Powstanie serial Star Wars Vader na Disney Plus? Nie wiem, czy to dobry pomysł
Im mniej Lorda Sithów tym lepiej.
Darth Vader w mroku i chwale powrócił na ekrany, dzięki najnowszym filmom i serialom spod szyldu Star Wars. Niektórzy uważają, że słynny Lord Sithów powinien dostać własną produkcję. Nie wiem jednak, czy byłby to dobry pomysł.
Kultowego złoczyńcę możemy teraz oglądać w odcinkowym „Obi-Wan Kenobi”, a plotkuje się, że antagonista pojawi się w innych aktorskich projektach w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, w tym poświęconemu Ahsoce Tano.
Hayden Christensen, czyli odtwórca postaci Anakina Skywalkera i Vadera w trylogii prequeli, a także w produkcji o Obi-Wanie, chce iść o krok dalej. W wywiadzie dla The Hollywood Reporter na pytanie, czy chciałby powstania serialu o mrocznym Lordzie Sithów na Disney+ stwierdził krótko - „zdecydowanie”. Aktor uważa, że istnieje jeszcze sporo możliwości rozbudowania antagonisty.
Mam jednak nadzieję, że Disney nie pójdzie w takim kierunku. Nie zrozumcie mnie źle, uczeń Imperatora jest bardzo dobrą postacią, która automatycznie podnosi poziom danej produkcji, kiedy tylko pojawia się na ekranie. Obawiam się jednak, że odrębny projekt o największym złoczyńcy w historii popkultury mógłby popsuć wizerunek Dartha.
Sceny z Vaderem oddziałują na widza tak mocno dlatego, że są bardzo rzadkie. Nie obcujemy z Lordem Sithów zbyt często, więc każde podobne spotkanie zapamiętujemy na długo. Jeżeli dostalibyśmy cały serial poświęcony antagoniście, w końcu byśmy do niego przywykli.
Jest też kwestia sposobu przedstawienia postaci. Hollywood rządzi się własnymi prawami i nie mam złudzeń: wiem, że Disney nie odważyłby się przygotować produkcji, której głównym bohaterem byłby zły do szpiku kości gość, który bez skrupułów jest w stanie podduszać swoich podwładnych czy zabijać niewinnych mieszkańców (co widzieliśmy w jednym z odcinków „Obi-Wana Kenobiego”).
Musiałyby pojawić się elementy, które zmiękczyłyby wizerunek Vadera, stawiając go w jasnym świetle, przy czym nie twierdzę, że zabrakłoby brutalności, bo pewnie dostalibyśmy solidną dawkę przemocy. Moje wątpliwości dość dobrze obrazuje przykład „Peacemakera”, którego tytułowy bohater początkowo miał skrzywiony kompas moralny, a ostatecznie uratował świat przed Wielkim Złem - sam serial rzecz jasna jest świetną pozycją, co nie zmienia faktu, że obserwowaliśmy przemianę z „bad guya” w co najmniej antyherosa.
Dostrzegam jednocześnie potencjał, jaki tkwi w produkcji o Lordzie Sithów. Można byłoby - wzorem komiksów o Vaderze - przedstawić wewnętrzną walkę między dawnym Anakinem a mrocznym wcieleniem postaci. Albo próbę dokonania zemsty na Imperatorze za poniesione krzywdy poprzez uknucie spisku przy zachowaniu złej natury złoczyńcy. To jednak wymagałoby zaangażowania umiejętnych scenarzystów i zielonego światła Disneya na przekraczanie granic.
Inną możliwością mogłoby być ukazanie młodości Anakina nim przemienił się w Vadera. Tyle tylko, że trylogia prequeli oraz animowane „Wojny klonów” (swoją drogą, świetny serial ze świata Star Wars) raczej wyczerpały temat. O tym okresie wiemy już niemal wszystko. W teorii do zbadania jest jeszcze czas szkolenia u Obi-Wana (pomiędzy pierwszym a drugim epizodem filmowej sagi), ale nie wydaje mi się, by o takim pomyśle mówił Christensen.
Nie neguję konceptu serialu o słynnym Lordzie Sithów. Na razie jednak wizja podobnej produkcji nie napawa mnie optymizmem, bo Disney mógłby zepsuć coś, do dobrze się sprawdza. Niekiedy mniej znaczy lepiej - tak jest w tym przypadku i liczę, że tak właśnie pozostanie.