Skip to main content

Rainbow Six Extraction - Recenzja (w przygotowaniu)

Porządny co-op.

Uwaga: Pełną recenzję z finalną oceną przygotujemy za kilka dni, po spędzeniu z grą dodatkowych godzin i odblokowaniu endgame'owych wyzwań.

Ostatni rok to dobry okres dla fanów co-opowego strzelania. Kooperacyjne produkcje sprzed kilku miesięcy to jednak coś innego niż Rainbow Six Extraction. Gra Ubisoftu zaskakuje przede wszystkim stosunkowo wysokim poziomem trudności, co zwiększa satysfakcję z zabawy.

Zasady są proste. Wyruszamy na misje, a każda składa się z trzech - dobieranych losowo z puli kilkunastu - celów. Mapy podzielone są na trzy obszary, a w każdym do wykonania czeka jedno z zadań. Co ważne, jeśli czujemy, że nie podołamy wszystkim, możemy po prostu przedwcześnie się ewakuować.

Walczymy z kosmitami, którzy pewnego dnia po prostu wypełzli spod ziemi. Na dwóch pierwszych poziomach trudności walczymy z kilkoma typami obcych, a później odblokowujemy wyższy stopień wyzwania, gdzie mamy już do czynienia z „pełnym ekosystemem” archaików. Przeciwnicy są odpowiednio różnorodni - niektórzy walczą w zwarciu, inni strzelają w nas kolcami, są też wrogowie wybuchający i potężne bestie.

Wyeliminowany operator zostaje pokryty specjalną pianką zabezpieczającą, dzięki czemu obcy nie mogą go po prostu zabić - a tylko uwięzić

Kiedy gramy nieostrożnie, łatwo wywołać alarm w złym momencie. Jeśli nie jesteśmy uważni, damy się otoczyć i nie zwracamy uwagi na otoczenie, można w Extraction szybko zostać powalonym. Dodatkowym utrudnieniem jest spowolniający nasze ruchy czarny rozrost. W razie nokautu cała nadzieja w towarzyszach. Jeśli nas nie reanimują, to postać zostaje schwytana przez obcych.

Wtedy też aktywuje się dodatkowy cel - jeśli chcemy znów grać utraconym operatorem, musimy go uratować. Gdy nam się uda, należy też odczekać, czyli rozegrać 2-3 mecze, zanim odzyska pełnię zdrowia. Życie bohaterów nie regeneruje się bowiem samo do pełna po każdej misji. Tym bardziej należy grać ostrożnie.

Rainbow Six Extraction jest grą zaprojektowaną z myślą o trójce operatorów, wspólnie rzucających wyzwanie kosmitom. Rozgrywka solo jest możliwa, ale niestety bez udziału botów, co może niektórych rozczarować. Są tu bowiem cele misji, które po prostu ewidentnie stworzono dla współpracujących żołnierzy, a nie dla samotnego wilka.

Przed wyborem postaci zawsze widzimy, jakie cele czekają na mapie

Likwidowanie obcych jest przyjemne, o ile ktoś lubi model strzelania z Rainbow Six Siege - ja akurat za nim przepadam. Zresztą, mocno czuć tutaj korzenie gry, która została niejako zbudowana na fundamentach wspomnianego wieloosobowego shootera. Mamy więc tu równie przyjemną destrukcję wybranych części otoczenia.

Postacie to też znajome twarze, jeśli graliśmy w Siege. Nie tylko twarze zresztą, bo swoje specjalne gadżety zabrali też do Extraction. Ela ma swoje granaty ogłuszające, Doc pistolet z leczącymi pociskami, a Sledge potężny młot. Trochę szkoda, że nie wprowadzono ani jednego zupełnie nowego operatora.

W Extraction możemy rozwijać nieco efekty działania gadżetów i sprawić, że nasza postać z czasem będzie coraz bardziej efektywna na placu boju. Deweloperzy nie muszą się przejmować balansem postaci pod starcia PvP - i bardzo dobrze.

Współpraca to klucz do sukcesu

Z czasem odblokowujemy kolejne plansze i gadżety. System nagród wydaje się dobrze przemyślany. Na końcu czeka na nas nawet zupełnie nowy tryb gry z serią różnych wyzwań, lecz nie dotarliśmy jeszcze do tego etapu, by móc ocenić ów element.

Rainbow Six Extraction przyciąga uwagę wyższym poziomem trudności niż konkurencyjne tytuły. To po prostu porządny, kooperacyjny shooter z różnorodną zawartością. Warto jednak pamiętać, że korzystanie z komunikacji głosowej jest w tym przypadku naprawdę pomocne. Pora więc przeprosić się z mikrofonami.

Zobacz także