Red Dead Redemption 2 po sukcesie GTA Online
RDR Online?
Dyrektor generalny wydawnictwa Take-Two, Strauss Zelnick, w rozmowie z serwisem GamesIndustry powiedział niedawno, że „działalność Rockstara została zmieniona przez GTA Online”. Trzeba przyznać, że brzmi to trochę niepokojąco, szczególnie w obliczu nadchodzącego Red Dead Redemption 2.
Wypowiedź ta nie była częścią dłuższego wywodu o usługach sieciowych czy trybie multiplayer w grach firmy Rockstar. Zelnick po prostu podkreślił, że ogromny sukces GTA Online wpłynął na funkcjonowanie studia.
Być może chodzi jedynie o to, że deweloperzy są obecnie wciąż mocno skupieni na sieciowym aspekcie Grand Theft Auto 5, który pochłania większość ich czasu - być może stąd właśnie opóźnienie Red Dead Redemption 2. Nie można jednak wykluczyć, że sukces trybu online wpłynie także na strukturę rozgrywki i fundamenty nadchodzącej gry.
Biorąc pod uwagę niezwykłą popularność GTA Online, nikogo nie powinien zdziwić ewentualny nacisk na element wieloosobowej współpracy czy też rywalizacji w sequelu hitowego westernu. Nie znamy jeszcze szczegółów, ale już dziś można się zastanawiać, jak duży nacisk twórcy postawią na tryb multiplayer.
W teorii Red Dead Redemption 2 mogłoby być doświadczeniem w pełni współdzielonym z innymi graczami. Nie oznaczałoby to wcale wyeliminowania doskonale wyreżyserowanych scenek przerywnikowych czy ciekawych misji. Online w GTA 5 nie jest idealny, ale najważniejsze zadania i wątki fabularne są w tym trybie wykonane na poziomie odpowiedników z kampanii dla jednego gracza.
Wystarczy wskazać choćby na grupowe skoki i napady, wprowadzone jakiś czas po premierze wersji na PS4 i Xbox One. Równie dobrze misje te mogłyby trafić do trybu fabularnego, bo w praktyce jedyną większą różnicą była po prostu obecność towarzyszy, którzy pomagali w akcji.
Skupienie się na warstwie online wcale nie musiałoby więc oznaczać, że ucierpi fabuła czy narracja, która i tak zawsze pozostawia trochę do życzenia w grach z ogromnymi światami - choćby z tego względu, że pokonywanie sporych odległości samo w sobie nieco zaburza już płynność opowieści. Jednak jakość narracji Rockstara pozostałaby nienaruszona.
Inną kwestią jest jednak szeroko pojęty klimat - szczególnie ważny w przypadku Dzikiego Zachodu. Nieśpieszna podróż do celu w samotności, podziwianie widoków i słuchanie spokojnej, nastrojowej muzyki to tylko niektóre elementy, które budowały atmosferę Red Dead Redemption.
Nie chcielibyśmy, by w kontemplowaniu krajobrazów przeszkadzali nam obcy gracze wygłupiający się na środku drogi czy celowo taranujący każdego, kto stanie im na drodze - a takie zachowania zdarzają się w GTA Online dosyć regularnie. Niesforne wybryki bardziej pasują do otoczki Grand Theft Auto, ale byłyby nie do zaakceptowania w RDR.
Najważniejsza pozostaje więc kwestia wprowadzenia w życie pomysłu o Red Dead Redemption 2 jako stale rozwijającej się usłudze sieciowej. Wielu problemów można uniknąć, jeżeli świat podzieli się na instancje. Wtedy po przyjęciu misji czy opuszczeniu miasta, moglibyśmy mieć właściwie swój własny Dziki Zachód, do którego obcy nie mieliby wstępu.
Opcjonalnie czekałaby na nas natomiast możliwość sięgnięcia po pomoc znajomych lub nieznajomych. Być może w saloonie można byłoby rekrutować współpracowników, z którymi wyruszałoby się na bardziej wymagające misje. W miastach spotykałoby też się innych użytkowników, ale poza nimi byłoby już spokojniej i mniej tłoczno. Taki system można porównać do rozwiązania z pierwszej części Guild Wars.
Jest jednak jeszcze jeden problem, czyli główny bohater. Wyraziste, interesujące i budzące jakąś formę sympatii postacie to jedna z największych zalet wielu gier studia Rockstar. Gdyby Red Dead Redemption 2 miało być lepszym i dopracowanym odpowiednikiem GTA Online, musielibyśmy stworzyć własnego kowboja.
Rozgrywka anonimowym strzelcem bez charakteru nie byłaby nawet w połowie tak ekscytująca, jak śledzenie losów Marstona. Postacie tworzone przez graczy nigdy nie są szczególnie interesujące - czy to w Skyrimie, czy w Fallout 4, czy w Dragon Age. Mają być przede wszystkim awatarem, a nie wzbudzającym konkretne uczucia i emocje bohaterem.
Potencjał Red Dead Redemption 2 jest ogromny, podobnie jak szansa na to, że aspekt sieciowy będzie dla twórców priorytetem. W końcu udowodnili już, że są w stanie poświęcić elementy dla jednego gracza na rzecz trybu multiplayer, rezygnując z prac nad fabularnym DLC do GTA 5. Tym bardziej intrygujący jest ten projekt, szczególnie że tak naprawdę wciąż nie wiemy o grze praktycznie nic.
Miejmy nadzieję, że Rockstar ostatecznie nie zafunduje nam żadnej niemiłej niespodzianki, a jedynie pozytywne zaskoczenie.