Recenzja Mother Russia Bleeds - krwawa, klasyczna bijatyka
Coś dla fanów beat 'em up.
Mother Russia Bleeds to porządna „chodzona bijatyka” w dwóch wymiarach. Pamiętając produkcje w stylu Streets of Rage, od razu poczujemy się jak w domu, gdy uruchomimy grę. To swego rodzaju powrót do przeszłości. Choć trzeba przyznać, że w pierwowzorach na pewno nie było tak brutalnie.
Przemoc jest tu motywem przewodnim. Krew to norma, podobnie jak zmasakrowane twarze pokonanych. Czasem obserwujemy eksplodujące głowy przeciwników. Wszystko to pasuje do brudnego, mrocznego i pesymistycznego świata gry, nawet jeżeli momentami wydaje się nieco przesadzone.
Bicie pięściami i wymierzanie kopniaków niezmiennie bawi, choć z czasem przestaje wystarczać. Uczymy się, że używanie ciosów w konkretnej kolejności skutkuje czasem innymi atakami - na przykład „kolankiem”. Uderzyć możemy też z rozbiegu, a kopnąć z wyskoku.
To jednak nie koniec naszych możliwości. Czym byłby dobry brawler bez różnorodnych przedmiotów, które możemy podnieść, by napastować nimi wrogów. Łapiemy za krzesła, toalety, rurki, pałki, słupy, stołki. Jest nawet broń palna, która bardzo ułatwia sprawę, lecz nigdy nie wystarcza na długo - nie możemy zbierać i uzupełniać amunicji.
Przyjemnie poczuć siłę naszej postaci - jednej z kilku do wyboru - i rozprawiać się z kolejnymi grupami oponentów. Rozgrywka jest dobrze wyważona, więc są momenty, w których walka nie sprawia żadnego problemu i pozwala po prostu na radosną rozwałkę, ale są też chwile, kiedy naprawdę trzeba się namęczyć i uważać przy każdym ruchu.
Irytujące bywają nietrafione ciosy, które nie dosięgają celu tylko dlatego, że bohater stoi ułamek milimetra zbyt wysoko lub nisko. Czasem jesteśmy pewni, że kogoś uderzymy, ale atakujemy tylko powietrze. To typowa cecha chyba każdej gry beat 'em up, co nie zmienia faktu, że potrafi lekko zdenerwować.
Mieszane odczucia budzi element, który wyróżnia Mother Russia Bleeds, czyli wykorzystanie narkotyków. Za pomocą środka Nekro możemy przywrócić sobie punkty życia, a także aktywować coś w rodzaju bojowego szału - szalenie efektownego. To dobry dodatek, ale wymaga też regularnego uzupełniania zapasów.
Narkotyk wysysamy strzykawką z niektórych pokonanych, ale mamy na tę czynność tylko kilkanaście sekund. To sprawia, że niektóre starcia zamieniają się w nerwowe próby pobrania płynu w otoczeniu wielu napastników.
Oczywiście, jak każda gra tego typu, produkcja studia studia Le Cartel daje więcej radości w kooperacji. Możemy nawet włączyć tryb „przyjacielskich obrażeń”, jeżeli chcemy utrudnić sobie zabawę. Niestety, ze znajomymi zagramy tylko przy jednym komputerze, gdyż zabrakło opcji online.
Mother Russia Bleeds bez wahania można polecić wszystkim fanom gatunku beat 'em up, nawet biorąc pod uwagę niektóre bolączki. Otrzymujemy dobrego brawlera, który stanie się jeszcze lepszy, gdy twórcy dodadzą opcję gry sieciowej. Oby tak się stało.