Po 15 latach oczekiwań, słynny symulator wyścigów dostanie deszcz
Oraz podział licencji.
Jeden z najpopularniejszych - jeśli nie najpopularniejszy - symulator wyścigów na świecie doczeka się funkcji, na którą kierowcy czekali od premiery w 2008 roku. Tak, to prawda - iRacing dostanie deszcz.
Jak opisano w obszernym artykule na oficjalnym blogu, nowość pojawi się w produkcji w marcu. Skąd takie oczekiwania? Warto pamiętać, że mówimy o tytule stawiającym na jak największy realizm, więc wprowadzenie takich warunków pogodowych nie jest prostym zabiegiem kosmetycznym, lecz ogromnym przedsięwzięciem.
„System Tempest dostarcza wrażeń niepodobnych do niczego innego w symulatorach i część kierowców może potrzebować trochę czasu, by odpowiednio przyzwyczaić się do tej funkcji” - ostrzegają deweloperzy.
„Ważne, by zrozumieć, że deszcz w iRacing nie działa tak, jak w innych grach wyścigowych i symulatorach. Jest to deszcz w wykonaniu iRacing” - czytamy dalej. „Realistyczna, dynamiczna symulacja wielu czynników fizycznych i środowiskowych doświadczanych podczas wyścigów w deszczu oraz interakcji wody zarówno z torem wyścigowym, jak i oponami samochodu”.
Deszcz nie będzie dostępny we wszystkich seriach, ale włączany przez administratorów w zmaganiach, w których ma to najwięcej sensu. Ważne jest także dostosowanie poszczególnych samochodów do symulowania mokrej nawierzchni. Początkowo mowa więc o określonych tygodniach sezonu, by kierowcy mogli przyzwyczaić się do opadów.
Początkowa lista odpowiednio dostosowanych aut to klasy GT3, GTP, LMP2, Ray FF1600, Toyota GR86 oraz FIA F4. Zestawienie będzie rozszerzane w nadchodzących miesiącach.
Wśród innych nowości zaplanowanych na marcową aktualizację wymienić można także inną innowację, o którą gracze dopraszali się od wielu lat. Mowa o podziale licencji drogowej (służącej w iRacing - w dużym uproszczeniu - za odpowiednik „rangi” w matchmakingu) na auta sportowe oraz open wheel, czyli przeróżne „formuły”.