Skip to main content

Przetrwanie w The Division - testujemy nowy tryb

Walka z mrozem, chorobą i głodem.

Wielu graczy wróciło w ciągu ostatnich tygodni do The Division. To efekt szeregu zmian i usprawnień w mechanice rozgrywki - ulepszono model strzelania, sztuczną inteligencję wrogów, dodano aktywności, poprawiono zabawę na maksymalnym poziomie doświadczenia. Darmowe aktualizacje to jednak nie jedyny powód, który może zachęcić do ponownego odwiedzenia post-apokaliptycznego Nowego Jorku. Innym jest najnowszy dodatek - Przetrwanie.

Nie jest to DLC dla każdego. Stworzono je z myślą o tych graczach, którzy byli nieco zawiedzeni faktem, że podstawowa gra nie oferowała właściwie żadnych istotnych elementów survivalowych, choć otoczka fabularna i atmosfera aż prosiły się o takie aspekty rozgrywki.

Podstawowa wersja The Division nie wszystkich przykuła do ekranu na długo - być może dlatego, że założenia przypominają w pewnym stopniu grę MMO, a tego typu produkcji jest obecnie na rynku bardzo dużo i wielu z nas spędziło już setki godzin w swoim ulubionym świecie. Dodatek Survival sprawił jednak, że częściej niż do tej pory ponownie uruchamiałem The Division.

Widoczność jest bardzo słaba, co dodatkowo utrudnia rozgrywkę

Przetrwanie z pewnością dostarcza więcej emocji niż zwyczajna rozgrywka, a jednocześnie jest ciekawsza niż zmagania w podstawowej Strefie Mroku. Cały czas musimy mieć oczy otwarte, a przeciwnicy to tylko jedno z naszych zmartwień.

Nowy tryb jest oddzielony od normalnego obszaru rozgrywki - zabawę rozpoczynamy z poziomu głównej bazy. Dołączamy do innych graczy, maksymalnie dwudziestu czterech, by po scence wprowadzającej odnaleźć się w losowym miejscu na Manhattanie. Dzielnica ta jest jednak inna niż zwykle, mamy bowiem do czynienia z szalejącą burzą śnieżną.

Celem głównym w Survivalu jest dotarcie do konkretnego punktu w Strefie Mroku, zebranie lekarstwa i ewakuacja. Brzmi niezbyt skomplikowanie, jednak do końca docierają tylko nieliczni.

Zmagania zaczynamy wyłącznie z jednym pistoletem i niezbyt dobrym ubraniem, które słabo chroni przed mrozem. Wystarczy, że wyjdziemy na ulicę, a szybko odczujemy dotkliwe zimno - odpowiedni wskaźnik informuje, jak szybko bohater traci temperaturę. Musimy więc regularnie odwiedzać jakieś wnętrza albo szukać beczek z rozpalonymi ogniskami.

Są jeszcze dodatkowe czynniki. Po jakimś czasie zacznie doskwierać nam głód i pragnienie. Okazuje się też, że jesteśmy zarażeni i jeśli nie zdobędziemy lekarstw czy środków przeciwbólowych, wirus po jakimś czasie po prostu nas wykończy.

Są też nowi przeciwnicy

Niezwykle istotne są więc poszukiwania zasobów. W podstawowej grze po jakimś czasie ignorowało się już kolejne plecaki, pojemniki czy skrzynie - tutaj nie ma mowy o takim przeoczeniu. Wszędzie może czekać cenny medykament, puszka jedzenia lub materiał.

Ważny jest także crafting. Tworzyć możemy między innymi cieplejsze ubrania, a także specjalne filtry, bez których w ogóle nie wejdziemy do Strefy Mroku. Możemy zdobyć też plany broni, ale po jakimś czasie i tak znajdujemy w miarę dobry karabin czy strzelbę.

Podążanie do celu jest za każdym razem nieco inne. Czasem może być łatwiej, czasem trudniej - w zależności od szczęścia. Może akurat nie spotkamy agresywnego, obcego gracza na swojej drodze, a innym razem szybko znajdziemy pożądane części. Wyzwanie jest większe niż w podstawowej grze, ponieważ w Przetrwaniu nie korzystamy tylko z naszego wyposażenia, lecz nie dysponujemy również talentami, które rozwinęliśmy w „zwyczajnej” rozgrywce. Starcia z komputerowymi bandytami bywają więc ciężkimi przeprawami.

Zobacz na YouTube

Najważniejsze, że w Przetrwaniu jesteśmy uczestnikami sytuacji i zdarzeń, których ze świecą szukać w podstawowej grze. Emocje są spore nawet kiedy przerażeni, że za sekundę umrzemy z zimna, wbiegamy do pierwszego lepszego budynku, nie zwracając uwagi na pułapkę w drzwiach i ledwo uchodzimy z życiem po eksplozji.

Napięcie rośnie też oczywiście, gdy widzimy innych graczy. W oddali ledwo dostrzegamy czyjąś sylwetkę - sypiący śnieg utrudnia zidentyfikowanie postaci. Upewniamy się, że to obcy agent, a nie zwykły NPC i nerwowo rozważamy, czy ominąć go szerokim łukiem, a może ryzykować atak. Choć ostatecznie nie ma gwarancji, że z pokonanego wypadną przedmioty, na których akurat nam zależy.

Zmagania z wszechobecnym zagrożeniem są naprawdę wciągające. Można powiedzieć, że Przetrwanie przypomina zwykłą grę survivalową, ale w wersji mini i w nieco bardziej przystępnym wydaniu niż Rust czy DayZ. Trochę szkoda, że tak ciekawy tryb wprowadzono dopiero w płatnym rozszerzeniu.

Zobacz także