsce rynek gier i sprzętu komputerowego.

- W każdą niedzielę w miejscowym domu kultury odbywała się giełda - opowiada. - Do tego funkcjonowały dwie „kopiarnie” - jedyne źródło zaopatrzenia wówczas w gry. Co ciekawe, jedna z nich zlokalizowana była tuż obok komendy policji. Na stadionie miejskim był z kolei salon, czyli klasyczna buda z automatami i grami arcade. To będą dla mnie zawsze miejsca magiczne, których nigdy nie zapomnę, choć buda dawno już odjechała, a w miejscu „kopiarni” znajdują się sklep z używaną odzieżą oraz warsztat samochodowy.

W tych czasach posiadanie mikrokomputera było luksusem. Nie tylko ze względów finansowych, ale i dostępności sprzętu na rynku. Robert nie pochodził z zamożnej rodziny, jednak gdy u jednego z kolegów zobaczył Atari 800 XL, tata nie miał wyboru.

- Pewnego dnia przyniósł do domu ZX Spectrum+, z interfejsem Kempston i Sinclair w jednym oraz „zielonym” monitorem Neptun 156 - wspomina. - Pomógł mu kolega, który nawet własnoręcznie wykończył maszynę, naklejając paski w kolorach Sinclaira.

- Pierwszy dzień i noc zapamiętam do końca życia. Grałem w Highway Encounter, Chequered Flag i Bruce'a Lee. Tak to wszystko się zaczęło.

„Pierwszy dzień i noc zapamiętam do końca życia. Grałem w Highway Encounter, Chequered Flag i Bruce'a Lee.”

Highway Encounter - wydana w 1985 roku strategiczna gra z elementami akcjiZobacz na YouTube

Po pewnym czasie Robert przesiadł się na Commodore C64. Nie była to kwestia świadomego wyboru, a raczej przypadek.

- Rodzice trafili na sprzęt w Baltonie w Giżycku. Szczęście się do mnie uśmiechnęło. Gdyby odwiedzili Pewex, pewnie otrzymałbym Atari - uśmiecha się. - Czas płynął, aż wreszcie w Ełku pojawiła się Amiga.

Ujrzenie maszyny w akcji było dla Roberta ogromnym przeżyciem. Nie mógł spać, gdy zobaczył Speed Ball 2, Panza Kick Boxing, The Lost Patrol i wreszcie Red Sector Megademo.

- I tym razem dopiąłem swego. Amiga pojawiła się w domu, wciąż podpięta do Neptuna - dodaje.

Gdy w połowie lat 90. Robert kończył liceum i wyjeżdżał z Ełku na studia, firma Commodore już ogłosiła bankructwo, a złota era mikrokomputerów domowych do gier przeminęła.

- Dla mnie wtedy skończyły się magiczne czasy. Co można powiedzieć o szarej, blaszanej skrzynce, która zastąpiła nasze ukochane maszyny?

***

Trzy lata temu, podczas przeprowadzki, Robert sam nie mógł uwierzyć, jak obszerna jest jego kolekcja klasycznych komputerów i wszystkiego, co związane z latami 80. i początkiem lat 90. Kolekcjonuje wyłącznie, jak sam mówi, „klasyczne klasyki”. Sprzęt musi wyglądać ładnie i być sprawny.

Robert z synkiem. Bartek podobno uwielbia klasyki i ani myśli spoglądać na nowe konsole.

- Posiadam pełen przekrój - mówi. - Począwszy od ZX 81, przez ZX Spectrum, w różnych odmianach. Oczywiście małe i duże Atari, różne modele Commodore, Amstrady i całą plejadę Amig, łącznie z dwoma egzemplarzami CDTV, a także konsole. Nie brakuje oprogramowania i literatury.

Dlaczego postanowił zorganizować Pixel Heaven 2013?

- Chciałem to wszystko wreszcie porządnie przetestować - odpowiada śmiejąc się. - Ale oczywiście górę biorą sentymenty. Chęć powrotu do magicznych czasów i wspomnień, kiedy to miodność była w grach najważniejsza.

