Skip to main content

Redakcyjne podsumowanie „E3 2022”. Co nas zachwyciło i rozczarowało

Wrażenia po pokazach.

Za nami okres wokół dawnych targów E3, które mają powrócić ponownie za rok w całej okazałości. Odbył się szereg pokazów i prezentacji z mnóstwem gier, więc postanowiliśmy zrobić redakcyjne podsumowanie, w którym opowiadamy o naszych wrażeniach, zachwytach i rozczarowaniach.


Daniel: Wydaje się, że kolejne „nie-E3” idealnie obrazuje sytuację na rynku gier. Segment wysokobudżetowych produkcji AAA stanął w miejscu, a rosnące koszty i przedłużające się efekty Covid-19 sprawiają, że premiery przesuwane są na coraz bardziej odległe terminy.

To ogranicza wpływ, jaki największe tytuły mogą mieć na rozwój branży, ponieważ deweloperzy muszą stawiać na jak najbardziej bezpieczne podejście (wiele platform, otwarty świat, gatunek action-adventure). Na całe szczęście twórcy niezależni jeszcze nigdy nie mogli liczyć na tak szeroki strumień pieniędzy i to właśnie oni wydają się bawić konwencjami i eksperymentami, ciągnąc akcję do przodu.

Scorn, Ereban, Witchfire, Cuphead, Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge, wymieniać można dużo. Co z tego, że wiele z nich nie wypali? Cieszy, że w tym segmencie coraz większe znacznie odkrywają Polacy: Midnight Fight Express, Fort Solis, The Invincible - wszystkie te „indyki” zwróciły uwagę.

Jeśli pokusić się na nieco przewrotne podsumowanie, rynek gier jeszcze nigdy nie był w tak dobrym miejscu - i jednocześnie w tak złym.


Piotrek: „Nie-E3” - jak żartobliwie nazywane są tegoroczne prezentacje - są powodem do radości dla miłośników gier niezależnych i średniobudżetowych, na których skupili się wydawcy. Jako fan dużych hitów byłem lekko rozczarowany, ale ku mojemu zaskoczeniu w zalewie mniejszych produkcji znalazłem kilka perełek, na które zwróciłem uwagę.

Na czoło wysuwa się oczywiście A Plague Tale: Requiem, czyli sequel liniowej przygodówki, która była moją jedną z największych niespodzianek 2019 roku. Jest tego więcej: od ociekającego absurdalnym humorem High on Life i klimatycznej platformówki The Last Case of Benedict Fox przez strategiczne Marvel’s Midnight Suns i mroczne The Callisto Protocol po American Arcadia, które skojarzyło mi się z „Truman Show” z Jimem Carreyem.

Nie mógłbym zapomnieć o Starfieldzie, którym jestem pozytywnie zaskoczony. Nie miałem żadnych oczekiwań wobec gry Bethesdy, więc to, co pokazano na konferencji Microsoftu spodobało mi się (a wiem, że dużo osób jest rozczarowanych).


Zbyszek: Na pewno cały czas tęsknię za dawnymi targami E3 i „zarywaną” nocką, by obejrzeć wszystkie kluczowe konferencje, od EA, przez Ubisoft, po Microsoft i Sony. Dziś, zamiast tamtych emocji, otrzymujemy wydarzenia online, które są w jakimś stopniu przesadnie sterylne i za mało w nich prawdziwego „show”. Od jakiegoś czasu brakuje też na tych pokazach elektryzujących zapowiedzi - najlepiej w postaci głowic jądrowych, które pozostawiają w głowach graczy wielkie leje oczekiwań.

Zaskoczył mnie długi gameplay ze Starfielda - pozornie mieszanina No Man’s Sky, Elite Dangerous i Star Citizen, ale tak naprawdę gra, w której spotykają wszystkie dokonania Bethesdy z ostatnich 20 lat. Wygląda epokowo, ale jak będzie - czas pokaże. Bardzo podobało mi się The Callisto Protocol - być może Glen Schofield jako reżyser gry będzie w stanie wyciągnąć to, co było najlepszego w Dead Space i zbudować na nowo w ciekawy, intrygujący sposób.

Na pewno czekam na Flashback 2, choć forma zwiastuna nie za bardzo mi się spodobała, ale Flashback to kultowa gra mega dzieciństwa, więc powrót do kontynuacji (po przeciętnym remasterze z 2013 roku) będzie ekscytujący. Miło było zobaczyć dłuższy gameplay z Witchfire od studia Adriana Chmielarza. Gra wygląda zjawiskowo i nie mogę się doczekać, by zagrać w nią w Early Access. Na koniec pozostawiłem sobie Diablo IV i, uff, cały czas jest dobrze, można by rzec: „Activision i Blizzardzie, idźcie tą drogą”.


Przemek: Nie ma co ukrywać - bomb zabrakło, ale zamiast narzekać, wolę skupić się na tym, co mi się podobało, a było tego całkiem sporo. Co ciekawe, jedna z gier, które najbardziej zapadły mi w pamięć, nie otrzymała nawet gameplayu czy zwiastuna. Chodzi o nadchodzący multiplayer The Last of Us, który już samym oszczędnym opisem i grafiką koncepcyjną rozbudził moją wyobraźnię. Wygląda na to, że PS5 otrzyma w końcu pełnoprawną grę wieloosobową z krwi i kości - najwyższy czas!

