PS5 Pro - recenzja i test. Jak nowa konsola Sony radzi sobie z grami i czy warto ją kupić
Porównania graficzne gier, PSSR, wygląd i więcej.
Międzygeneracyjne upgrade’y konsol wzbudzają niewiele mniejsze emocje od pełnoprawnych, nowych wydań sprzętów do grania. Dlatego kiedy Sony oficjalnie ujawniło PS5 Pro, w tym jego cenę i możliwości, pojawiło się sporo pytań. Czy nie mogłoby być taniej? Czy wzmocnienie samego GPU, przy pozostawieniu CPU nienaruszonym, wystarczy do osiągnięcia zadowalających rezultatów? Jak poradzi sobie PSSR, pierwszy upscaler Sony oparty na uczeniu maszynowym?
Jeśli chcecie zobaczyć, co jest w pudełku z konsolą, odsyłamy do materiału z rozpakowaniem PS5 Pro.
Od tygodnia testuję PS5 Pro i wiem już, co naprawdę potrafi ta konsola, do kogo jest skierowana i czy warto wydać na nią pieniądze. Wyprzedzając nieco ostateczne wnioski, mogę powiedzieć, że Sony udało się zrealizować główne założenie ich najnowszego dziecka: sprawić, by gry działały w 60 FPS-ach w jakości, która do tej pory wiązała się z obniżką płynności do 30 FPS-ów.
Spis treści:
Wygląd, podstawki i kontroler
Pod względem designu PS5 Pro podąża ścieżką wytyczoną przez projektantów Sony w ramach premierowego wydania konsoli, jednak zdecydowanie bliżej mu do PS5 Slim. Można powiedzieć, że Pro wygląda niemal tak samo, jak odchudzona wersja konsoli, z tym że wąskie przecięcie na bocznych płytach zamieniło się w bardziej drapieżne „skrzela”.
Poza tym szczegółem trudno dopatrzeć się znaczących różnic względem „slimki”. Grzbiet ponownie wykonano z błyszczącego plastiku, co dodaje stylu, ale oznacza też podatność na zabrudzenia i ślady palców. Przycisk zasilania, porty USB-C z przodu i USB-A z tyłu umieszczono w tych samych miejscach. Niestety, zgodnie z zapowiedziami, brak napędu na płyty - ten można dokupić osobno.
Na plus zaliczam niewielki rozmiar konsoli. Do tej pory byłem posiadaczem premierowego wydania PS5, a Slim mnie ominęło, więc jestem szczerze zdumiony, jak niewielkie jest PS5 Pro w porównaniu z tzw. „FAT-em”, a więc właśnie pierwszą edycją urządzenia. Widać to szczególnie, kiedy położymy konsole. Pro jest po prostu mocno odchudzone i zajmuje mniej miejsca.
Wciąż nie jestem do końca przekonany do tego falistego designu zapoczątkowanego w ramach pierwszego PlayStation 5, bo wolę propozycje w starym stylu, ale ze wszystkich edycji Pro podoba mi się najbardziej. Na korzyść działa też subtelniejsze względem oryginału podświetlenie (ponownie: identyczne jak w Slim) oraz fakt, że konsola jest znacznie lżejsza od edycji premierowej.
W pudełku z PS5 Pro nie znajdziemy niestety jeszcze jednego, dość istotnego dla niektórych graczy elementu, a mianowicie podstawki pionowej - to kolejne akcesorium, które trzeba kupić osobno. Dobra wiadomość jest za to taka, że konsola oferuje świetne rozwiązanie do kładzenia jej w pozycji poziomej.
Właścicielom PS5 Slim wyda się ono znajome, ale dla mnie to zupełna nowość, jako że odchudzonego PlayStation 5 nie mam. Mowa o dwóch nóżkach w kształcie litery A, które wkłada się w otwory w przecięciu płyt bocznych. Wchodzą bez problemu, trzymają się pewnie, a konsola stoi stabilnie na trzech punktach oparcia - dwóch nóżkach i drobnym trójwymiarowym logo PlayStation na rogu obudowy. To naprawdę fantastyczne w swojej prostocie i funkcjonalności rozwiązanie.
