Pięć lat po wyłączeniu serwerów, strzelanka Gigantic wróci do życia
Wydarzenie specjalne.
Pamiętacie Gigantic? Zapewne nie, ponieważ darmowa strzelanka studia Motiga nie przetrwała na rynku zbyt długo, uznana za marny „klon” Overwatch. Teraz produkcja powraca jednak do żywych.
Produkcja zadebiutowała w sierpniu 2015 roku, lecz serwery wyłączono już z końcem lipca 2018 roku, niecałe trzy lata później. Założenia rozgrywki były proste: dwie pięcioosobowe drużyny walczyły ze sobą w perspektywie trzeciej osoby, a każda z postaci była herosem o unikatowych umiejętnościach - do wybory była dwudziestka.
Pewną innowacją był fakt, że u naszego boku kroczyli wielcy Strażnicy. Celem było zniszczenie takiego giganta po stronie przeciwnika. Ważne było także kontrolowanie specjalnych punktów mocy, pojawiających się na mapie. Gdy zgromadziliśmy wystarczająco dużo, zaatakować mógł nasz Guardian.
Na papierze brzmi może interesująco, lecz Gigantic zawsze uznawane było za kolejny klon Overwatch, nawet jeśli tytuł zapowiedziano wcześniej, niż zrobił to Blizzard. Oceny w recenzjach były nawet wysokie, lecz liczba użytkowników spadła jak kamień - od 8,3 tys. osób jednocześnie w szczytowym momencie w dniu premiery do mniej niż 1 tys. nieco ponad dwa miesiące później.
Teraz - dość niespodziewanie - gracze zaczęli donosić, że otrzymują zaproszenia na skrzynki email, zachęcającego do powrotu do zabawy. Serwery powrócą w okresie od 5 do 7 października, pozwalając „raz jeszcze cofnąć się do starych, dobrych czasów”. Początkowo sądzono, że to błąd lub żart, lecz studio Gearbox potwierdziło, że to wszystko prawda.
Na przestrzeni lat kwestia praw własności do gry nieco się skomplikowała. Oryginał wydawało Perfect World Entertainment, które w 2021 roku kupiła firma Embracer, wkrótce później zmieniając jej nazwę na Gearbox Publishing i wcielając do szerszego Gearbox Entertainment, kojarzonego najlepiej zapewne za sprawą Borderlands.
Gigantic były już wtedy dawno martwe, lecz wieści przypomniały fanom o tytule. Ci w kwietniu zorganizowali więc akcję wysyłania emaili do nowego podmiotu, prosząc o wskrzeszenie gry. Teraz widzimy zapewne efekty tej inicjatywy. Może to zwiastun czegoś większego?