PayDay 3 - Recenzja
Napad z padem w ręku.
PayDay 3 z wierzchu wydaje się być zaledwie klonem „dwójki”, jednak im więcej czasu spędzałem z grą, tym wyraźniej dostrzegałem zmiany i różnice względem poprzednika, które - co ważne - są w większości trafione. Główne zasady zabawy pozostają niezmienione: maksymalnie czwórka „bohaterów” podejmuje się wybranego napadu, zazwyczaj starając się wynieść jakieś kosztowności z pilnie strzeżonego miejsca. Są na to dwa główne sposoby: cichy i głośny.
W PayDay 3 najlepsze jest to, że to w równej mierze strzelanka, co skradanka. Choć jest to dość trudne, to cały napad można przeprowadzić po cichu, bez wywołania alarmu - a jaka ogromna jest z tego satysfakcja! PayDay 2 też oferował co prawda możliwość uniknięcia zamieszania, ale w „trójce” postawiono mocny rozwój tego aspektu i w rezultacie, jeśli tylko chcemy, PayDay 3 może być rasową skradanką w stylu Hitmana - tyle że w kooperacji, co w przypadku gry ze znajomymi znacznie podnosi jej atrakcyjność.
Działa to tak, że póki nie założymy masek - ikonicznych atrybutów postaci w serii PayDay - wciąż możemy całkiem sporo nabroić. Dostępne jest otwieranie zamków wytrychem czy kradzież i używanie przydatnych przedmiotów. Bez maski nie możemy natomiast nikogo zaatakować, strzelać, rozkazywać zakładnikom, rozkuwać sojuszników z kajdanek oraz… skakać. Graczom niezaznajomionym z serią to ostatnie ograniczenie może się wydać dziwne, ale przeskakiwanie przez okna i murki daje dostęp do różnych skrótów i przejść, więc robienie tego bez maski byłoby zbyt dużym ułatwieniem.
Bardzo dobrym posunięciem była rezygnacja z mechaniki tzw. ukrycia, który odgrywa ważną rolę w PayDay 2. Działa ona tak, że im mniejsze i lżejsze wyposażenie wnosimy na misję, tym większy nasz atrybut ukrycia, a tym samym strażnicy i cywile potrzebują więcej czasu, by rozpoznać w nas zagrożenie. W PayDay 3 w obszarach publicznych obok cywili, strażników i kamer możemy chodzić, biegać, a nawet podejrzanie kucać - dopóki nie wyciągniemy broni i nikt nie przyłapie nas na nielegalnych czynnościach, nie ma szans na zdemaskowanie.
Jeśli decydujemy się na ciche podejście, to PayDay 3 przypomina nieco pokręconą wersję escape roomu. Mapy w grze to labirynty pełne łamigłówek, które wymagają od nas znalezienia sposobów na otwieranie kolejnych przejść i obchodzenie systemów zabezpieczeń. Wiemy przykładowo, że musimy dostać się do piwnicy, żeby zdezaktywować system zabezpieczeń w gablotach sklepu jubilerskiego. Problem w tym, że drzwi do piwnicy mają zamek na kod. W komputerze znalezionym w jednym z pomieszczeń czytamy, że kodem jest… numer na plakacie pracownika miesiąca w sali wejściowej sklepu. Część drużyny, która - miejmy nadzieję - nie założyła jeszcze masek, może odszukać kod i nam go przekazać, a wtedy dostaniemy się do piwnicy. Schodzimy na dół, wyłączamy zabezpieczenia i wracamy do wejścia do pokoju z gablotami, jednak do jego otwarcia potrzebujemy kodu QR z jednego z telefonów pracowników, więc wznawiamy poszukiwania. I to wszystko jednocześnie unikając wykrycia!
Często jest tak, że część drużyny działa już nieco „bardziej nielegalnie” z maskami, natomiast pozostali wstrzymują się z wyciągnięciem broni do samego końca, żeby wspomóc zespół w inny sposób. Zdarzyło się np. że nie założywszy jeszcze maski, szybko podbiegłem do strażnika, który zmierzał w stronę zamaskowanego znajomego, by odwrócić jego uwagę - mnie po prostu odprowadzono do obszaru publicznego, natomiast na widok klauna z pistoletem w dłoni strażnik zareagowałby wywołaniem alarmu, więc trzeba by go było zabić. Tego nie można natomiast robić w nieskończoność, bo każda śmierć strażnika wiąże się z koniecznością odpowiedzi na wywołanie krótkofalówką, a po określonej liczbie takich odpowiedzi stróże orientują się, że coś jest nie tak.
