Skip to main content

Prospekt - Recenzja

Powrót do świata Half-Life.

Fanowski sequel Opposing Force to krótka i niezbyt interesująca przygoda, przywołująca jednak miłe wspomnienia.

Prospekt to strzelanka stworzona przez jedną osobę - moddera Richarda Seabrooka. Deweloper miał szczęście. Jego projekt spodobał się przedstawicielom Valve, projektant otrzymał pozwolenie na używanie postaci i motywów z uniwersum Half-Life. Gra nie zachwyca, ale miło jest wrócić do tego świata.

Bohaterem jest Adrian Shephard, żołnierz Marine znany z wydanego w 1999 roku Opposing Force. Akcja rozgrywa się w trakcie wydarzeń Half-Life 2. Teoretycznie mamy pomagać Gordonowi Freemanowi w walce z siłami Combine, ale gdyby nie krótkie intro - w ogóle nie mielibyśmy pojęcia o faktycznym celu naszej wyprawy.

Fabuła to tylko pretekst do eksploracji i strzelanka. W żaden sposób nie rozbudowuje znanych już graczom od wielu lat wątków, nie wprowadza interesujących wydarzeń. Zresztą, możliwe, że gdyby tak było, Valve nie pobłogosławiłoby tego projektu.

Bohater trafia do więziennego kompleksu Nova Prospekt. Krążąc po korytarzach, czasem wychodząc na dziedziniec, rozprawia się z kolejnymi przeciwnikami.

Rozgrywka przypomina tę z Half-Life 2, co nie powinno dziwić. Szybko zdobywamy potężne uzbrojenie, choć niestety nie pobawimy się karabinem grawitacyjnym i charakterystyczną kuszą.

Zobacz na YouTube

Strzelanie do wrogich żołnierzy to jednak nie wszystko. Czasem natkniemy się na przeszkodę czy też zamknięte drzwi i będziemy musieli przez moment pogłówkować. Zazwyczaj wystarczy spostrzegawczość, by zorientować się, że rozwiązanie problemu to po prostu ułożenie schodów z pobliskich skrzyń.

Takie przerwy zmuszające do zatrzymania się na moment psują nieco dynamikę krótkiej kampanii - całość można ukończyć w niecałe 4 godziny. Z drugiej strony przypominają jednak, że dawniej także w strzelankach trzeba było czasem trochę pomyśleć.

Lokacje nie są zbyt ciekawe. Nova Prospekt to nijaki, szaro-bury kompleks. Trochę szkoda, że autor wybrał akurat tę placówkę. Kolejne miejsca wyglądają nieźle, szczególnie nieco większe obszary. Wady projektu przejawiają się jednak w trakcie walki.

Trochę zbyt często poziom trudności jest zawyżany przez fakt, że rzuca się na nas grupa wrogów, a my najzwyczajniej w świecie nie mamy się za czym schować. Szybko zaczyna to irytować i przysłaniać satysfakcję z pokonywania kolejnych żołdaków.

Szkoda też, że zabrakło odpowiedniej różnorodności przeciwników. Tylko przez chwilę spotykamy zombie i charakterystyczne headcraby, później ścieramy się niemal wyłącznie z typowymi przedstawicielami sił Combine uzbrojonymi w broń palną.

Zabawa przypomina też, że Half-Life 2 jest już nieco archaiczny. Model strzelania nie jest zły, ale w porównaniu do wielu współczesnych strzelanek, broni często brakuje odpowiednio przyjemnego „kopa”.

Ktoś zapomniał posprzątać...

Produkcja Seabrooka tak naprawdę nie oferuje wiele więcej niż niektóre darmowe mody stworzone na silniku Source. Największą zaletą okazuje się tak naprawdę poczucie nostalgii - przyjemnie jest wrócić do tego świata, tak po prostu. Tym bardziej szkoda, że trafiamy tylko do nieciekawego więzienia.

Prospekt trudno polecić. To porządna dawka klasycznego strzelania, ale projekt poziomów i scenariusz pozostawiają sporo do życzenia. Grę można raczej nabyć przy okazji dużej przeceny, by wrócić na chwilę do świata Half-Life'a, o ile oczywiście ma się ochotę na taką podróż, której towarzyszy nieco przestarzała rozgrywka.

5 / 10

Zobacz także