Postać z 5. odcinka „The Last of Us” mogła przeżyć. Twórcy rozważali inny scenariusz
Uwaga na spoilery.
Reżyser piątego odcinka serialu „The Last of Us” - Jeremy Webb - zdradził, że zastanawiał się nad innym zakończeniem epizodu. Twórcy bili się z myślami, czy nie pozwolić przeżyć jednej z postaci.
UWAGA NA SPOILERY: Zamieszczamy tutaj informacje o fabularnych szczegółach serialu. Jeśli nie chcesz ich poznać, opuść stronę lub wróć tu w przyszłości. Możesz też przejść na stronę główną serwisu i przeczytać codzienną dawkę informacji ze świata gier, seriali i filmów.
Przypomnijmy, że pod koniec piątego odcinka horda zarażonych atakuje niespodziewanie Henry’eago, Sama i Ellie, uciekających przed grupą Łowców, której dowodzi Kathleen. Całej trójce udaje się przeżyć, ale w trakcie wieczornej rozmowy Sama i Ellie wychodzi na jaw, że 8-letni chłopczyk został ugryziony.
Nastolatka próbuje go uratować, wykorzystując w tym celu własną krew, ale ostatecznie nie powstrzymuje to procesu mutacji. Bohater następnego poranka atakuje Ellie. Henry widząc to, zabija brata, a chwilę potem sam popełnia samobójstwo. Reżyser Jeremy Webb ujawnił, że myślał nad innym zakończeniem wątku tej postaci.
- Mieliśmy pewne rozmowy o tym, czy Henry powinien przeżyć - mówi filmowiec z brytyjskim tygodnikiem Radio Times. - Jest w tym coś szekspirowskiego, ale finalnie było to dramatyczne i straszne. Sądzę, że w dramacie trzeba uczynić życie bohatera tak ciężkim, jak tylko to jest możliwe.
- To okrutne, ale żeby Ellie i Joel mogli iść dalej, muszą pokonać najbardziej nadzwyczajne przeszkody. Myślę, że gdybyśmy pozwolili mu żyć, sprzeciwilibyśmy się tej zasadzie. Dlatego tak zdecydowaliśmy. Obawiam się, że Henry musiał umrzeć - dodał.
Lamar Johnson - wcielający się w omawianą postać - przyznał, że ostatnia scena z jego ekranowym bratem była dla niego bardzo wyczerpująca emocjonalnie. Aktor zauważa jednak, że pomimo dramatyzmu sytuacji, koniec końców decyzja Henry’ego o zabiciu Sama wyniknęła z miłości.
Twórcy serialu Craig Mazin i Neil Druckmann także wypowiedzieli się w tej sprawie. - Odbywaliśmy długie, długie rozmowy na ten temat. Napisałem nawet inne wersje - stwierdził Craig Mazin w słuchowisku The Last of Us Podcast. - Byłem podirytowany tym zakończeniem. W grze było to szokujące i brutalne. Pamiętam, że ekran zrobił się czarny, a akcja przeniosła się w niedaleką przyszłość.
- Dostaliśmy inną porę roku i mogliśmy zobaczyć Ellie oraz Joela w innym momencie, miejscu i czasie. Dzięki temu zabiegowi tak jakby mogłem pójść dalej, ale w serialu nie pozwalamy wam tego zrobić. Wiedzieliśmy, że musimy tak zakończyć ten odcinek. Pytanie brzmi, czy Henry powinien się zabić czy nie? - zastanawia się showrunner.
Neil Druckmann - jeden z szefów Naughty Dog, odpowiedzialnego za grę The Last of Us - jest podobnego zdania. - Nie wiem, czy powinniśmy się zagłębiać w alternatywy, bo ludzie mogą być na nas wściekli, gdy usłyszą, że były inne opcje. Jest to jednak próba odzwierciedlenia najgorszego możliwego scenariusza dla brata. Myślę, że musieliśmy iść na całość, żeby pokazać, że jemu nic już nie pozostało na tym świecie - oznajmił.
Szósty odcinek „The Last of Us” będzie dostępny na platformie HBO Max w poniedziałek 20 lutego o godzinie 3:00 w nocy.