Skip to main content

Przesłuchanie Microsoftu to niezła komedia. Sąd nie wie nawet, kto jest prezesem firmy

Za to Sarah Bond skradła show i serca fanów.

Przesłuchania pracowników Microsoftu przed sądem w sprawie przejęcia Activision Blizzard okazały się istną komedią. W oczy najbardziej rzuca się nieprzygotowanie sądu i oskarżycieli, którzy najwyraźniej nie odrobili pracy domowej.

Przedstawiciele Microsoftu bronią się przed pozwem amerykańskiej Fedralnej Komisji Handlu (FTC), która stara się zablokować fuzję korporacji z Activision. Stawki są wysokie, ponieważ firma z Redmond ma czas tylko do 18 lipca, aby zamknąć wartą 68,7 miliarda dolarów transakcję, tymczasem FTC za wszelką cenę stara się to uniemożliwić i żąda wydania wstępnego zakazu. Wygląda jednak na to, że linia oskarżenia nie przygotowała się należycie do procesu.

Najjaśniej świeciła Sarah Bond, czyli wiceprezeska działu Xbox w Microsofcie. Bond bardzo celnie i czarująco odpowiadała na pytania przed sądem, jednak w trakcie ich zadawania wyszło na jaw, że oskarżyciele nie mają dużego pojęcia o technologii. Najwyraźniej jednym z argumentów FTC przeciw transakcji był wymóg wykupienia licencji na system Windows przez osoby chcące korzystać z możliwości grania w chmurze, co w istocie mogłoby wywoływać obawy. Jest tylko jeden szczegół.

- Nie. Można streamować gry na PC bez licencji na system Windows - odpowiedziała Sarah Bond, po czym oskarżyciel szybko zmienił temat. Usługa Xbox Cloud Gaming absolutnie nie wymaga wykupienia klucza aktywacyjnego systemu Windows, ponadto gry można streamować w zasadzie na dowolnym urządzeniu z przeglądarką internetową. Usługa działałaby nawet w przeglądarce na PlayStation, gdyby Sony na to pozwoliło.

Być może trochę się czepiamy, a niektóre zawiłości technologiczne w istocie trudno wyjaśnić laikom, jednak sąd nie wiedział nawet, kim jest Satya Nadella, czyli prezes całego Microsoftu (choć akurat to wyjaśnienie mogło być wymagane przez protokół). Kolejne pytania zdradzały, że FTC nie do końca wie, czemu się sprzeciwia. Trochę dziwi, że prawnicy mają tak słabe rozeznanie w temacie, którym zajmują się od wielu miesięcy, a wiele z ich argumentów opiera się na błędnych założeniach i brakach w rozumieniu technologii oraz podstawowych zagadnień związanych z branżą gier.

Trzeba nawet było wyjaśniać sędzinie, że Diablo to „gra oparta na idei walki z niepowstrzymanym złem, którym jest diabeł”. Za to podczas przesłuchania Sarah Bond w mgnieniu oka wyrosła na ulubienicę fanów Microsoftu, z których wielu wyraża nadzieję, że w przyszłości to ona przejmie posadę po Philu Spencerze. To chyba nic dziwnego, skoro Bond opowiadała przed sądem, że Diablo to ulubiona gra jej 76-letniego ojca.

Zobacz także