Redfall to dobra zabawa, ale gra mnie nie porwała. Wrażenia z rozgrywki
Produkcja Arkane ma sporo zalet, ale rewolucji nie będzie.
OPINIA | Na początku miesiąca miałem okazję odwiedzić warszawską siedzibę Microsoftu i Bethesdy, gdzie spędziłem pół godziny z pecetową wersją Redfall. Choć uwielbiam gry Arkane, to do stolicy jechałem z mieszanymi uczuciami. Na miejscu okazało się, że gra jest o wiele lepsza, niż przypuszczałem, ale walka z wampirami w małym, amerykańskim miasteczku nadal do końca mnie nie kupiła.
Pierwsza zapowiedź Redfall w ogóle nie zrobiła na mnie wrażenia, ponieważ nie jestem wielkim fanem współczesnych kooperacyjnych strzelanek, a w głównej mierze tym właśnie jest najnowsza produkcja Arkane. Na przekór wszystkim „marudom” jak ja, twórcy udostępnili wyłącznie tryb dla jednego gracza i był to strzał w dziesiątkę, ponieważ pół godziny z grą udowodniło, że jak najbardziej da się w Redfall grać samemu i świetnie się przy tym bawić.
W Redfall da się grać samemu i jest to całkiem przyjemne doświadczenie
I to jest słowo klucz - zabawa. Przez te pół godziny (choć tak naprawdę pograłem nieco dłużej, tylko nie mówcie nikomu) bawiłem się świetnie, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. O ile generalnie stronię od produkcji pokroju Destiny 2 czy Borderlands, tak po zaliczeniu kilku misji fabularnych i pozwiedzaniu miasteczka zacząłem żałować, że nie mogę zapolować na wampiry z innymi graczami.
Jeżeli rozgrywka w pojedynkę daje tyle frajdy, to w kooperacji może być tylko lepiej. Podkreślają to drzewka umiejętności, na których znajdziemy mnóstwo bonusów przydatnych podczas gry w kilka osób. Miło wiedzieć, że oprócz zróżnicowanych postaci, z których każda ma inne mocne i słabe strony oraz zdolności specjalne, można dalej dostrajać drużynę przez odpowiedni dobór profitów.
Porównanie z Destiny 2 i Borderlands szczególnie nasuwa mi się na myśl, ponieważ poza odważną kolorystyką, Redfall oferuje też wiele innych elementów przypominających wspomniane produkcje - z systemem lootu na czele. Ze skrzyń i wrogów wypada różnorodny sprzęt, który opisany jest statystykami niczym w Diablo i oferuje wiele bonusów, choć muszę przyznać, że zebranie epickiej giwery niewiele zmieniło i, prawdę mówiąc, nie poczułem wielkiej różnicy w stosunku do podstawowej wersji broni.
Strzelanie i poruszanie się po miasteczku przypomina z kolei poprzedni tytuł Arkane, a mianowicie Deathloop, choć z jedną zasadniczą różnicą - w Redfall nie ma animacji zabójstw z ukrycia. Przyzwyczajony do cichego eliminowania wrogów w Dishonored czy nawet we wspomnianym Deathloop, byłem w szoku, że zajście i zaatakowanie przeciwnika od tyłu nie wiązało się z żadnym specjalnym ruchem i to w przypadku każdej z testowanych postaci.
Sami przeciwnicy to nie tylko wampiry, ale też ludzie działający po stronie sił nieczystych. Walka z nimi przebiega dość standardowo i pozwala na sporo zabawy przy pomocy zdolności i ataków specjalnych. Szczególnie przypadł mi do gustu ruch Layli, która potrafi przyzwać na pomoc pyskatego ducha swojego byłego chłopaka, który sam jest w stanie poradzić sobie ze sporymi grupkami wrogów. Niestety sztuczna inteligencja przeciwników pozostawia sporo do życzenia.
Zupełnie inaczej wyglądają starcia z wampirami, które zapewniają spory zastrzyk adrenaliny. Krwiopijcy mają w zanadrzu mnóstwo magicznych sztuczek, potrafią teleportować się w mgnieniu oka po całej okolicy czy zasnuwać nam wizję mrokiem. Co więcej, wampirów nie da się tak po prostu zabić, ponieważ same kule mogą co najwyżej wprowadzić je w stan przypominający nokaut, po którym regenerują siły i wracają do walki.