Ze względu na tak mocno kooperacyjny charakter, dziwi mnie decyzja o braku czatu głosowego w PayDay 3. Wiadomo, że znajomi zgadują się na Discordzie, ale duża część graczy będzie z pewnością grała z losowo dobranymi osobami. Pisanie na czacie głosowym w środku akcji jest naprawdę niewygodne, a na konsolach taka opcja właściwie całkiem odpada. Być może znam jednak powód takiej decyzji, a jest nim fakt, że za kilka miesięcy prawdopodobnie mało kto będzie potrzebował czatu głosowego.
To dlatego, że PayDay 3 stanowi właściwie dwie różne gry, w zależności od tego, jakie mamy doświadczenie z danym napadem. Misje są bowiem dość powtarzalne i mimo że ułożenie niektórych kluczowych przedmiotów się zmienia, to zdecydowana większość pozostaje za każdym razem identyczna, a w dodatku miejsc występowania wspomnianych obiektów i tak można się po pewnym czasie nauczyć.
Pierwsze podejścia - zazwyczaj próby po cichu - mają w sobie tę niepowtarzalną magię, aurę niepewności i klimat hollywoodzkich filmów o napadach. Jest w nich mnóstwo kombinowania, radość z wykonania każdego kolejnego kroku, wielka adrenalina i nerwy. Gdy jednak „nauczymy się” danego napadu, nikt już nie słucha koordynatorki, która przez słuchawkę pomaga nam przeprowadzić napad, wszyscy sprintują i realizują kolejne cele dość mechanicznie. Brzmi to jak gorsza zabawa, ale niekoniecznie tak jest, bo ciężar gry jest przeniesiony na inne aspekty. Liczy się np. wyniesienie jak najwięcej gotówki w krótkim czasie - a nie ukończenie „o mały włos” z dowolną ilością łupu. Na podobnej zasadzie działa też przecież PayDay 2, który największych fanów przyciągnął nie na setki, ale na tysiące godzin.
Skradanie stanowi tak ważną część gry, że wciąż nie poruszyłem w tej recenzji kwestii otwartej walki. Działa ona tak, że zewsząd nadciągają kolejne fale policji i jednostek antyterrorystycznych, a my musimy jednocześnie się bronić i realizować cele (inne niż w przypadku skradania), w najlepszym wypadku kontrolując też cywili i związując im ręce, żeby potem można było wynegocjować dłuższą przerwę między falami. Może się wydawać, że „głośne” podejście stanowi karę za nieudaną próbę po cichu, ale wcale tak nie jest.
Napad z maskami na twarzach faktycznie może wiązać się z mniejszym łupem, ale kolejne cele są tak świetnie wyreżyserowane, że czujemy się jak w filmie akcji. Jednym razem używamy wielkiego wiertła, by przedrzeć się przez wrota skarbca (klasyka), innym musimy najpierw złożyć metalową klatkę, którą pieniądze zostaną wyeskortowane z nocnego klubu. Choć każda mapa ma tylko jeden scenariusz, twórcom nie można zarzucić braku pomysłowości. Napadów jest na razie tylko 8, więc liczba nie powala, ale uwierzcie mi, że ukończenie wszystkich w pełni skradankowym stylem to wielkie wyzwanie, więc nie ma mowy o szybkim przebrnięciu przez wszystkie poziomy.
PayDay 3 jest też po prostu niezłą strzelanką. Zbyt wiele się tu od „dwójki” nie zmieniło, ale broń ma odpowiedniego kopa, strzały satysfakcjonująco lądują na przeciwnikach, a poza tym dodano modny w dzisiejszych czasach wślizg. Wrogowie to jednak trochę gąbki na pociski i celowanie w głowę przy każdym strzale jest właściwie wymagane, jeśli nie chcemy cierpieć na częsty deficyt amunicji - gracze na PC mają tu więc zdecydowaną przewagę. Niestety SI wrogów nieco kuleje i często dają się oni podejść lub odwracają do nas plecami, stając się łatwym celem.
Na plus należy natomiast zaliczyć rozwój postaci, bo twórcy postarali się, abyśmy czuli postęp. O ile pierwsze podejścia stanowią wyzwanie nawet na poziomie normalnym, o tyle później zyskujemy już takie ulepszenia i narzędzia, że zwiększenie poziomu jest niemal konieczne. Zrozumienie systemu umiejętności może zająć nieco czasu, bo jest dość nietypowy i gra z pewnością mogłaby go lepiej wytłumaczyć, ale doskonale spełnia swoją funkcję. Gracze mogą się specjalizować w wybranych obszarach, np. walki na bliski dystans, negocjacji z policją i manipulowania zakładnikami czy hakowaniu urządzeń. Umiejętności z różnych kategorii można łączyć, więc gra jest pod tym względem przyjemnie elastyczna.
