Redakcyjne Top 5 Gier 2019: Łukasz Winkel
Relaks wśród paczek, eksplozji i dużych zimowych jaszczurek.
Rok 2019 był dla mnie bardzo intensywny poza sferą gier wideo. W efekcie czego gry traktowałem jako moment na nabranie powietrza, odsapnięcie od codziennych trudności.
Nie oznacza to jednak, że moja lista składa się z „czasozapełniaczy”, czyli mało ambitnych tytułów, które oferują prostą i szybką rozgrywkę, lek na eskapizm, czy proste zasady pozwalające wyłączyć się na chwilę. Jest wręcz przeciwnie.
Każda z wymienionych poniżej gier zaspokajała moje konkretne potrzeby. Przy jednych męczyłem się z bossami, by dotrzeć do tego satysfakcjonującego momentu, gdy po kilku razach się udało wygrać. Przy innym zaś grałem dla czystej rozrywki skupionej na komediowych gagach i absurdalnych sceneriach. To nierówna piątka, ale też wybór prawdziwie od serca.
1. Borderlands 3
Seria Borderlands to jedna z moich życiowych top 3 uniwersów. Uwielbiam z wielu powodów. Pokręcony humor, bardzo dużo smaczków i sekretów, których trzeba szukać, całkiem poważna i spójna kosmologia - gdy się ją pozna - świetna rozgrywka kooperacyjna i „gazyliony” broni do zebrania - czego tu nie kochać?!
Trzecia część kontynuuje świetny klimat drugiej części, nawiązuje nawet do wątków z innych gier uniwersum, jak Tales from the Borderlands i dodatkowo dorzuca wiele nowych elementów. W tej grze jest trochę korporacyjnego cyberpunka, nastrojowego sci-fi westernu, sporo postapokaliptycznej rozwałki oraz kilka wzruszających momentów.
Ukończenie gry nawet na chwilę nie spowolniło mojego zapału, więc nie dość, że kontynuuję rozgrywkę od nowa inną postacią, to jeszcze podejmuję się wszystkich wyzwań sezonowych i wyższych poziomów trudności. Zabawa się nie kończy i jest to dokładnie to, na co czekałem siedem lat.
2. Monster Hunter World: Iceborne
Umieszczam tu oficjalny dodatek do Monster Hunter World, gdyż pod kątem zawartości to tak właściwie drugie tyle, co podstawowa gra. Iceborne przerosło moje najśmielsze oczekiwania i wiem, że przez kolejny rok będę miał co robić w świecie pełnym potworów i koleżkotów.
O jejku, jak ja uwielbiam przegrywać w tej grze! Każda porażka uczy czegoś nowego zarówno o tym, jak wiele podstawowych błędów popełniamy, ale też jak wiele nauki jeszcze przed nami. Każda przegrana to krok do ponownego starcia, gdzie wykorzystamy nabyte doświadczenie i w końcu osiągniemy sukces.
Nie ma drugiej tak dobrze zaprojektowanej gry pod kątem nauki i nabywania umiejętności przez gracza. To właśnie dlatego zwycięstwa i nowy sprzęt w Monster Hunterze są tak satysfakcjonujące - wiemy, że napracowaliśmy się na nie. Absolutny hit.
3. Death Stranding
Death Stranding to wyjątkowe doświadczenie. Dla jednych będzie to arcydzieło mistrza Kojimy, dla innych garść gliny w złotym opakowaniu. Tytuł jednak przyciągnął uwagę wszystkich i za to zasługuje na wyróżnienie.
Osobiście zakochałem się w klimacie gry od pierwszych minut, lecz nie uważam, że jest to gra roku, bądź też tytuł dla wszystkich. Hideo jest geniuszem w kwestii tworzenia satysfakcjonującej rozgrywki będącej przez większość czasu nudnym i powtarzalnym zmierzaniem Z punktu „A” do „B”.
Sęk w tym, że po akceptacji tego faktu zauważamy dbałość nie tylko o szczegóły w projektowaniu świata, ale i świetne tempo wprowadzania nowych elementów rozgrywki i wątków fabularnych. Ta gra ma bardzo dużo do zaoferowania, tylko trzeba poddać się jej tempu. Wyruszyć w podróż wspólnie z Samem Porterem Bridgesem.
4. Pokemon Sword and Shield
A teraz pora na fragment dzieciństwa w wieku 30 lat. Pokemon Shield i Sword nie jest grą idealną. W Internecie roi się od komentarzy krytykujących pewne rozwiązania, fałszywe reklamowanie produktu przez twórców i kilku innych zarzutów. Prawda jest jednak taka, że - mimo wszystko - to bardzo dobra gra.
Nowy region wprowadza sporo nowych Pokemonów, kilka zmian w sferze walki i świetny klimat starć stadionowych. Już dawno przy żadnej grze z tej serii nie czułem się jak za czasów Pokemon Yellow, gdzie planowałem całą podręczną drużynę Pokemonów i z zaangażowaniem uzupełniałem Pokedex.
Najciekawsze są właśnie sekrety ewoluowania pokemonów, gdyż w tej części trzeba mocno się nakombinować, by zdobyć niektóre ewolucje. Z pozoru prosta gra bardzo szybko stała się „hardkorowym” wyzwaniem dla kogoś, kto chce zdobyć w niej wszystko. I to mi się podoba!
5. Trover Saves the Universe
A teraz coś z zupełnie innej beczki. Trudna gra? Nie. Skomplikowana fabuła? W żadnym wypadku. Imponująca grafika? A skąd! Tak więc dlaczego Trover ląduje w moim top 5? Ponieważ czarny charakter porywa dwa pieski, a ja kocham pieski.
Będąc jednak przez chwilę poważnym, chciałbym podkreślić, że Trover Saves the Universe to jedna z bardziej niepoważnych gier tego roku i absolutnie za to ją uwielbiam. To kolejna gra studia Squanch Games, założona przez Justina Roilanda, autora serialu Rick and Morty.
Ta gra to przepełniona absurdalnym humorem i głupimi pomysłami platformówka, w której sterujemy bohaterem sterującym bohaterem. Tak... Jako że wstępnie była to gra zaprojektowana z myślą o VR, Roiland musiał jakoś wytłumaczyć sterowanie i na bazie tego zbudował cały świat, gdzie wszyscy całe życie siedzą na latających fotelach. Zaintrygowani? To świetnie, bo akurat od niedawna gra została wydana również na Switch. Dajcie jej szansę.