Pięć opowieści Agathy Christie, które powinny zainspirować twórców gier
Nie tylko przygodówki.
Agatha Christie to najbardziej znana autorka kryminałów w historii, chyba nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Kilkadziesiąt powieści, jeszcze więcej opowiadań. Samych anglojęzycznych wersji jej książek sprzedano ponad miliard.
Niedawno zadebiutowała przygodowa produkcja Agatha Christie: The ABC Murders, nawiązująca oczywiście do „A.B.C." ze słynnym detektywem Poirot w roli głównej. To dobra okazja, by popuścić wodze fantazji i przybliżyć inne dzieła angielskiej autorki, które stanowiłyby interesujący materiał na grę wideo - i to niekoniecznie na przygodówkę.
„Wielka Czwórka”
To kryminał, na podstawie którego można by bez większego problemu stworzyć grę akcji - po odpowiednich zmianach w niektórych aspektach utworu. Bohater starający się powstrzymać tajemniczą organizację przed przejęciem władzy nad światem? Toż to zadanie godne Jamesa Bonda.
Można jednak pójść w innym kierunku. Bohater nie byłby praworządnym obywatelem w takiej adaptacji. Zamiast tego, stałby się... wyrachowanym mordercą działającym na zlecenie, powiedzmy, samego Poirot.
Podróżowalibyśmy do różnych państw, eliminując kolejne cele. Stopniowo odkrywalibyśmy też historię tytułowej grupy, bohater zdobywałby informacje na temat czterech głównych celów.
Rozgrywka przypominałaby tę z cyklu Hitman. Zresztą, co tam, zaszalejmy - to mogłoby być nawet świetne, rozbudowane DLC do nowej odsłony tej serii. Ciekawe czy IO Interactive skorzysta z naszego pomysłu.
„Pięć małych świnek”
Idealny materiał na nietypową grę przygodową. Bohater - Hercules Poirot - musi znaleźć mordercę pewnego mężczyzny i oczyścić z zarzutów jego żonę, ale szesnaście lat po popełnionej zbrodni.
Ciekawe byłoby tu zastosowanie mechaniki ze współczesnych gier przygodowych, chociażby w stylu Telltale. Ważniejsze od zagadek byłyby rozmowy z podejrzanymi. Oczywiście gracz mógłby wskazać niewinnego, by nie było zbyt łatwo.
Dobrym dodatkiem byłyby także sceny na sali sądowej. Można by zmienić fabułę powieści. Zabójca nie przyznałby się do winy i mielibyśmy okazję na proces z mechaniką rodem z cyklu Ace Attorney. Przesłuchaniom świadków towarzyszyłby też system odczytywania ich emocji.
„Dziesięciu Murzynków”
Jedna z najbardziej znanych powieście Christie. Po pewnych niezbędnych zmianach, stanowiłaby idealną podstawę dla gry dla dziesięciu użytkowników. Jeden byłby mordercą, ale nikt inny nie znałby tożsamości łowcy.
Rola byłaby dobierana losowo, a każda postać miałaby dostęp do nieco innych możliwości. Celem zabójcy byłoby oczywiście wyeliminowanie wszystkich gości.
Pozostali gracze musieliby przetrwać określoną ilość czasu lub zlikwidować mordercę. Jeżeli jednak popełniliby błąd i zabili niewinnego, zwycięstwo zostawałoby automatycznie przyznawane złoczyńcy.
System punktacji i nagród musiałby jednak zachęcać do eksploracji posiadłości i wykonywania drobnych zadań pobocznych. W przeciwnym razie, łatwym przepisem na zwycięstwo gości byłoby po prostu stałe przebywanie w jednym pokoju.
„Morderstwo to nic trudnego”
To klasyczne dzieło Christie mogłoby zainspirować do stworzenia rozbudowanej gry typu visual novel, gdzie najważniejsze byłyby rozmowy i interakcje. Co tam - dorzućmy nawet oprawę w stylu anime.
Gracze wcielałby się w Luke'a Fitzwilliama, który zająłby się tropieniem seryjnego mordercy w małym miasteczku. Plejada ciekawych osobistości uczyniłaby dialogi interesującymi, może nawet zabawnymi.
Nie mogłoby obyć się bez ciekawych wyborów, a od naszych decyzji zależałby dalszy rozwój wydarzeń. Forma visual novel - skromna pod względem oprawy - pozwoliłaby na znaczne rozbudowanie scenariusza i zaoferowanie wielu zakończeń, co wiązałoby się oczywiście z pewnymi zmianami w oryginalnej opowieści. Sztuka wymaga poświęceń.
Interesującym urozmaiceniem mogłyby być także elementy gry logicznej, takie jak choćby znane z popularnego cyklu o profesorze Laytonie z przenośnych konsolek Nintendo.
„Morderstwo w Mezopotamii”
Z tej powieści można skorzystać, jeżeli chciałoby się stworzyć grę przygodową z akcentem fantastycznym, paranormalnym. Zabójstwo na wykopaliskach archeologicznych - czy może być lepszy temat?
Zjawy, klątwy, starożytne monstra. Przygoda mogłaby rozpoczynać się w zgodzie z utworem Christie, ale później przerodziłaby się w coś o wiele straszniejszego. Elementy horroru wcale by tu nie przeszkadzały.
Pod względem rozgrywki nie byłby to typowy point and click. Gier tego typu mamy już pod dostatkiem, nie o takie chodzi nam w tym zestawieniu. Akcję obserwowalibyśmy z oczu bohatera, co pomogłoby w późniejszej fazie gry, gdy przedstawione zostałyby typowe motywy mające budzić lęk i strach - chociażby tajemniczy potwór.