Często zastanawiamy się, czy to tamte czasy były tak magiczne, czy też po prostu nasz umysł wykreował obraz wspaniałych chwil, silnie związanych przecież z okresem dzieciństwa i dorastania, kiedy to nie musieliśmy martwić się o rachunki i przeziębione dzieci.

Najsilniejsze wspomnienia pozostały w pokoleniu, które urodziło się w drugiej części lat 70. i początku lat 80. Młodsze roczniki czują wielki sentyment do platformy PC, często wynikający już z pasji odziedziczonej po tacie, a jeszcze młodsze - do nowoczesnych konsol, takich jak PlayStation 2 czy pierwszy Xbox.

Z kolei pokolenie lat 60. już w 1995 roku było rozczarowane pierwszymi grami trójwymiarowymi, nazywając „starymi, dobrymi czasami” gry wydane przynajmniej dekadę wcześniej.

Nie ma jasnego wyznacznika. Ale, według Roberta Łapińskiego, starsze gry oferowały zupełnie inny wymiar zabawy.

- Jestem przekonany, że osoby, które miały styczność z komputerami w tamtych czasach, wyciągnęły z tego masę bardziej ogólnych korzyści. Gry wówczas nie ogłupiały, a na pewno w znacznie mniejszym stopniu niż teraz, natomiast niezwykle rozwijały wyobraźnię i pobudzały do myślenia - przekonuje. - Sama obsługa komputera w tamtych czasach zmuszała do samodzielnego zdobywania wiedzy.

- Twórcy mieli kiedyś sztywne ograniczenie sprzętowe i, mając je na uwadze, musieli wykazać się kreatywnością, pomysłowością i talentem, żeby gra się wyróżniała. Twórcy ośmiobitowych Atari, Commodore czy Amigi nie wyobrażali sobie, co z ich maszyn będą w stanie wycisnąć twórcy gier. Pierwszy przykład z brzegu - wszyscy byli pewni, że na Amidze nie da się stworzyć gry w stylu Wolfensteina. Do czasu aż ją stworzono - i to w Polsce.

„Jestem przekonany, że osoby, które miały styczność z komputerami w tamtych czasach, wyciągnęły z tego masę bardziej ogólnych korzyści.”

Cytadela, gra z 1995 roku - klon Dooma na Amigę 500 od polskiego studia Arrakis SoftwareZobacz na YouTube

***

Entuzjazm Roberta jest zaraźliwy. Idea imprezy, z bardzo atrakcyjnym harmonogramem, szybko trafiła na podatny grunt, a organizator spotkał się z serdecznym przyjęciem i wsparciem praktycznie z każdej strony - mediów, fanów i sponsorów.

W ciągu ostatnich lat, gdy już krystalizował się pomysł na Pixel Heaven, Robert z zaskoczeniem zaczął odkrywać, że w Polsce istnieje wiele społeczności, skupionych wokół różnych, klasycznych platform.

- Nadal powstają gry, żyje demoscena, wspaniali ludzie nie pozwalają zapomnieć o komputerach z tamtych czasów - mówi. - Odbywają się regularnie demoparties, zloty i spotkania. To jest coś fantastycznego. Te spotkania mają niesamowity, pozytywny klimat. Warto w czymś takim brać udział w dzisiejszym świecie, który zalewany jest tandetą ze wszystkich stron.

- Podziwiam ludzi, którzy dziś, z pasji, tworzą dema i gry na ośmiobitowe komputery - kontynuuje. - Czy wiesz, że w Polsce odbywa się największy zlot miłośników Atari na świecie? - kręcę głową. - To coroczne SillyVenture w Gdańsku. Niestety, nie byłem tam nigdy osobiście, ale czytając relacje i rozmawiając z ludźmi wiem, że to absolutnie niezwykłe wydarzenie.

