Postać żywcem wyjęta z Assassin's Creed urozmaiciła ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich
Arno poniósł znicz?
Paryż ma już za sobą ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich, której z pewnością nie można było odmówić rozmachu. Uwagę graczy szczególnie przykuć mogła tajemnicza postać ze zniczem olimpijskim w ręce, przypominająca protagonistę z serii Assassin's Creed.
Skojarzenia nie są bezpodstawne. Bohater spektaklu kryje twarz pod kapturem, zwinnie przeskakuje między paryskimi dachami, a w pewnym momencie bierze nawet udział we francuskiej rewolucji. W głowie od razu pojawia się skojrzenie z Assassin's Creed Unity, z czego sprawę zdawał sobie również sam Ubisoft. „Miejcie oko na dachy Paryża - Arno może was obserwować z góry” - napisano na portalu X firmy.
Wypowiedź przedstawiciela Ubisoftu zdradza jednak, że pojawienie się zakapturzonej postaci nie było owocem współpracy między organizatorem Igrzysk a francuskim wydawcą. „Byliśmy pod wrażeniem ceremonii otwarcia. Jesteśmy bardzo dumni widząc, że Assassin's Creed był jedną z inspiracji dla utalentowanych twórców pokazu. To prawdziwy dowód na wpływ gier wideo na kulturę popularną” - przekazano dla Kotaku.
Prawdziwa tożsamość postaci
Kim więc może być zakapturzony bohater, jeśli nie asasynem? Jak podaje serwis France24, najprawdopobniej patrzymy po prostu na biegającą po dachach mieszankę wielu postaci z francuskiej kultury, w tym m.in. Arsèna Lupina - szlachetnego włamywacza, detektywa i bohatera książek przygodowych z XX wieku.
Zasłonięta twarz może być natomiast nawiązaniem do Belphégora, zwanego też człowiekiem w żelaznej masce. Ten pan istniał naprawdę - zmarł jako więzień w Bastylii, z nałożoną na twarzy maską - i był inspiracją dla wielu francuskich artystów. Patrząc na sentyment, jakim Francuzi darzą wszelkie tajemnicze i zakapturzone postacie, seria Assassin's Creed nie mogła sobie znaleźć lepszego domu.