Skip to main content

Ray tracing i więcej klatek na sekundę. GeForce RTX 4070 Super i DLSS robią robotę

Sprawdzamy w Black Myth Wukong i Star Wars Outlaws.

W ostatnim czasie na rynek trafiło wiele świetnie wyglądających tytułów, w pełni wykorzystujących możliwości, jakie daje realistyczne oświetlenie i cieniowanie dzięki obliczeniom śledzenia promieni. Dzięki możliwościom karty graficznej NVIDIA GeForce RTX 4070 Super i technice skalowania rozdzielczości DLSS najnowsze produkcje mogą nie tylko wyglądać olśniewająco, ale też działać bardzo płynnie.

Śledzenie promieni nadaje grom klimatu

Podczas testów ogrywałem kilka produkcji, ale najciekawsze efekty zauważyłem, grając w dwie wydane w ostatnich miesiącach pozycje: Black Myth Wukong oraz Star Wars Outlaws. Co ciekawe, oba tytuły wykorzystują obliczenia śledzenia promieni nieco inaczej i z ich pomocą uzyskują nieco inne efekty.

Black Myth Wukong, jako gra o stosunkowo małej, jak na wysokobudżetowe produkcje, skali, używa efektów śledzenia promieni do podkreślania atmosfery, która otacza gracza podczas przemieszczania się przez kolejne obszary świata. Znaczna część tytułu rozgrywa się na gęsto zalesionych terenach, a efekty uzyskane dzięki ray tracigowi mogą, dosłownie i w przenośni, naprawdę błyszczeć.

Przede wszystkim są to wyraźnie widoczne promienie światła przebijające się przez liście drzew i generujące realistyczne cienie na podłożu. Oparty jest na chińskiej mitologii Wukong celuje w połączenie wiarygodnie wyglądających lokacji z nieco baśniowym klimatem i odpowiednio wyreżyserowane oświetlenie świetnie w tym pomaga.

Jednocześnie efekty RTX świetnie „ożywiają” podmokłą glebę, po której przyjdzie nam się poruszać. Dobrze widać to na poniższych obrazkach: z włączonym śledzeniem promieni w kałuży przed kamienną bramą wyraźnie odbijają się promienie słońca, a światło prześwituje przez cienkie źdźbła trawy rosnącej koło ścieżki i odbija się od rosy. Efekty te są całkowicie niewidoczne w wypadku wyłączenia zaawansowanych efektów świetlnych. Scena wydaje się też wtedy znacznie ciemniejsza.

Star Wars Outlaws wykorzystuje efekty śledzenia promieni w nieco inny sposób i nie ma w tej grze możliwości całkowitego go wyłączenia. W trakcie zabawy przyjdzie nam większość czasu spędzić w miastach i wnętrzach budowli, gdzie scenę oświetla jednocześnie po kilka źródeł światła, często różnokolorowego. Dzięki zastosowaniu wysokiej jakości efektów śledzenia promieni wszystkie te barwy naturalnie się mieszają, zapewniając znacznie bardziej realistyczną iluminację.

Tytuł od Ubisoftu wykorzystuje zresztą technologię NVIDIA RTX Dynamic Illumination. Pozwala ona realistycznie i bez aż tak dużego wpływu na wydajność symulować oświetlenie właśnie w tego typu scenach z licznymi lampami, neonami, ekranami i innymi źródłami światła. Jednocześncie w Star Wars Outlaws znajdziemy wiele błyszczących, odbijających światło powierzchni i materiałów, jak podłogi imperialnych posterunków oraz oczywiście pancerze samych szturmowców, dzięki którym wiarygodnie odwzorowane refleksy nadają lokacjom jeszcze więcej klimatu.