***

W ostatnich miesiącach w polskich mediach internetowych pojawiło się wiele publikacji, wspominających dawne czasopisma o grach - Top Secret czy Secret Service. Popularność tego rodzaju tekstów, także w serwisach społecznościowych świadczy o istnieniu rzeszy starszych graczy, z pewnością dziś rozczarowanych kierunkiem, w którym podążyły gry.

Ale jest też dowodem na to, że dzisiejsze media o grach nie potrafią znaleźć sposobu na zbudowanie wokół siebie mitu i stworzenie podobnych relacji z obecnym pokoleniem graczy. Ci ostatni są z kolei znudzeni ciągłymi wspomnieniami dawnych lat, z którymi niewiele ich łączy.

Magię tamtych lat tworzyła również rodząca się prasa poświęcona komputerom i grom. Na zdjęciu okładka Bajtka z 1986 roku.

Niemniej, to właśnie Bajtek, Top Secret czy Secret Service do dziś elektryzują dawnych czytelników. Także i o tym będzie można porozmawiać podczas Pixel Heaven. Na imprezie pojawi się Sir Haszak, Gawron, Borek, Emilus, Alex, a także Micz, Pegaz Ass, Berger czy Joseph i wielu innych autorów z prasy lat 90.

- Pomyślałem, że opowieści o tamtych czasach to będzie coś wyjątkowego. Scena, ekran, prezentacja, dyskusje, żywy udział publiki… - wyjaśnia Robert. - Wszystko w przyjaznej atmosferze spotkania osób, które pamiętają najlepsze czasy elektronicznej rozrywki. Nie mogło więc zabraknąć panelu „Gdzie oni są? Magiczne czasy polskiej prasy komputerowej lat 80. i 90.”

- Gdy zacząłem namierzać kontakty, naprawdę nie wiedziałem, jaki będzie odbiór. Niepewność nie trwała długo. Pierwszy odpisał Sir Haszak. To był niezwykle pozytywny mail, napisany w najlepszym, topsecretowym stylu. Potem potwierdzali obecność kolejni znani autorzy. Każdy e-mail otwierałem z podobnymi emocjami, jakie towarzyszyły mi przed laty przy otwieraniu nowego numeru Top Secretu czy Secret Service. Bardzo pomógł mi w tym wszystkim Piotr „Micz” Mańkowski.

- Wszystkie reakcje były życzliwe i pozytywne. Większość zaproszonych osób wyrażała radość na spotkanie po latach. Bardzo mnie to cieszy. Tak naprawdę, właśnie „Retro Stories” to element, który w ramach całego Pixel Heaven budzi we mnie największe emocje. Takiego spotkania jeszcze nie było i mamy pewne pomysły, jak wykorzystać obecność tak wielu zacnych redaktorów z dawnej prasy w jednym miejscu i czasie.

Wśród uczestników pojawią się też twórcy gier, a lista gości wciąż nie jest zamknięta.

***

„W grach często brakuje jakości, którą ja zawsze postrzegałem jako miodność.”

Pasja zaprowadziła Roberta Łapińskiego od zdobytego w latach 80. i wykańczanego ręcznie Spectruma do zorganizowania dużej imprezy, na którą wielu czekało, i której wielu wypatruje już z niecierpliwością.

Jestem daleki od wartościowania dawnych czasów, prasy i gier względem tego wszystkiego, co rynek oferuje dzisiaj, i co zaoferuje nam jutro. Niemniej, fascynujące lata 80. i początek 90. to okres, który warto poznać, a przede wszystkim - warto zrozumieć.

- Obecny rynek jest imponujący pod względem biznesowym i marketingowym - kończy Robert. - Ale w grach często brakuje jakości, którą ja zawsze postrzegałem jako miodność. Właśnie tej miodności i magii brakuje często w dzisiejszych czasach i obecnych grach. Stąd też popularność gier niezależnych i chęć powrotu do starych produkcji sprzed dwudziestu i więcej lat.

Zobacz także