Być może uznacie, że za bardzo ekscytuję się takim szczegółem, ale myślę, że posiadacze PS5 „FAT” dobrze mnie zrozumieją. Podstawka do tej konsoli nie jest szczególnie udaną konstrukcją i bardziej przypomina prorotyp niż finalne rozwiązanie. Słabo trzyma konsolę w poziomie, wypada, a sprzęt się w niej chwieje. Jeśli zamierzacie przesiąść się z pierwszego PS5 na wersję Pro, pokochacie te nóżki.
No chyba że zdecydujecie się na dokupienie podstawki do stawiania konsoli pionowo. Tutaj zaskoczeń nie ma, bo nie jest to gadżet wyprodukowany na potrzeby PS5 Pro. Konsola stoi stabilnie i nie ma mowy o przypadkowych przesunięciach, ale ja i tak czuję się znacznie bezpieczniej, kiedy urządzenie jest w pozycji poziomej.
W pudełku z PS5 Pro znajdziemy jeden kontroler. Sony nie przygotowało w tym względzie żadnych niespodzianek - to dobrze znajomy DualSense bez żadnych widocznych zmian w projekcie.
Zaskoczyło mnie jednak, że jego przyciski są nieco „twardsze” niż w moich dotychczasowych padach DualSense. Żeby je wcisnąć, trzeba włożyć ciut więcej siły, wydają też inny, głośniejszy dźwięk. Być może wyrobiłyby się z czasem, choć szczerze mówiąc wydaje mi się, że premierowe kontrolery od początku były dość „miękkie”. Tutaj nawet krzyżak stawia zaskakujący opór.
Niestety trafiły mi się też głośne analogi. Za każdym razem, gdy ruszam nimi z pozycji neutralnej, wydają ciche „pyknięcie”. Na szczęście nie czuć go pod palcami, ale na pewno wyraźnie słychać. To rzecz dobrze mi znajoma, bo przydarzyła się w obu moich wcześniejszych DualSense’ach, z tym że po wielu latach użytkowania, a nie wprost po wyciągnięciu z pudełka. Trudno stwierdzić, na ile powszechna będzie (lub jest) to przypadłość.
Pierwsze uruchomienie i przenoszenie danych
Pierwsze uruchomienie i konfiguracja PlayStation 5 Pro przebiega bez niespodzianek. Podłączamy przewody i - najlepiej - kabel sieciowy, a potem kontroler, by sparować go z konsolą. Na początku użytkownik zostanie zapytany, czy chce przenieść gry, zapisane dane i inne elementy z poprzedniej konsoli.
Działa to tak, że należy mieć włączone obie konsole i podłączyć je do tej samej sieci domowej. Próbowałem to zrobić kilkukrotnie, jednak mimo że wykonywałem wszystkie polecenia, a konsole z pewnością były podłączone do sieci, proces za każdym razem kończył się błędem. Żeby przenieść zapisy z gier, musiałem więc zdać się na funkcję zapisu w chmurze w PS Plus, jednak na szczęście ten sposób przebiegł bezproblemowo.
Dla jasności dodam też, że pod względem interfejsu, menu, ekranu głównego i wszystkich innych typowo systemowych kwestii PlayStation Pro nie różni się niczym od poprzednich edycji konsoli. Tak się jednak składa, że zadebiutowało po niedawnym odświeżeniu tzw. „home screena” na konsolach PS5, więc można np. ustawić sobie jakieś fajne tło i poczuć się trochę jak na nowym sprzęcie.
Testy w grach
Czas na danie główne, czyli ulepszenia gier. Część tytułów z PlayStation 5 dostała już patche na wersję Pro, co pozwoliło mi przetestować zmiany. Dochodzimy tu do ważnej kwestii - nie jest tak, że każda gra automatycznie będzie działać na PS5 Pro lepiej lub będzie wyglądać ładniej. Wymaga to dodatkowej pracy deweloperów i przygotowania wspomnianej łatki. Wachlarz ulepszonych gier jest jednak szeroki już na start (obejmuje ponad 50 tytułów), a poza tym z Pro skorzystają też zapewne wszystkie gry od Sony i spora część gier pozostałych wydawców.
Druga kwestia jest taka, że ulepszenia nie są uniwersalne i robione od szablonu, bo wszyscy deweloperzy wykorzystują możliwości PS5 Pro po swojemu. Pewne motywy się jednak powtarzają i najczęściej mowa o dwóch trybach: 60 FPS (czasami więcej przy VRR, czyli obsłudze zmiennej częstotliwości odświeżania) przy grafice z dawnego trybu jakości lub 30 FPS (czasami więcej przy VRR) z jeszcze ładniejszą grafiką wspieraną dodatkowymi efektami lub rozszerzonym śledzeniem promieni.
