Pogrom rynku gier w Chinach - 14 tys. firm zakończyło działalność
Przestano przyznawać licencje.
Wstrzymanie wydawania licencji nowym grom wideo w Chinach pod koniec lipca ubiegłego roku sprawiło, że przez ostatnie pół roku aż 14 tysięcy firm deweloperskich i powiązanych podmiotów zakończyło działalność.
Wieści przekazał serwis internetowy dziennika South China Morning Post. Wielu wydawców i twórców miało nadzieje, że obostrzenia zakończą się wraz z nadejściem nowego roku, lecz - najwyraźniej - nic się nie zmieniło.
Każda nowa produkcja w Chinach musi posiadać licencję na dystrybucję, wydawaną przez cenzorów z Krajowej Administracji Prasy i Publikacji. Ostatnio do tak znaczącego „zamrożenia” rynku doszło w 2018 roku.
Wtedy przerwa trwała dziewięć miesięcy i także spowodowała zamknięcie wielu firm. Cierpią nie tylko sami deweloperzy, ale także podmioty zajmujące się reklamami, produkowaniem i sprzedażą gadżetów, a także wydawcy.
Liczba 14 tysięcy pochodzi z rządowej gazety Securities Daily, powołującej się na liczbę wyrejestrowanych firm w oficjalnych statystykach.
Do lipca - zanim zamrożono wydawanie licencji - w ubiegłym roku na rynku gier wideo zamknięto w ten sposób tylko 4 tys. firm, więc kolejne 14 tys. już po wprowadzeniu restrykcji oznacza duży wzrost.
Mowa głównie o mniejszych firmach, lecz problemy mają także te największe. Tencent oraz NetEase coraz chętniej inwestują poza Chinami, starając się znaleźć nowe źródła zysków. TiMi - twórcy mobilnych hitów, takich jak Call of Duty: Mobile - założyli niedawno czwarte studio poza ojczyzną.
Oficjalnie prezydent Xi Jinping mówi o walce z uzależnieniami wśród najmłodszych, lecz obserwatorzy zauważają, że to najpewniej część szerszych prób powstrzymania zagrażającego Partii rozrostu ogromnych firm technologicznych, jak te wymienione wyżej.