Pozytywnie zaskoczyło mnie też Layers of Fears. Po moim zdaniem średnio udanym The Medium, Bloober Team powraca do tego, co wychodzi polskim mistrzom grozy najlepiej - pierwszoosobowych horrorów psychologicznych. Czekam też na remake Resident Evil 4 i The Callisto Protocol, a fenomenalnie wyglądające Immortality przypomniało mi, że przydałoby się ukończyć Telling Lies od tego samego twórcy, Sama Barlowa. Poza tym, Overwatch 2 będzie darmowy! Moja Moira już zaciera ręce.

Starfield to niewątpliwie gwiazda pokazu Microsotu, która, paradoksalnie, po prezentacji wydaje się jeszcze większą zagadką niż wcześniej. Kosmiczna przygoda wygląda zachęcająco, ale z drugiej strony tyle rzeczy może się tu nie udać, że trudno mi jeszcze wsiąść do tzw. „hype trainu”. Rozczarował mnie też Redfall, który nie ma w sobie nic elektryzującego.


Marcin: W tym roku skupiłem się na dwóch pokazach - Microsoftu i Capcomu. Kalendarz premier na drugą połowę roku nie był zbyt imponujący, ale - mimo braku prawdziwego blockbustera - będzie w co grać za kilka miesięcy. A tak naprawdę to już za kilkanaście dni dostaniemy wyczekiwane przeze mnie rozszerzenie do Monster Hunter Rise, a potem świetnie zapowiadające się dodatki do RE Village. Swoją drogą, ktoś w Capcomie wpadł na niezły pomysł, żeby dodać do gry widok trzecioosobowy. Chciałbym zobaczyć więcej gameplayu z RE4, ale cierpliwie będę wyczekiwał przyszłorocznej premiery.

Spośród wszystkich zaprezentowanych gier, największe wrażenie zrobiła na mnie prezentacja najnowszej odsłony Forzy Motorsport. Co prawda mało mówiło się o tym, co w samochodówkach jest najważniejsze, czyli o samym ściąganiu, ale cała otoczka gry wygląda wspaniale. Bez wątpienia jest to mały pstryczek w kierunku największego konkurenta symulacyjnej Forzy, czyli Gran Turismo 7.

A Starfield? Dopóki Bethesda nie przejdzie na nowy silnik, ich gry nadal będą mieć ten charakterystyczny styl rozgrywki, przeciętne animacje i wygląd postaci, ale i tak chętnie zagram - i najpewniej zatracę się na wiele godzin, eksplorując kolejne planety.


Maciek: Zasiadłem do oglądania tegorocznego „E3” bez większych oczekiwań i być może dlatego, pośród dziesiątek zwiastunów i zapowiedzi, kilku tytułom udało się przykuć moją uwagę.

Zdecydowanie będę czekał na mrocznie Scorn, debiut Persony 5 Royal na PC oraz szalone High on Life od twórcy serialu „Rick i Morty”. Mocno trzymam również kciuki za nową Forzę Motorsport, biorąc pod uwagę solidną podstawę ostatnich Horizonów na stworzenie bardziej realistycznej ściganki.

Przede wszystkim bardzo zainteresowała mnie jednak propozycja 11bit studios - The Alters zapowiada się bardzo intrygująco i pozytywnie zaskoczyła mnie kwestia, która pozornie wydaje się dość trywialna - polski bohater w grze przeznaczonej na rynek międzynarodowy. Mam tylko nadzieję, że fabuła nie pójdzie w kierunku sztampowej historyjki o klonach, gdzie konflikt toczy się o to, która z wersji bohatera jest „tą prawdziwą”.


Squallu: Muszę przyznać, że kilku prezentacjom udało się skłonić mnie do podniesienia brwi. Oglądając część pokazów w pociągu, musiałem zapewne przypominać wariata, bo pamiętam, że współpasażerowie dziwnie na mnie patrzyli, jak mamrotałem pod nosem z ekscytacji na widok Callisto Protocol. Prezentacja duchowego następcy serii Dead Space uderzyła mocno we wszystkie newralgiczne punkty mojej nostalgii. Minimalistyczny interfejs, gwałtowni i nieprzewidywalni przeciwnicy, surowe otoczenie science fiction - trzy razy tak! Nie mogę się doczekać, kiedy sam zagram w ten tytuł. I choć nie uważam, by cokolwiek, co widziałem zasłużyło na miano gry AAAA, to zawieszam niewiarę i czekam do dnia premiery.

Kolejne show i prezentacje również miały kilka tytułów, przykuwających moją uwagę. Z chęcią wskoczę w świat „High on life” produkcji Squanch Games i Justina Roilanda, ponieważ współautor serialu „Rick and Morty” ma sporo szalonych pomysłów, które akurat mnie bawią niemożebnie. The Invincible na podstawie Lema to również ciekawy tytuł, choć trudno mi obecnie ocenić, ile gra będzie w stanie zaoferować komuś, kto zna książkę i jej główne zwroty akcji.

Przyznaję, że długo czekałem na nową Forzę Motosport. Formuła Horizon jest przyjemna, ale dla mnie prawdziwym sednem tej serii jest symulacja wyścigów. Teraz, w tej niezwykle szczegółowej oprawie graficznej to już w ogóle będzie cud, miód i orzeszki! Widziałem też sporo produkcji niezależnych, które mnie zaciekawiły. Z chęcią pogram w minimalistyczną grę Time Flies, gdzie sterujemy muchą, żyjącą zaledwie kilkadziesiąt sekund. Wyjątkowo urocze wydaje mi się również Bear and Breakfast, gdzie jako miś zarządzamy domkami letniskowymi - ciekawy koncept, śliczna kreska. Jestem również fanem łamigłówek z A Little To The Left. Myślę, że nie będziemy się nudzić w nadchodzącym okresie. Nadchodzą bardzo ciekawe gry!

Zobacz także