Poniżej znajdziecie moje wrażenia i screeny porównawcze z kilku testowanych przeze mnie gier. Jako że zdecydowana większość graczy zwykle wybiera tryby wydajności, a nowe tryby wydajności na PS5 Pro także są domyślnym wariantem, większość porównań pokazuje właśnie tryby wydajności na obu konsolach (choć jest też trochę zrzutów ekranu z nowych trybów jakości).
The Last of Us Part I, The Last of Us Part II Remastered
Ulepszenia na PS5 Pro:
- Nowy tryb o nazwie Pro, łączący 60 FPS i jakość zbliżoną do dawnego trybu jakości.
- Gra rekonstruuje obraz z 1440p do 4K przy wykorzystaniu PSSR.
PS5 Pro vs PS5 - The Last of Us Part I:
PS5 Pro vs PS5 - The Last of Us Part II Remastered:
Obie odnowione części The Last of Us były zdecydowanie najprzyjemniejszymi grami do testowania zmian, jako że Naughty Dog zdecydowało się na nietypowy krok: obok nowego trybu Pro są też „stare” tryby wydajności i jakości, które także możemy włączyć na PS5 Pro.
W tych grach tryb Pro wygląda miejscami nawet lepiej niż dawny tryb jakości, przy czym gramy w 60 klatkach na sekundę. Obraz w trybie Pro jest bardziej miękki, ale przez to wiarygodniejszy, pozbawiony nieco zbyt agresywnego wygładzania krawędzi, co widać szczególnie na trawie. W porównaniu z dawnym trybem jakości pojawiają się tu jednak pewne drobne artefakty, np. na kosmykach włosów.
Z kolei dawny tryb wydajności w ogóle nie ma startu do Pro - tworzy nieprzyjemny, rozmyty obraz, nawet na obiektach blisko kamery. Nie brakuje też migotania drobnych elementów, czego PSSR skutecznie się pozbywa.
PSSR nie radzi sobie jednak idealnie z płynącą wodą, generując drobne artefakty.
Marvel's Spider-Man 2
Ulepszenia na PS5 Pro:
- Dwa nowe tryby: Wydajność Pro i Wierność obrazu Pro.
- Wydajność Pro to 60 FPS i grafika porównywalna do dawnego trybu jakości, a do tego włączone niektóre rodzaje ray tracingu.
- Wierność obrazu Pro to 30 FPS z wysokimi ustawieniami ray tracingu, w tym nowymi opcjami: RT okluzją otoczenia, RT odbiciami i wnętrzami oraz RT cieniami.
- Wspomniane opcje RT można wyłączać lub włączać, uzyskując w trybie Wierności ponad 30 FPS, szczególnie przy włączonym VRR.
PS5 Pro vs PS5 - Marvel's Spider Man 2:
Poniżej kilka zrzutów ekranu z trybu jakości na PS5 Pro, ponownie zabierającego nas w świat 30 FPS-ów w zamian za rozszerzony ray tracing:
Spider-Man 2 to gra, której grafika dość mocno obrywa w trybie wydajności na bazowym PS5. Mowa o typowych ustępstwach jakości wiążących się z 60 FPS: nieostrym obrazie, poszarpanych krawędziach i artefaktach w oddali. Na Pro gra się po prostu przyjemniej, szczególnie z odblokowaną dzięki VRR płynnością.
Opcjonalny tryb 30 FPS traktuję raczej jako ciekawostkę. Włączyłem wszystkie wymagające opcje ray tracingu i nie wywołało to u mnie efektu „wow”, chociaż świat faktycznie wygląda realistyczniej dzięki obliczanym w ramach ray tracingu cieniom od słońca i okluzji otoczenia, która - jak to zwykle bywa - nadaje otoczeniu pewnej głębi.
Horizon Zero Dawn Remastered i Horizon Forbidden West
Ulepszenia na PS5 Pro:
- Nowy, autorski algorytm do upscale'owania autorstwa Guerrilla Games (studio nie korzysta z PSSR).
