Pedro Pascal zdradził, która rola uratowała jego karierę. „Miałem mniej niż 7 dolarów”
Początki w Hollywood nie były kolorowe.
Postaci Pedro Pascala raczej nikomu nie trzeba dziś przedstawiać - gwiazda „The Last of Us”, „Gry o Tron” czy „Mandalorianina” jest aktualnie jedną z najbardziej wychwytywanych osób w branży. Aktor zdradził niedawno, że jego kariera nie zawsze była usłana różami.
Jak zauważa serwis GamesRadar, aktor powrócił wspomnieniami do początków swojej kariery w rozmowie z Entertainment Tonight, zaraz po ceremonii rozdania nagród SAG. Początki w Hollywood nie należały do najprostszych, a w wybiciu się poza granice ubóstwa pomógł Pascalowi epizodyczny udział w serialu o wampirach.
- Moje początki trwały mniej więcej 15 lat. Mówimy tutaj o zarabianiu na wizytę u doktora, zrobienie operacji czy po prostu opłacenie czynszu - opowiadał Pascal. - Zanim dostałem wypłatę za udział w serialu „Buffy: Postrach wampirów”, miałem na koncie mniej niż 7 dolarów. To było dla mnie ratunkiem. Był to też dosłownie powód, przez który się nie poddałem i zostałem w branży.
Fani Buffy'ego pamiętają zapewne, że przygoda postaci odgrywanej przez Pascala nie zakończyła się zbyt szczęśliwie. z czasem aktor dostawał jednak coraz poważniejsze role. W czwartym sezonie "Gry o Tron” podbił - i złamał - serca fanów wcielając się w Oberyna Martella, a cztery lata później poznaliśmy go w roli Javiera Pena, w serialu „Narcos”.
Kolejne kroki w karierze Pascala były coraz bardziej ambitne. Co prawda w „Mandalorianinie” grał przede wszystkim głosem, tylko od czasu do czasu pokazując twarz zza hełmu, ale w „The Last of Us” ukazał już pełen potencjał aktorskiego warsztatu. Do roli Joela powróci niedługo, bo w przyszłym roku.