Redakcyjny piątek. W co zagramy w weekend?
Średniowieczne przygody.
Tydzień temu kontynuowaliśmy między innymi polowanie na potwory w Monster Hunter: World. Po kilkudziesięciu godzinach stwierdziliśmy jednak, że czas na kolejne przygody. Większość z nas skierowało zatem kroki w kierunku średniowiecznej Bohemii.
A w co Wy zagracie w weekend? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach pod tekstem!
Piotr Bicki
Po czterech latach od wsparcia projektu na Kickstarterze, w minionym tygodniu nareszcie uzyskałem dostęp do pełnej wersji Kingdom Come: Deliverance. Najbliższy weekend postaram się więc spędzić przede wszystkim w średniowiecznych Czechach, próbując uczynić prostego Henryka bohaterem przez wielkie „B”.
Pomysł na RPG bez magii i smoków wydaje się intrygujący, dlatego zdecydowałem się wspomóc deweloperów ze studia Warhorse. Oczywiście zobaczymy, jak to wszystko wyszło w przysłowiowym „praniu”. Póki co, podchodzę do tytułu z pozytywnym nastawieniem i mam nadzieję, że zabawy nie popsują mi obecne w grze błędy.
Korzystając z niedawnej wyprzedaży, kupiłem Star Wars Battlefront 2 - niewykluczone więc, że trochę czasu spędzę też w uniwersum George'a Lucasa. Nie jestem jednak miłośnikiem zabawy wieloosobowej, więc skupię się głównie na kampanii fabularnej. Oczywiście nic nigdy nie wiadomo i być może odważę się stoczyć kilka sieciowych potyczek.
Nadal regularnie wracam także do najnowszej Fify - najprawdopodobniej w najbliższy weekend również włączę produkcję EA Sports. Rozegranie jednego lub dwóch spotkań tuż przed snem potrafi nieźle zrelaksować. Pod warunkiem - rzecz jasna - że wygrywam.
Mateusz Zdanowicz
Monster Hunter czeka... ale tyle razy pisałem o tej fantastycznej grze, że nie będę się już powtarzał. Zamiast tego poświęcę trochę uwagi Gran Turismo Sport. Nie zaglądałem do gry od jakiegoś czasu, a twórcy w ramach darmowych aktualizacji wprowadzili sporo ciekawych aut. Toyota Supra czeka! Dodano nawet tradycyjny tryb kariery, którego zabrakło, gdy gra debiutowała na rynku. Niezmiennie świetny pozostaje oczywiście model jazdy, a sama gra jest już naprawdę tania. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji dać jej szansy, to naprawdę warto.
Prawdopodobnie, jeżeli zrobię sobie przerwę w polowaniu na potwory, wrócę także do Warframe. Nie miałem jeszcze okazji, żeby odwiedzić wprowadzoną pod koniec ubiegłego roku otwartą lokację - ale to tylko jeden z powodów, dla których ponownie zainstalowałem tę darmową produkcję.
Stęskniłem się po prostu za tym wspaniałym systemem walki, tak satysfakcjonującym, jak w niejednej wysokobudżetowej grze akcji. Nie grywam w Warframe regularnie, ale od czasu do czasu pobieram ten tytuł właśnie po to, by pobawić się w cybernetycznego, kosmicznego wojownika ninja.
W mojej bibliotece Steam czeka też Battalion 1944. To strzelanka w stylu Call of Duty 2, którą prezentowałem w materiale z wczesnej wersji. Rozgrywka jest naprawdę świetna, ale szkoda, że jeszcze nie wszystko działa tak, jak powinno. Zdarzają się dni, kiedy trudno w ogóle połączyć się z serwerami.
Z biegiem czasu jest jednak coraz lepiej i deweloperzy stosunkowo szybko starają się naprawiać różne błędy. W każdym razie, sam gameplay przemawia do mnie bardziej niż zabawa w CS:GO. Niemałe znaczenie ma oczywiście sentyment do starszych odsłon Call of Duty i Medal of Honor, ale nie da się ukryć, że nie ma to jak seria z BAR-a czy celny strzał z Kar98.
Przemek Wańtuchowicz
Ten weekend będzie dla mnie po części imprezowy. Planuję więc wyciągnięcie z szafy plastikowej mini-gitary wyglądającej jak zabawka dla dzieci i zagranie ze znajomymi w Guitar Hero Live. Początek to oczywiście kalibracja dźwięku i kłótnie o to, kto ma lepszy słuch muzyczny. Później jednak wygrywa zabawa. Szczególnie w moim przypadku, bo wybieram utwory, których nauczyłem się na tyle, że wyrobiłem odpowiednią pamięć mięśniową.
Nie wybaczę sobie też, jeżeli nie zagram w Finding Paradise, czyli kontynuację doskonałego To the Moon. Drugi z wymienionych tytułów uważam za absolutny majstersztyk, jeśli chodzi o sposób opowiadania historii - piękna, wzruszająca opowieść z pomysłem i dowód na to, że gry mogą być czymś więcej, niż się niektórym wydaje. Mam nadzieję, że Finding Paradise zostanie w mojej pamięci tak samo długo, jak To the Moon.
W miarę możliwości będę również kontynuował przygodę w Kingdom Come: Deliverance. Mimo braku elementów typowych dla fantasy, nie można tej grze odmówić magii. W zamian za ciekawy i nietypowy dla gier RPG świat jestem w stanie stawić czoła problemom technicznym.
Jerzy Daniłko
To będzie pracowity weekend pełen grania. Trochę z obowiązku, ale przede wszystkim z ogromną radością będę kontynuował rozgrywkę w Kingdom Come: Deliverance. Lubię klimat średniowiecza, a samych walk bezpośrednich ostatnio nawet nieco doświadczyłem. Na grę nie czekałem jednak z przesadną niecierpliwością.
Gdy jednak wkroczyłem w ten wyjątkowy świat, nie mogłem oderwać się od monitora. Kingdom Come: Deliverance, pomimo wielu niedoróbek technicznych, to po prostu niezapomniana, ale i inna od wszystkich przygoda. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że błędy - niczym w serii Gothic - po prostu dodają grze pewnego specyficznego klimatu.
Z czasem zacząłem je uważać za całkiem urocze. Przypominają też, że wciąż pozostaję w grze, a nie realnym świecie. A realizmu czeskiej produkcji po prostu nie sposób odmówić. Szkoda, że gra musiała ukazać się za szybko. Gdyby producentom dać jeszcze kilka miesięcy na doszlifowanie pewnych elementów, doznania mogłyby okazać się jeszcze lepsze. Ale i tak jest super!
Udanego weekendu!