- Do wyboru dwa tryby: wydajności (60 FPS z grafiką jak dawny tryb jakości) i jakości (jeszcze lepsza grafika, 30 FPS).
- Ulepszone renderowanie głębi ostrości, lepsza jakość oświetlenia wolumetrycznego.
- Ulepszona jakość efektów, dymu, hologramów.
PS5 Pro vs PS5 - Horizon Forbidden West:
Poniżej kilka zrzutów ekranu z trybu jakości Horizon Forbidden West na PS5 Pro, ograniczającego płynność do 30 FPS:
PS5 Pro vs PS5 - Horizon Zero Dawn Remastered:
Seria Horizon to o tyle ciekawy przypadek, że Guerrilla Games nie stosuje na PS5 Pro nowego upscalera Sony, czyli PSSR, tylko własny algorytm do antyaliasingu. Tutaj zmian trzeba było trochę poszukać, bo nie były widoczne na pierwszy rzut oka. Obie części serii wyglądają przecież na bazowym PS5 Pro obłędnie, nawet w trybie wydajności.
Na niektórych screenach, szczególnie z Horizon Forbidden West Remastered, nie widać żadnej różnicy między konsolami, ale na obrazkach z Forbidden West, gdzie Aloy łapie płatki śniegu na dłoń, widać, że nowa konsola zapewnia znacznie czystszy obraz w miejscach, gdzie bazowe PS5 musiało obniżyć dynamiczną rozdzielczość.
W trudnych warunkach obraz na Pro z pewnością jest więc pozbawiony dawnych szumów, ale poza tym trudno dostrzec znaczące różnice.
F1 24
Ulepszenia na PS5 Pro:
- Zaktualizowane tryby jakości i wydajności plus opcjonalny tryb 8K dla monitorów i telewizorów obsługujących taką rozdzielczość.
- Tryb jakości Pro - 4K i 60 FPS z włączonym ray tracingiem podczas wyścigów.
- Tryb wydajności Pro - 4K i 120 FPS bez ray tracingu.
- Tryb rozdzielczości - 8K i 60 FPS bez ray tracingu.
Oto kilka zrzutów ekranu z trybu jakości na PS5 Pro:
W F1 24 na PS5 Pro największą gwiazdą jest tryb jakości, który na wzmocnionej konsoli Sony ma włączony ray tracing w trakcie właściwej rozgrywki, podczas gdy na bazowej wersji działa on tylko w scenkach przed wyścigami i w powtórkach. Biorąc pod uwagę, że wciąż oferuje on 60 klatek na sekundę, jest to spore osiągnięcie.
W trybie jakości Pro za pomocą ray tracingu obliczane są trzy obszary: odbicia, okluzja otoczenia oraz tzw. DDGI, czyli Dynamic Diffuse Global Illumination. To ostatnie sprawdza, jak światło powinno odbijać się od różnych powierzchni. Na PS5 Pro niebo realistyczniej odbija się od karoserii, a mokry tor nie zachowuje się już jak lustro, co na bazowej konsoli jest wynikiem zastosowania tradycyjnej metody screen space reflections. Wspierana śledzeniem promieni okluzja otoczenia nieco realistyczniej rozprasza światło na torze - pewne miejsca, które nie powinny być oświetlone (a są na PS5), w wersji na PS5 Pro skrywają się w cieniu.
Trzeba otwarcie przyznać, że mimo tych wszystkich wymyślnych nazw są to zmiany dość subtelne i jestem przekonany, że część graczy będzie miała trudności z dostrzeżeniem różnic, jednak podczas rozgrywki robią one robotę i tworzą naturalniejszy, realistyczniejszy obraz.
Zastosowanie ray tracingu było możliwe dzięki skalowaniu przez PSSR. Technika Sony radzi tu sobie niemal doskonale - obraz jest czysty i wyraźny, choć na siatkach wokół torów często widać artefakty. Jednocześnie Pro pozbywa się migotania i szumów wokół opon rywali na torze, którze zdarzają się na PS5 nagminnie.
Wciąż mamy też do wyboru tryb wydajności, który skaluje obraz z dwukrotnie wyższej rozdzielczości niż na bazowym PS5 i wygląda po prostu znacznie lepiej.
Ratchet and Clank: Rift Apart
Ulepszenia na PS5 Pro:
- Dwa nowe tryby: Wydajność Pro i Wierność obrazu Pro.
