Skip to main content

Pokemon X&Y - Recenzja

Kieszonkowe potwory niezmiennie bawią.

Metodą małych kroków, gry z serii Pokemon nieustannie ewoluowały począwszy od 1998 roku. X&Y kontynuuje tradycję ulepszania sprawdzonej formuły, bez wprowadzania gruntownych zmian. Dzięki temu, otrzymaliśmy najlepszą, jak do tej pory, odsłonę cyklu.

Jeżeli kiedykolwiek mieliście do czynienia z którąś częścią Pokemonów, znacie uniwersalny schemat przygody. Wcielamy się w młodego trenera, który wyrusza w świat, by poznawać i zdobywać kolejne stworki, a w końcu także, by pokonać najlepszych trenerów w całym regionie. Tym razem akcja rozgrywa się w Kalos - kraju wzorowanym na Francji.

Tak jak w innych odsłonach, również w X&Y otrzymujemy skromną historię towarzyszącą wątkowi podróży do sławy. Ponownie mamy do czynienia ze złowieszczą organizacją - tutaj jest to Drużyna Blasku, a ulubionym kolorem jej członków jest pomarańczowy. Chcą oczywiście zaszkodzić ludzkości, tak samo jak swego czasu słynna Drużyna R w pierwszej generacji gier Pokemon.

Zobacz: Pokémon GO - poradnik i najlepsze wskazówki

Fabuła jest tradycyjnie bajecznie prosta. W końcu spora część odbiorców gry to dzieci, które mogłyby mieć problem z rozeznaniem się w skomplikowanej historii. Po części, jest to też charakterystyczna cecha Pokemonów, stanowiąca bardziej o jej uroku. Niemniej, ciekawszy wątek główny byłby pozytywną nowością - mam nadzieję, że kiedyś się takowego w tej serii doczekamy.

W grze pojawia się, a jakże, miły profesor, oferujący nam pierwsze Pokemony

Podstawy rozgrywki pozostały niezmienione. W trakcie podróży do kolejnych miast walczymy z trenerami oraz dzikimi Pokemonami, które możemy schwytać. Rozwijamy stworki poprzez wystawianie ich do bitwy, zdobywając dzięki temu kolejne poziomy i nowe umiejętności. To największa siła, przyciągająca do zabawy - chęć przekraczania kolejnych granic, wzbogacona o uzależniającą potrzebą zdobywania coraz to nowych członków drużyny. Z rozwojem Pokemonów związana jest też jedna z nowości, czyli tak zwane Mega Ewolucje, najwyższe stadium zaawansowania dostępne dla niektórych stworków na czas trwania jednej potyczki.

Poza tym, trafiamy na kolejne areny, by pokonywać liderów i zbierać w ten sposób odznaki, stanowiące dowód naszych osiągnięć. W końcu stajemy naprzeciw elity trenerów z regionu, co stanowi kulminację podróży. Dobrnięcie do finałowej, najważniejszej walki, zajmuje około trzydziestu godzin.

Nie da się ukryć, że w serii Pokemon wszystko sprowadza się do pojedynków. Walka, jak zwykle, opiera się na systemie turowym. Wydajemy polecenie ataku lub używamy mikstury wzmacniającej, czekamy na ruch przeciwnika, i ponownie przechodzimy do działania.

Nie wystarczy ciągłe korzystanie z jednej umiejętności. Mamy do czynienia z rozbudowaną wersją schematu „kamień, nożyce, papier”. Konkretne typy stworków są skutecznie przeciw innym. Atak ogniem zada podwójne obrażenia Pokemonowi trawiastemu, a elektryczność wyjątkowo zaszkodzi wodnemu. System ten urozmaica jeszcze obecność typów mieszanych oraz jednego zupełnie nowego - Magicznego.

Pokemon X&Y - Trailer

Walki mogą być wymagające, choć przede wszystkim podczas gry sieciowej z innymi, doświadczonymi użytkownikami. Podczas tradycyjnej, samotnej przygody, rzadko trafiamy na przeciwników, którzy stanowią naprawdę poważne zagrożenie. To drobna wada. Czasem po prostu czujemy, że jest odrobinę zbyt łatwo.