Podczas moich testów najbardziej jednak uderzyła mnie różnica w jakości cieniowania. Na niskich ustawieniach śledzenia promieni cienie zwykle wyglądały dość sztucznie - „twardo”, z widocznymi postrzępionymi krawędziami. Przełączenie efektów na wyższy poziom zapewnia natychmiastową poprawę. Cienie stają się znacznie bardziej „miękkie” i w wielu wypadkach subtelniejsze, ale jednocześnie zdecydowanie lepiej przypominają to, co widzielibyśmy w rzeczywistości

Technika DLSS pozwala łatwo podwoić liczbę klatek

Zawsze jednak należałem do osób, które preferowały większą płynność obrazu i wyciągnięcie z każdej gry jak największej liczby klatek na sekundę, niż podkręcenie efektów wizualnych do najwyższego możliwego poziomu. O ile oczywiście śledzenie promieni robiło ogromne wrażenie, to jednak wypuszczona w tym samym czasie technika DLSS była dla mnie prawdziwym „game changerem”, pozwalając na znaczną poprawę działania gry bez poświęcania efektów graficznych.

Od momentu startu opracowana przez firmę NVIDIA technika znacząco wyewoluowała, stała się branżowym standardem i w zasadzie nie ma powodu, dla którego warto byłoby jej nie włączać - artefakty graficzne wynikające ze skalowania rozdzielczości są już dzisiaj w zasadzie niewidoczne. Udostępniona nam do testów karta NVIDIA GeForce RTX 4070 Super w wersji GIGABYTE Aorus Master obsługuje najnowszą wersję techniki w wersji 3.5, która nie tylko poprawia wydajność, skalując obraz, ale także generując w locie dodatkowe klatki obrazu.

Obie gry w pełni wykorzystują najnowszą wersję DLSS i efekty są łatwe do zmierzenia programem benchmarkowym. W przypadku gry Black Myth Wukong skalowania rozdzielczości nie da się wyłączyć całkowicie, ale można przełączyć jego rodzaj na podstawową i dość mało wydajną metodę wbudowaną w silnik graficzny gry. Warto zaznaczyć, że testy wykonano na grze ustawionej na najwyższą, „filmową” jakość grafiki oraz ze śledzeniem promieni na poziomie wysokim.

W porównaniu z podstawowymi ustawieniami, po przełączeniu metody supersamplingu na DLSS liczba klatek wzrosła niemalże trzykrotnie. Podczas testu wydajności gra ustawiona na podstawowy supersampling utrzymywała średnią płynność na poziomie 38 klatek na sekundę z najwyższą zarejestrowaną wartością 45 FPS oraz najniższą 32 FPS. Po włączeniu techniki firmy NVIDIA wartości te poszybowały w górę. Teraz średnia płynność wynosiła 94 klatki na sekundę, najwyższa zarejestrowana wartość to 108 FPS, a najniższa aż 70 FPS.

Sytuacja ma się niemal identycznie w wypadku Star Wars Outlaws, z tą różnicą, że skalowanie rozdzielczości da się tu wyłączyć całkowicie. Uruchamiając grę na automatycznie wykrytej mieszance ustawień wysokich i średnich, a także z włączonym wysokiej jakości śledzeniem promieni, w gęsto zaludnionym mieście Mirogana uzyskiwaliśmy wynik około 50-55 klatek na sekundę z włączonym DLSS. Natomiast po wyłączeniu skalowania wartość ta natychmiast spadła poniżej 30 klatek na sekundę, chwilowo lądując nawet w okolicach 14 FPS.

Na terenach zamiejskich różnica ta jest mniej odczuwalna, ale nadal widoczna gołym okiem. Z włączonym DLSS możemy cieszyć się rozgrywką ponownie w przedziale od ponad 50 do ponad 60 klatek na sekundę, podczas gdy wyłączając skalowanie rozdzielczości, wartość ta momentalnie spada do poziomu ok. 30 FPS.