- Wydajność Pro to 60 FPS i grafika porównywalna do dawnego trybu jakości, a do tego włączone niektóre rodzaje ray tracingu.
- Wierność obrazu Pro to 30 FPS z pewnymi podbitymi ustawieniami i wysokimi ustawieniami ray tracingu, w tym nowymi opcjami: RT okluzją otoczenia, RT odbiciami oraz RT cieniami.
- Wspomniane opcje RT można wyłączać lub włączać, uzyskując w trybie Wierności ponad 30 FPS, szczególnie przy włączonym VRR.
PS5 Pro vs PS5 - Ratchet and Clank: Rift Apart:
Rift Apart to moja ulubiona „zapomniana” gra z PS5, w imponujący sposób wykorzystująca podzespoły bazowej konsoli, w szczególności dysk SSD, który pozwolił bohaterom używać portali i natychmiast przenosić się z jednej lokacji do innej.
Na PS5 w trybie wydajności z ray tracingiem deweloperzy musieli zastosować dość agresywne wyostrzanie obrazu, które nadaje mu sztuczności. Odpowiednik tego trybu na PS5 Pro odtwarza dzięki PSSR tyle szczegółów, że może obejść się bez wyostrzania, więc otrzymujemy znacznie przyjemniejszy, miękki efekt. Grafika ustępuje może nieco staremu trybowi jakości w 30 FPS, ale jest dość blisko takiego rezultatu.
Są też szczegóły, które trudno dostrzec na pierwszy rzut oka. Tryb Wydajność Pro jest pozbawiony artefaktów i nieostrych odbić w ramach RT, widocznych na bazowej konsoli. Na szklanych odbiciach jest np. mniej aliasingu, czyli postrzępionych krawędzi. W trakcie normalnej rozgrywki takich usprawnień trudno się jednak dopatrzeć.
Kultura pracy, czyli czy konsola jest głośna
Z recenzenckiego obowiązku wspomnę o kwestii kultury pracy, jednak nie będzie to zbyt długa sekcja. PS5 Pro nie przegrzewa się i nie działa głośno nawet przy dłuższych i wymagających sesjach. W trakcie rozgrywki po cichu sobie brzęczy - myślę, że identycznie jak moje leciwe, premierowe PS5.
PSSR to konsolowy DLSS. Upscaler Sony nie jest chwytem marketingowym
Wspomniana już kilkukrotnie technika PlayStation Spectral Super Resolution, z której korzysta PS5 Pro, to temat niezwykle ciekawy i warto się przy nim zatrzymać. Myślę, że niewielu czytelników zdaje sobie sprawę, że mamy do czynienia z pierwszym podejściem Sony do rekonstrukcji obrazu opartej na uczeniu maszynowym. Takie rarytasy były do tej pory domeną pecetowców dzięki podobnym rozwiązaniom stosowanym przez Nvidię w ramach DLSS.
Rekonstrukcja obrazu z niższej do wyższej rozdzielczości w celu odciążenia podzespołów to nic nowego również na PS5, ale bazowa konsola korzysta z Fidelity FX Super Resolution (w skrócie FSR) od AMD. To technika oparta na bardziej klasycznych algorytmach, obarczona licznymi problemami, które widać w każdej grze wykorzystującej ten upscaler - wliczając w to tryby wydajności w tytułach na PS5. Migotanie krawędzi, artefakty, niepoprawnie odtworzone elementy przy szybkim ruchu czy agresywne, „sztuczne” wyostrzanie obrazu to chleb powszedni dla gier korzystających z FSR.
PSSR nie tylko jest pozbawione tych usterek, ale często generuje też obraz niemal identyczny z natywnym 4K wspartym TAA (temporal anti-aliasingiem). Znacznie lepiej niż FSR radzi sobie też z obszarami, które sprawiają upscalerom szczególną trudność, np. efektami cząsteczkowymi czy wieloma drobnymi elementami poruszającymi się na ekranie - jak sypiące się iskry czy konfetti. Można śmiało powiedzieć, że to taki konsolowy DLSS.
To naprawdę imponujące, że na tak wczesnym etapie swojego życia PSSR zapewnia lepsze rezultaty niż trzecia wersja FSR i podobne rezultaty jak trzecia generacja DLSS, które jest przecież pionierem w tej dziedzinie.
