Pierwsza „ofiara” porozumienia profesjonalnych drużyn CS:GO w USA
Seang@res opuszcza TSM.
Liga Professional eSports Association (PEA) w Counter-Strike: Global Offensive startuje w przyszłym roku, lecz już teraz wywołuje spore kontrowersje i zbiera pierwsze „ofiary”. Jak się okazuje, inicjatywa mająca na celu profesjonalizację rozgrywek ma przed sobą długą drogę.
Projekt PEA ujawniono we wrześniu tego roku, tworząc - jak zakładali uczestnicy - odpowiednik NBA w świecie północnoamerykańskich zmagań CS:GO. Pomysł wyszedł od samych organizacji - osiem drużyn z tego regionu postanowiło zorganizować własne zmagania, z pulą miliona dolara nagród w pierwszym roku.
Zapowiadało się całkiem interesująco, choć obserwatorzy zaczęli zastanawiać się, gdzie „upchnąć” jeszcze jedną ligę w wyjątkowo napiętym harmonogramie zmagań w Counter-Strike. Odpowiedź nadeszła kilka dni temu.
Wczoraj w sieci pojawił się list otwarty, w którym zawodnicy z pięciu organizacji-założycieli protestują decyzję PEA, według której drużyny nie będą mogły wziąć udziału w zmaganiach w konkurencyjnej lidze - ESL Pro League.
Profesjonalni gracze za pośrednictwem Scotta „SirScoots” Smitha - ojca sceny CS w USA - twierdzą, że nie dołączali do własnej ligi po to, by ta decydowała za nich, w jakich turniejach mogą wziąć udział. List podpisały całe składy Cloud9, CLG, Liquid, brazylijskiego Immortals oraz TSM.
Tu do akcji wkracza Sean „seang@res” Gares, jeden z czołowych amerykańskich taktyków w CS:GO. Dokładnie 15 grudnia ogłoszono, że razem z Shahzebem „ShahZaM” Khanem dołączy do tej ostatniej drużyny.
Tylko na tydzień. Jak dowiedzieliśmy się dzisiaj nad ranem, właściciel TSM - Andy „Reginald” Dinh - postanowił rozwiązać kontrakt Garesa, właśnie w związku z faktem, że ten podpisał list otwarty w sprawie blokowania uczestnictwa ESL Pro League przez PEA.
Dinh zarzucał zawodnikowi, że ten wymusił na swoich kolegach podpisanie dokumentu bez posiadania dostatecznej informacji. Następnie w sieci pojawiały się kolejne oświadczenia: najpierw SirScoots zapewniał, że nikt nie prosił go o usunięcie podpisu, a nieco później sami koledzy z drużyny Garesa ujawnili, że nikt ich do niczego nie zmuszał.
Obecnie Gares ponownie pozostaje bez drużyny. Właściciel TSM uważa, że cała sprawa naruszyła wizerunek jego organizacji, choć to samo można chyba powiedzieć o jego własnym zachowaniu.
Tymczasem fani z Europy z zaciekawieniem obserwują sytuację. Końcówka roku to zawsze okres przestoju w Counter-Strike i oczekiwanie na styczniowy turniej „major”. Całe szczęście, że dużo bardziej „ruchliwa” i pełna konfliktów scena z USA zapewnia zastępcze atrakcje.