Skip to main content

Recenzja Metal: Hellsinger. Piekło jeszcze nigdy nie brzmiało tak dobrze

Soundtrack z funkcją strzelania.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Metal: Hellsinger to bardzo dobra gra, chociaż niepozbawiona wad. Jest to też laurka dla fanów muzyki metalowej, ale może zniechęcić osoby nieprzepadające za ciężkimi brzmieniami.

Na debiutancką produkcję studia The Outsiders czekałem z wypiekami na twarzy. Połączenie staroszkolnej strzelanki w stylu Dooma, gry rytmicznej i do tego w klimatach muzyki metalowej? Te aspekty idealnie wpasują się w moje gusta i na szczęście szwedzki deweloper dostarczył grę ciekawą, zapewniającą mnóstwo dobrej zabawy i z zachwycającą ścieżką dźwiękową.

Fabuła jest bardzo prosta, jednak przyjemna do śledzenia. Wcielamy się demoniczną istotę, znaną jako Niewiadoma. Przybyła do piekła, aby odzyskać głos, który jej przed laty zabrała jej władczyni podziemia - Czerwona Sędzina. Na swojej drodze spotyka Paza, czyli magiczną czaszkę, pełniącą jednocześnie rolę oręża i narratora całej historii. Aby odzyskać głos, Niewiadoma musi przedrzeć się przez dziewięć kręgów piekieł.

Na ekranie często panuje chaos, ale podczas rozgrywki w zasadzie nie zwracamy uwagi na wyskakujące co chwila powiadomienia

Pod względem rozgrywki mamy tu do czynienia z przedstawicielem gatunku tzw. strzelanek arenowych. Co jakiś czas gra zamyka nas na ograniczonym obszarze, gdzie musimy wyeliminować wszystkich wrogów, aby ruszyć dalej. Jednak w przeciwieństwie do innych produkcji z tego nurtu, gdzie pomiędzy starciami gra serwuje nam „dla rozluźnienia” sekwencje platformowe lub proste zagadki logiczne, tutaj dostajemy jedynie moment na złapanie oddechu i po chwili zaczynamy kolejne starcie.

Unikalną mechaniką w grze jest oczywiście konieczność strzelania i poruszania się do taktu przygrywającego w tle utworu. Dzięki trzymaniu się rytmu nie tylko zwiększamy nasz mnożnik punktowy i zadajemy większe obrażenia, ale też słyszana podczas gry muzyka rozbudowuje się stopniowo o kolejne instrumenty i partie wokalne, co dla miłośników ciężkich brzmień będzie nagrodą samą w sobie.

Poziomy dodatkowe pozwolą nam poćwiczyć walkę i odblokują przydatne bonusy

Skoro już o muzyce mowa, to ta wypada na najwyższym poziomie. Twórcom udało się zaprosić do współpracy znanych wokalistów i wokalistki sceny metalowej, od Serja Tankiana z System of a Down, przez Matta Heafy’ego z Trivium po Alissę White-Gluz z Arch Enemy. Soundtrack świetnie pada w ucho, ma wyraźny takt i doskonale nastraja do zabawy. Na marginesie dodam też, że w roli Paza świetnie wypadł Troy Baker.

Wszystkie skomponowane na potrzeby gry utwory utrzymano w gatunku melodycznego death metalu i jest to broń obusieczna. Chociaż w wielu utworach znajdziemy pięknie, melodyjne wokale, to dużo jest tu też agresywnego growlu i screamu (czyli „darcia gęby”), co osobom nieobeznanym z cięższymi odmianami muzyki rockowej może utrudnić obcowanie z tytułem. Ja byłem zachwycony i bardzo chętnie kupiłbym ścieżkę dźwiękową gry w formie fizycznego albumu.

Niestety, tytuł niepozbawiony jest drobnych wad. Przede wszystkim muszę zwrócić uwagę na niewielką różnorodność przeciwników. Są to w większości dobrze znane z podobnych gier archetypy. Mamy więc standardowe mięso armatnie, strzelającego demona, wytrzymałego giganta, przywoływacza itd. Różni wrogowie nie wymagają też stosowania odmiennych taktyk. Podobnie rozczarowały mnie konfrontacje z bossami, gdyż w grze tak naprawdę jest ich tylko dwóch, przy czym z jednym walczymy osiem razy.

Walki z bossami przypominają gry z nurtu „bullet-hell”

Oczywiście, za każdym razem starcie ma pewien haczyk, na przykład w postaci zapadającej się podłogi czy ukrywania się bossa za osłoną z jedynie niewielkim otworem do oddania strzału. Ponadto nie ma tu za dużo główkowania, a strategią na każde starcie jest sprawdzone „strzelaj, dopóki nie padnie” - co można postrzegać jako wadę, jak i zaletę.

Tytuł jest również dość krótki. Przejście gry zajęło mi nieco ponad sześć godzin, wykonując po drodze wszystkie poziomy bonusowe. Podejrzewam, że wprawnym graczom ukończenie trybu fabularnego zajmie ok. trzech godzin, a speedrunerzy zmieszczą się w granicach niecałej godziny. Niemniej, dla mnie jest to optymalny czas i dłuższa kampania mogłaby nużyć, a i palce nie zaczną nas boleć.

Metal: Hellsinger okazało się solidnym pokazem możliwości deweloperów ze studia The Outsiders i wszystkie wymienione wyżej wady absolutnie nie przeszkadzają w świetnej zabawie. Jest to tytuł zdecydowanie godny polecenia, zwłaszcza że znajdziemy go w bibliotece usługi Xbox Game Pass. Ogromne wrażenie robi też fenomenalna ścieżka dźwiękowa, którą chciałbym jak najszybciej dodać do swojej playlisty na Spotify.


Platforma: PS5, Xbox Series X/S, PC - Premiera: 15 września 2022 - Wersja językowa: polska (napisy) - Rodzaj: Strzelanka z elementami gry rytmicznej - Dystrybucja: cyfrowa - Cena: 139 - 179 zł - Producent: The Outsiders - Wydawca PL: Funcom

Recenzja Metal: Hellsinger została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Zobacz także