Słowo o karcie graficznej NVIDIA GeForce RTX 4070 Super

Jak już wspomniałem, testy przeprowadzałem na karcie graficznej GeForce RTX 4070 Super, a konkretnie w wersji od producenta GIGABYTE. Jest to zdecydowanie jedno z większych GPU, jakie montowałem w komputerze, ale rozmiar idzie w parze z możliwościami. Produkt cechuje się imponującą specyfikacją, pozwalającą bez większych problemów cieszyć się zabawą w najnowszych tytułach:

  • Taktowanie rdzenia: 2656 MHz
  • Rdzenie CUDA: 7168
  • Taktowanie pamięci: 21 Gb/s
  • Pamięć VRAM: 12 GB
  • Rodzaj pamięci VRAM: GDDR6X
  • Szyna pamięci: 192 bit
  • Standard złącza: PCI-E 4.0
  • Maksymalna liczba monitorów: 4
  • Maksymalna rozdzielczość wyświetlanego obrazu: 7680 na 4320 pikseli (8K)

Nie mogę też odmówić producentowi, że sprzęt prezentuje się naprawdę zjawiskowo. Trzymam komputer wyeksponowany na blacie biurka i bardzo cenię estetycznie wykonane podzespoły. W przypadku karty firmy GIGABYTE większość miejsca zajmuje prosty i elegancki, niemal idealnie prostokątny blok chłodzący z backplate’em wykonanym z metalu. Na brzegu oraz górze bloku znajdują się natomiast loga Aorus z podświetleniem RGB. Do tego karta pracuje bardzo cicho, a wyświetlając jedynie pulpit jest w zasadzie bezgłośna.

Choć karta jest duża, to do jej montażu wystarczą jedynie dwie śrubki wkręcone w tylnej części obudowy, podczas gdy moje prywatne GPU o podobnych rozmiarach potrzebuje aż czterech punktów mocujących. Wydawała się też, jak na swoją wielkość, stosunkowo lekka i nie miałem obaw, że jej ciężar mógłby uszkodzić złącze PCI-E. Niemniej w pudełku znajdziemy też dodatkowy stelaż podtrzymujący kartę do opcjonalnego zamontowania w obudowie.

Sprzęt wykorzystuje też wprowadzony stosunkowo niedawno bardzo mały przewód zasilający PCI-E 12 Pin. Dzięki temu karta może być zasilana pojedynczym kablem wychodzącym z zasilacza, co oczywiście sprawia, że całość prezentuje się w obudowie znacznie schludniej. Najnowsze zasilacze mają już zwykle tego typu przewód zasilający w zestawie, jednak na wszelki wypadek producent dorzucił do pudełka także dedykowaną przejściówkę z dwóch klasycznych wtyczek ośmiopinowych do nowego 12 pin.

Podsumowanie

Ostatnie dni spędzone z kartą NVIDIA GeForce RTX 4070 Super w wersji GIGABYTE Aorus Master i jej testy w najnowszych grach jedynie potwierdziły to, co wiadome jest już od dawna. Nowo wydawane produkcje na sprzęcie firmy NVIDIA nie tylko wyglądają rewelacyjnie, ale także zapewniają płynną rozgrywkę bez poświęcania zbyt wiele w kwestii jakości grafiki.

Jak wspomniałem wyżej, technika DLSS dzisiaj jest już na tyle dojrzale rozwinięta, że korzystanie z niej nie powoduje żadnych niepożądanych efektów ubocznych, z jakimi czasem borykały się jej wczesne iteracje. Nie ma więc powodu, dla którego nie powinno się z niej korzystać. I chociaż na rynku pojawiają się konkurencyjne rozwiązania, to algorytmy opracowane przez firmę NVIDIA nadal dają najlepsze wrażenia i efekty.

Warto zauważyć, że model GeForce RTX 4070 Super nie jest nawet najdroższym i najmocniejszym produktem w gamie producenta, ale i tak wszystkie świeże tytuły działały na nim bez najmniejszego problemu. Jeśli więc w najbliższym czasie planujecie wymieniać swoją kartę graficzną na nowszy model lub poszukujecie całkowicie nowego komputera, to wybór jednego z modeli kart GeForce RTX serii 4000 zawsze będzie świetnym rozwiązaniem.

Materiał powstał we współpracy z firmami NVIDIA oraz GIGABYTE.

Zobacz także