Pillars of Eternity: The White March, Część 1 - Recenzja
W krainie śniegu.
Jeżeli Pillars of Eternity jest nowym Baldur's Gate, to pierwsza część dodatku jest niczym Icewind Dale. Rozszerzenie świetnego RPG odchodzi nieco od formuły podstawowej gry, stawiając wymagające bitwy ponad ciekawą fabułą.
Wydarzenia z The White March rozgrywają się w trakcie podstawowej kampanii, dodając parę nowych lokacji. Dostęp do nich możemy uzyskać dość szybko, na początku drugiego rozdziału.
Nie należy się jednak zbytnio spieszyć - tytułowy region, pełen śniegu i potworów lubujących się w mrozie, zaprojektowano z myślą o postaciach w okolicach siódmego poziomu. Twierdza potężnego maga to wyzwanie dla jeszcze bardziej doświadczonych drużyn.
Do nowych miejsc zostajemy wezwani na pomoc. Przywódczyni wioski w lodowej krainie wierzy, że dzięki nam uda się otworzyć wrota krasnoludzkiej twierdzy, natomiast siedziba czarnoksiężnika oblegana jest przez armię najemników, co wzbudza niepokój wszystkich sił w regionie.
Opowieść nie jest niestety szczególnie interesująca, a pod względem scenariusza rozszerzenie wypada blado na tle głównej kampanii Pillars of Eternity.
Poza możliwością zrobienia kilku dobrych uczynków, w każdym z obszarów znajdziemy też parę całkiem unikalnych skarbów i zaklęć oraz - przede wszystkim - nowych wyzwań. Starcia w Białej Marchii potrafią być naprawdę trudne.
Utrudnienia przejawiają się w formie nowych umiejętności przeciwników. Trzeba przyznać, że niektóre z nich potrafią być wyjątkowo uciążliwe. Mnożący się podczas walki mnisi, czy kompletnie odporne na wiele ataków lodowe poczwary sprawiają, że potyczki są momentami chaotyczną rzezią, gdzie desperacko staramy się utrzymać przy życiu wrażliwe jednostki.
System starć nigdy nie był najsilniejszą stroną Pillars of Eternity, a z nowymi sztuczkami w arsenale wrogów stał się nieco gorszy. Na osłodę twórcy przygotowali dwóch towarzyszy, stale pokutującego mnicha i dość specyficzną, zaklętą w magicznej zbroi łotrzycę.
Bohaterowie są solidnym uzupełnieniem niezbyt rozbudowanej linii fabularnej dodatku, jednak ich użyteczność jako kompanów jest wątpliwa.
Zdecydowanie lepiej sprawdza się nowe uzbrojenie, które możemy powiązać z jedną z naszych postaci. Specjalne wyposażenie rośnie w siłę wraz z upływem czasu, dodając do gry jeszcze jeden aspekt rozwoju trudny do przecenienia w grze RPG.
The White March podnosi maksymalny poziom naszych bohaterów, odsuwając nieco w czasie moment zatrzymania rozwoju. Doświadczenie zebrane w nowych lokacjach nie pozwala co prawda nawet na dwa awanse, nie jest to jednak wada - w podstawowej grze osiągaliśmy limit zbyt szybko.
Pierwsza część rozszerzenia do Pillars of Eternity - choć jest naprawdę solidna, a lodowe scenerie wyglądają fantastycznie - absolutnie nie porywa. Przejście od nacisku na historię do skupienia się na niezbyt atrakcyjnej walce to krok w złym kierunku. Pozostaje liczyć, że drugi rozdział przygody nakieruje grę na właściwe tory.