Można się też spodziewać, że Sony nie osiądzie na laurach i będzie dopracowywać PlayStation Spectral Super Resolution, by było jeszcze wydajniejsze i z większym powodzeniem odtwarzało szczegóły obrazu. Poziom, z którego startuje ta technika, jest bardzo obiecujący, więc jestem ciekaw przyszłości PSSR.
Podsumowanie - dla kogo jest PS5 Pro?
PS5 Pro dobrze wywiązuje się z zadania, do którego zostało stworzone - zapewniania 60 klatek na sekundę (lub więcej przy VRR) przy grafice przypominającej tryby jakości z bazowego PS5, które są na nim okupowane spadkiem płynności do 30 FPS. To obecnie najmocniejsza i najwydajniejsza konsola na rynku - opcja premium dla graczy, którzy oczekują od konsoli więcej.
Konsole mają to do siebie, że zawsze trzeba postawić na jakiś kompromis: albo wybieramy większą płynność, albo lepszy obraz, ale prawie nigdy nie możemy mieć obu. Są przypadki gier, w których nawet granie w 60 klatkach nie zabiera nam świetnej grafiki, jak seria Horizon, ale po drugiej stronie spektrum jest chociażby takie Final Fantasy 7 Rebirth, które w trybie wydajności generuje mglisty i nieprzyjemny obraz (tego tytułu niestety nie mogliśmy przetestować, jako że patch na Pro jeszcze się nie ukazał).
Pomiędzy tymi dwoma skrajnościami jest z kolei mnóstwo gier, które w trybie wydajności bazowego PS5 wyglądają nieźle, ale mają wyraźne braki - po prostu widać, że to typowe „konsolowe wersje”. Wiele z nich działa w rozdzielczości wejściowej poniżej 1080p w trybie wydajności i odpowiedzialny za upscaling FSR średnio daje sobie w takich warunkach radę, przez co otrzymujemy mglisty obraz z licznymi artefaktami i migotaniem.
W PS5 Pro chodzi o to, żeby kompromisu nie było i faktycznie dodatkowa moc GPU w parze z PSSR generuje grafikę zbliżoną do dawnych trybów jakości, z tym że przy dwukrotnie większej płynności. Alternatywą wciąż bywa w niektórych grach tryb w 30 klatkach na sekundę, z dodatkowymi efektami, jak np. rozszerzonym ray tracingiem. Samo PSSR jest też niezwykle obiecującą techniką już na etapie startu, zapewniającą rezultaty porównywalne do pioniera tej dziedziny na PC, a więc DLSS.
Postawmy jednak sprawę jasno. PS5 Pro to nie jest high-endowy pecet (i jego cenie też daleko do high-endowego peceta), a względem bazowego modelu pozostała ta sama, leciwa już jednostka CPU, więc nie można oczekiwać od tego sprzętu cudów. Pewne różnice między graniem na bazowym modelu a Pro widać gołym okiem, ale wiele z nich dostrzegłem dopiero na powiększeniu czy stopklatce, kiedy przypatrywałem się zrzutom ekranu z odpowiadających sobie scen. W „normalnych” warunkach takie ulepszenia są właściwie nie do dostrzeżenia.
Jednocześnie konsolowe granie w takiej płynności i jakości to jednak pewien ewenement, a już szczególnie na monitorach i telewizorach obsługujących VRR i 120 Hz, dzięki którym wyciśniemy jeszcze więcej klatek niż 60. Myślę więc, że odpowiedź na pytanie, dla kogo jest ta konsola, jest dość prosta: albo dla graczy, którzy na bazowym PS5 grają w trybach wydajności i dostrzegają związane z tym graficzne braki, albo dla tych, którzy grają w trybach jakości, ale z chęcią przyjęliby dwukrotnie większą płynność rozgrywki bez utraty poziomu wizualnego.
Każdy sam musi sobie odpowiedzieć, czy wpisuje się w jedną z tych kategorii i czy jest w stanie wydać 3500 zł na nowy sprzęt (lub znacznie więcej, jeśli chce dokupić napęd i podstawkę), ale jedno jest pewne: kiedy już zasmakuje się gry na PS5 Pro, powrót do bazowej konsoli jest wyraźnie odczuwalny - i nie są to szczególnie przyjemne wrażenia.
Konsolę do testów otrzymaliśmy nieodpłatnie od Sony.