Przy okazji warto wspomnieć, że system sieciowy zrealizowany został bardzo porządnie. Rozegranie pojedynku to kwestia kilku kliknięć, równie łatwe i nieskomplikowane jest wymienianie się Pokemonami. W grze pojawił się też nowy, ciekawy element mocy O-Powers - to wzmacniające bonusy, które możemy przydzielać znajomym, obcym lub sobie. Użycie takiej mocy na kimś innym zużywa jednak mniej specjalnego zasobu energii, co zachęca do pomagania.

Pokemon X&Y może zainteresować także osoby, które nie miały wcześniej styczności z serią. Nie tylko dzięki łatwemu do opanowania systemowi walki, lecz także przez decyzje twórców, którzy postanowili uczynić podróż naszego bohatera nieco wygodniejszą. Błyskawicznie wchodzimy w posiadanie rolek, dzięki którym poruszamy się o wiele szybciej niż tradycyjnym, spacerowym krokiem. Już po zdobyciu pierwszej odznaki, otrzymujemy też przedmiot umożliwiający zdobywanie 50 procent punktów doświadczenia stworkom, które nie biorą udziału w walce.

Największą, najbardziej zauważalną nowością w Pokemon X&Y jest oczywiście zmiana stylu oprawy graficznej. W końcu mamy do czynienia z trójwymiarowym światem i postaciami. To bardzo miła odmiana, dzięki której produkcja sprawia wrażenie bardziej innowacyjnej niż jest nią w rzeczywistości. Animacje potężnych ataków wyglądają naprawdę imponująco, szczególnie że obserwujemy dokładnie odwzorowane modele, a nie płaskie obrazki.

Jeden z nowych stworków to Pokemon-miecz

Efekt 3D, charakterystyczna funkcja konsoli 3DS, został zaimplementowany w nowym tytule studia GameFreak, ale jest możliwy do aktywowania jedynie w trakcie walk. To przemyślana decyzja twórców, którzy argumentują, że priorytetem było uczynienie świata jak najładniejszym i bogatym w detale. Wprowadzenie omawianego efektu wiązałoby się z poświęceniem niektórych elementów oprawy.

Projektantom nie udało się stworzyć gry perfekcyjnej. Nowy typ walk z dzikimi stworkami, tak zwane „starcia z hordą”, okazują się nieporozumieniem. Walczymy jednocześnie z pięcioma Pokemonami i jest to zajęcie nużące oraz frustrujące; zazwyczaj nie stanowi wielkiego wyzwania, ale potrafi trwać bardzo długo. Na szczęście, w większości przypadków możemy po prostu uciec z pola bitwy.

Odejście od dwóch wymiarów również okazało się nieco problematyczne. Kamera potrafi momentami ustawiać się w bardzo dziwnej pozycji, szczególnie niewygodna bywa przez to nawigacja w stolicy regionu. Odnośnie nawigacji - mapa mogłaby być nieco dokładniejsza, zabrakło możliwości włączenia jej na stałe, na dolnym ekranie.

Warto dodać, że poza podstawowymi elementami rozgrywki, przygotowano także aktywności poboczne - w dużej mierze jednak niezbyt angażujące. W ręce graczy trafił zestaw minigier, służących do niewielkiej poprawy statystyk stworków. Możemy też karmić nasze „zwierzątka” i bawić się z nimi, by bardziej nas polubiły. Wszystkie te zajęcia są nieobowiązkowe, choć trzeba zaznaczyć, że w grze występują umiejętności, które stają się silniejsze, gdy Pokemon jest do nas mocno przywiązany. Jest ich jednak niewiele.

Pokemon X&Y, dzięki kilku usprawnieniom, jest najlepszą grą o „kieszonkowych stworkach”. Dzięki zwiększonej przystępności, to świetna pozycja dla tych, którzy chcą zapoznać się z serią po raz pierwszy. Miłośnicy docenią natomiast odświeżoną oprawę i szereg mniejszych ulepszeń.

8 / 10

Zobacz także