PayDay 3 oferuje też niezły system personalizacji postaci i broni - w końcu na coś trzeba wydawać kasę, bo już po kilku napadach nasze konto zasila parę milionów wirtualnych dolarów. Kupujemy dodatki do broni i malujemy je za pomocą różnych wzorów i farb, nabywamy nowe modele broni i - przede wszystkim - bawimy się wyglądem naszych masek, które również można edytować. Z modyfikacjami broni jest jednak pewien problem, bo jeśli wierzyć wskazanym w formie pasków wykresom statystyk, to instalacja różnych luf czy kolb wpływa na broń w marginalny, niemal nieodczuwalny sposób. Po co więc taka opcja?
Warstwa graficzna PayDay 3 raczej nie powala i z pewnością nie zapamiętacie tej gry za zachwycające widoki, ale jest to do przełknięcia - wszak nie o to chodzi w sieciowych grach kooperacyjnych, żeby pięknie wyglądały. Natomiast o ile środowiska i modele obiektów prezentują poprawny poziom, o tyle postacie niezależne - szczególnie cywile - nie przypominają NPC z gry wydanej w 2023 roku. Ich modele i niska szczegółowość mocno rzuca się w oczy. Zdarza się też, że strzał z broni z jakiegoś powodu powoduje przycięcie gry, a dynamiczny obrót kamerą wywołuje miganie tekstur i doczytywanie obiektów.
Niestety gra jest też bardziej wymagająca sprzętowo niż sugeruje jej oprawa graficzna. Gracze na PC, którzy lubią mieć w sieciowych grach ponad 100 FPS-ów, albo muszą mieć sprzęt z nieco wyższej półki, albo powinni przygotować się na obniżenie rozdzielczości i/lub agresywny tryb DLSS, który akurat w PayDay 3 generuje sporo niedoskonałości graficznych, np. smug. Im więcej postaci wokół, tym wyraźnie obniżona wydajność, więc klatki skaczą w górę, kiedy robi się głośno i część cywili ucieknie z miejsca zdarzenia.
Mam też kilka mniejszych zarzutów. Sporo interakcji (wyłączanie systemów, rozbrajanie ładunków, podnoszenie toreb itp.) wymaga przytrzymania przycisku przez dłuższy czas, jednak problem w tym, że gra nie sygnalizuje, czy ktoś obok nie wykonuje już tej samej akcji. W efekcie mnóstwo interakcji się „dubluje” i jeden z graczy niepotrzebnie traci czas na czynność, którą zajął się ktoś inny. Menu PayDay 3 jest też zaprojektowane dość nieudolnie, przez co jest niezrozumiałe i niewygodne.
Zupełnie inaczej ma się sprawa z muzyką. PayDay 3 ma zdecydowanie jeden z najlepszych soundtracków, jakie słyszałem w grach. Już przygrywający w menu główny motyw muzyczny skutecznie zniechęca mnie do szybkiego rozpoczęcia meczu, a ponadto każdy napad ma jeszcze swój własny utwór, podczas którego głowa bezwarunkowo rwie się do rytmicznego machania. Mówi się, że dobra muzyka w grze jest wtedy, kiedy jej nie słyszymy, ale PayDay zawsze stanowił dla mnie wyjątek. Muzyka pompuje tu dwa razy więcej adrenaliny i świetnie przekazuje nastawienie ekipy do kryminalnego przedsięwzięcia. Oni nie boją się policji - są na energetycznym haju, zdeterminowani, by zarobić mnóstwo szmalu.
Największą zaletą PayDay 3 jest to, że twórcy nie potraktowali po macoszemu ani aspektu skradankowego, ani otwartej walki. Niezależnie od stylu gry, ta złodziejska strzelanka dostarcza mnóstwo frajdy, w szczególności ze znajomymi. Jednak choć twórcom udało się to, co najważniejsze, gra ma sporo niedociągnieć, które psują wrażenia z zabawy. Prawda jest jednak taka, że - nie licząc poprzednich odsłon serii - drugiej takiej gry nie ma na rynku, a trzecia część jest po prostu bardziej przemyślana i lepiej zaprojektowana pod względem rozgrywki niż poprzednicy.
Ocena: 7/10
Plusy: |
+ Oba sposoby gry - głośny i cichy - dostarczają tyle samo frajdy i żadnego nie potraktowano gorzej |
+ Gra ze znajomymi to zabawa w czystej postaci |
+ Ciekawe scenariusze zadań pozwalają poczuć się jak w hollywoodzkim filmie |
+ Niezłe możliwości personalizacji postaci, broni i masek |
+ Umiejętności dają poczucie postępu i rozwoju |
+ Wprost fenomenalna muzyka |
Minusy: |
- Grafika nie powala |
- Rozczarowujące SI wrogów |
- System umiejętności nie jest dobrze wytłumaczony |
- Nieczytelne i trudne w obsłudze menu |
- Instalowanie dodatków do broni wydaje się czasami bezużyteczne |
Recenzja została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.