Skip to main content

Rainbow Six Siege - cichy zwycięzca

Skutki dobrego planu rozwoju.

Rainbow Six Siege ma się świetnie. Liczba aktywnych graczy jest obecnie większa niż w okresie premiery, lepsza jest także jakość rozgrywki. Deweloperzy słuchają uwag społeczności, wprowadzają odpowiednie zmiany.

Strzelanka Ubisoftu to doskonały przykład tego, jak duże znaczenie ma dobrze przemyślany plan wspierania i rozwoju gry - a ten jest w przypadku Siege niemal idealny. Można mieć zastrzeżenia do niektórych mikropłatności, ale nie da się ukryć, że każdy element wprowadzony przez twórców pasuje do ogólnej idei tej produkcji.

Nowi operatorzy - żołnierze, w których się wcielamy - dostępni są za opłatą. Możemy sięgnąć do portfela, albo wydać zarobioną w trakcie zabawy wirtualną walutę. Jeżeli grywamy regularnie, nie będziemy mieć problemu z oszczędzeniem na konkretną postać.

Zresztą, nawet jeżeli nie posiadamy wszystkich operatorów, nigdy nie mamy poczucia, że wiele tracimy, a to dlatego, że agenci nie różnią się diametralnie, mają tylko inne podstawowe gadżety, ale giną tak samo, jak pozostali. Sam posiadam obecnie dwunastu operatorów i wcale nie czuję potrzeby odblokowania kolejnych. Zawsze mogę wybrać kogoś, kto przyda się w meczu.

Rozgrywce w Siege nie można dziś wiele zarzucić - niezmiennie sprawia przyjemność

Strzałem w dziesiątkę była decyzja Ubisoftu o udostępnianiu wszystkich nowych map za darmo. To mile widziane rozwiązanie, które powinno być standardem w przypadku każdej sieciowej strzelanki. Dodawane po premierze lokacje zachęcają do regularnego powracania do gry.

Nawet niezbyt lubiany przez graczy season pass był w przypadku Siege zaakceptowany bez większego oburzenia - nie oferował bowiem znaczącej przewagi nabywcom i nie przyczyniał się do dzielenia społeczności. Płacąc za przepustkę, płaci się za nieco szybsze odblokowywanie różnych elementów wyposażenia i wcześniejszy dostęp do nowych postaci.

Oczywiście Siege to nie tylko dobra struktura wsparcia gry po premierze, ale wspaniały shooter, który trudno porównać z czymkolwiek innym. Nawet zestawienie z Counter-Strike nie jest do końca odpowiednie, choć chyba właśnie do produkcji Valve jest tej strzelance najbliżej.

Mimo prostej w założeniach rozgrywki i małej liczby trybów, potyczki nie przestają wzbudzać ogromnych emocji. Wszystko dzięki świadomości, że zginąć możemy szybko, a po śmierci się nie odrodzimy. Udźwiękowienie buduje świetnie dopasowany do zabawy w antyterrorystów klimat, a model strzelania stoi na najwyższym poziomie.

Obecność wielu operatorów urozmaica grę

Każda sekunda meczu to napięcie i rosnący poziom adrenaliny. Kolejne rundy, nawet na tych samych mapach, mogą przebiegać zupełnie inaczej. Twórcy fantastycznie zaprojektowali mapy, umożliwiając podejście do celu z kilku stron. Nie bez znaczenia pozostaje także zniszczalne otoczenie - za zwykłą ścianą nie możemy czuć się bezpiecznie.

Rainbow Six Siege warto chwalić. To gra, która pozostawała w cieniu nawet w okresie premiery, by od początku bieżącego roku zdobywać coraz więcej fanów. Dziś produkcja Ubisoftu jest często wymieniana przez wielu jako ulubiona sieciowa strzelanka ostatnich miesięcy - i nic dziwnego, bo to świetna gra z rozsądnym planem rozwoju.

Zobacz także