Prezentacja Mad Max na E3
Połączenie Just Cause 2 oraz Jak 3: czadowa bryka, obrzyn i piękny Max.
Przejmowanie pojazdów nie jest niczym nowym w grach oferujących otwarty świat. Na upartego można powiedzieć, że protoplastą tego typu zabawy jest powszechnie znane Grand Theft Auto. Innymi słowy, ta Ameryka została już odkryta. Ale przez to, że w tego typu grach wszystko wokół jest do wzięcia, ciężko jest przywiązać się do jakiegoś konkretnego pojazdu.
W tworzonej przez studio Avalanche grze Mad Max będzie można zasiąść za sterami blisko 50 pojazdów podczas postapokaliptycznej przygody w otwartym świecie, ale tylko jeden samochód - Magnum Opus - poznamy od serca.
Ten mocno podrasowany Ford Falcon XB z 1974 roku to szlagierowe cztery kółka Maksa. Problem w tym, że już po nich. Główny bohater musi więc zbudować od zera nową brykę. Kolejny Magnum Opus może i zacznie swój żywot jako prawdziwy gruchot, ale w trakcie przygody nic nie będzie stało na przeszkodzie, by modyfikować go wedle własnego uznania, zmieniając podwozie, zderzak, silnik, dodając harpun czy montując na nim karabin snajperski. Do własnego widzimisię będzie można dostosować nawet garbatego mechanika o imieniu Chumbucket, któremu zdecydowanie brakuje piątej klepki, ale jest genialny w tym, co robi. Fajnie, że dostajemy go do samochodu gratis.
„Etap, który twórcy prezentują na E3 stawia przed Maksem zadanie przedostania się przez ciężkie fortyfikacje posterunku bandytów.”
Etap, który twórcy prezentują na E3 stawia przed Maksem zadanie przedostania się przez ciężkie fortyfikacje posterunku bandytów. Za sprawą lornetki Max zauważa, że brama podświetla się na czerwono. To znak, że nasz samochód nie jest jeszcze wystarczająco silny, by się przez nią przebić. Eksploracja oraz zbieranie sprzętu pokonanych przeciwników w pełnej wersji gry pozwolą na stopniowe modyfikowanie naszego pojazdu oraz jego statystyk, ale na potrzeby demonstracji przedstawiciele Avalanche przyśpieszyli nieco proces pompując punkty w dość obszerne drzewko umiejętności Magnum Opus.
Mając z głowy kwestię ulepszenia samochodu, pytanie brzmi: jak faktycznie podejść do spenetrowania placówki? Może by tak przemielić zbirów pod kołami samochodu? A może wyskoczyć zza kierownicy i rozprawić się z oprychami z pomocą obrzyna? Wcale nie głupie wydaje się też wyeliminowanie ich z daleka za pomocą karabinu snajperskiego. Avalanche zdecydowało się pokazać to ostatnie rozwiązanie w akcji. Max udaje się więc na wzniesienie. Następnie zamienia się miejscami z garbatym pomagierem i osobiście staje za lunetą prowizorycznej snajperki zamontowanej na tyle samochodu. Mamy farta, gdyż wszyscy wrogowie znajdują się tuż obok beczek z benzyną. To dosyć sensowne - strzegą benzyny, która w tym dziwnym świecie jest na wagę złota.
Ale metodyczna walka z dystansu nie zawsze będzie tak opłacalna. Znaczna część potyczek w grze będzie odbywała się z losowo napotkanymi grupami zbirów, do których nie sposób się wcześniej przygotować. Bardzo często powalczymy pędząc samochodem, mając na ogonie całą masę bandyckiego złomu na kółkach. Zauważyliśmy, że po zbliżeniu się do wrogiego pojazdu i posłaniu w jego kierunku śrutu włącza się delikatne spowolnienie czasu. Nie jesteśmy pewni, czy jest to umiejętność, która regeneruje się po pewnym czasie, czy może jej użycie jest ograniczone w jakiś inny sposób, ale wygląda to świetnie. Nie raz zdarzy się jakiemuś bandycie wskoczyć na nasz Magnum Opus. Wówczas trzeba będzie się nieproszonego gościa pozbyć z pomocą strzelby lub też zrzucić go z samochodu uderzając w inne, zanim bandyta wydłubie nam oczy nożem.
Jedną z najlepszych form obrony stanowi harpun, z którym mieliśmy okazję zapoznać się w Just Cause 2. Pozwala na połączenie ze sobą dowolnych dwóch rzeczy, co w przypadku ścigających nas samochodów oznacza ich efektowną kraksę. Jeżeli możliwości harpuna nie zostały ograniczone w stosunku do Just Cause 2, jesteśmy pewni, że znajdzie się dla niego jeszcze wiele pomysłowych zastosowań, o których nam się nie śniło. W najgorszym wypadku oznacza to tabuny pechowców ciągniętych za jeepami.
Od czasu do czasu trzeba będzie z samochodu wysiąść, by doświadczyć nadzwyczaj brutalnej walki wręcz, w której wszystko jest dozwolone: noże, cegłówki, broń palna. W grę wchodzi nawet elektryczny pastuch, na który - na naszych oczach - Max nadziewa pewnego nieszczęśnika, by po chwili narzędzie zbrodni eksplodowało. Znalazło się nawet miejsce na trochę skradania - na przykład wtedy, gdy Max zaszedł od tyłu snajpera, by po cichu pozbawić go życia.
Wersja gry, którą dane nam było oglądać, znajduje się w fazie pre-alpha, ale działa na PlayStation 4. Niektóre animacje wydawały się niedopracowane, ale całościowo Mad Max prezentuje się świetnie, zdecydowanie lepiej niż na promujących go obrazkach. Szaro-brązowe australijskie pustkowia to ponure miejsce, obfitujące w dwie rzeczy: kamień i piasek. Ten drugi wypada szczególnie dobrze, gdy lata po otoczeniu i ogranicza widoczność podczas starć samochodowych. W sumie kamienie też nie wyglądają źle i często pękają, dzieląc się na mniejsze kawałki pod wpływem uderzeń naszej machiny wojennej.
„Od czasu do czasu trzeba będzie z samochodu wysiąść, by doświadczyć nadzwyczaj brutalnej walki wręcz.”
Nowa generacja niesie za sobą także wyzwolenie od jednej z największych bolączek gier z otwartych światem tej generacji: rozpraszającego doczytywania się obiektów tuż przed naszymi oczami.
Bazując na 14-minutowej prezentacji podczas tegorocznego E3, Mad Max zdaje się ucieleśniać szaleństwo i swobodę, których można by się spodziewać po filmowych klasykach, na kanwie których tytuł powstaje. Nie wiemy jeszcze, jakie miejsca zwiedzimy w grze. Może twórcy pozwolą nam osobiście zobaczyć, co znajduje się pod Kopułą Gromu? Tak samo walka - widzieliśmy zaledwie jej zalążek. Jednak to, co do tej pory pokazało Avalanche wygląda na połączenie najlepszych elementów Just Cause 2 oraz Jak 3 w jedną grę, z czadową bryką u boku głównego bohatera.
Mad Max ukaże się na PC, PS3, PS4, Xboksie 360 i Xbox One. Premiera w 2014 roku.