Aby wyeliminować zagrożenie raz na zawsze należy uciec się do tradycyjnej metody wbicia osinowego kołka w wampirze serce. Na szczęście wiele broni wyposażonych jest w drewniane szpikulce zaczepione niczym bagnet, a ponadto znajdziemy kołkownicę, która w grach ostatnio pojawiła się chyba w Painkillerze. Zdejmowanie krwiopijców za jej pomocą daje sporo frajdy, a same starcia są dynamiczne, często wymagające i dość różnorodne.
Miasteczko przywodzi na myśl powieści Kinga, „Stranger Things” i „Donniego Darko”
Sporym atutem gry jest za to samo miasteczko Redfall, które pod względem atmosfery przypomina miejsca znane z powieści Stephena Kinga czy produkcje pokroju „Donnie Darko”, choć wszystko pogrążone jest w ciemności spowodowanej sztucznym zaćmieniem Słońca, które wampiry sprowadziły na dotychczas spokojną okolicę. Do wielu budynków można wejść, a do środka prowadzi najczęściej więcej niż jedna droga. Wewnątrz zazwyczaj znajdziemy coś ciekawego - czy to jakiś element fabularny budujący świat gry, czy też małe zadania poboczne.
Twórcy zarzekali się, że miejsce akcji jest duże i przestronne, więc postanowiłem to zweryfikować. Przebiegnięcie sprintem z jednego krańca mapy na drugi zajęło mi około 4 minut, a według znacznika odległości w grze Redfall szerokie jest na 1544 m (północy na południe odległość jest podobna). Może na papierze nie robi to oszałamiającego wrażenia, ale to jeden z większych obszarów w grach studia Arkane. Poza tym na każdym kroku można trafić na coś ciekawego.
Wszędzie znajdziemy surowce, dzienniki, talizmany czy cywilów, którym można pomóc, ale mapa nie cierpi na przesyt znacznikami. W lokacjach znajdziemy wiele historii opowiadanych za pomocą samych rekwizytów i dekoracji (ang. enviromental storytelling). Co ważne, do większości budynków prowadzi wiele różnych dróg, więc bez problemu obejdziemy strzeżone wejścia i dostaniemy się do środka przez dach, piwnicę czy inne, mniej konwencjonalne wejścia. No ale nie spodziewałbym się niczego innego po grze Arkane.
Poza samym otwartym miasteczkiem podzielonym na pięć obszarów trafimy też do Wampirzych Gniazd, czyli zamkniętych, ale często pomysłowych labiryntów, czy też lochów. Wewnątrz musimy rozwiązać jakąś zagadkę i zniszczyć serce, za co zostaniemy nagrodzeni skarbem, po czym mamy minutę na opuszczenie lokacji. Cały czas na ręce patrzą nam też Wampirzy Bogowie, którzy mogą wysłać za nami potężnego potwora, którego naprawdę ciężko pokonać, jeśli siejemy zbyt duży chaos w szeregach wrogów.
Dlaczego warto sięgnąć po „Legendy gier wideo”?
Dzięki książce poznasz największych twórców gier wideo w historii, a przy okazji dowiesz się, jak wielki był ich wpływ na wszystkie kolejne gry, również dzisiejsze hity, w które grasz na co dzień.
Kto pierwszy poruszył postacią na ekranie, jak narodziły się komputerowe RPG-i, dlaczego grom tak blisko do filmów, kto wymyślił otwarte światy, jak narodziły się strzelanki czy wreszcie, który znany twórca poleciał w kosmos jako drugi cywil w historii.
Dowiedz się więcej teraz »
Zadania fabularne są ciekawe, obfitują w pamiętne sceny i opowiadają interesujące historie, choć nie chcę wdawać się w fabularne szczegóły, aby uniknąć spoilerów. Niestety nie miałem okazji poznać początku przygody, ponieważ udostępniony przez twórców fragment pochodził z mniej więcej 1/3 gry. Redfall przekroczyło za to wszelkie moje oczekiwania w kwestii zagadek.
Gra nie trzyma za rączkę i nie pokazuje palcem jak rozwiązywać zagadki
W jednym z zadań trafiłem do lokacji, w której trzeba było znaleźć trzy laleczki, by zdobyć klucz na poddasze. Gra nie oferowała żadnej pomocy poza wskazówką w postaci domu dla lalek - żadnych znaczników czy zaznaczonego na mapie obszaru poszukiwań, żadnego prowadzenia za rączkę. Lalki należało odszukać na własną rękę, co wymagało zapoznania się rozkładem pomieszczeń i powiązania faktów z podpowiedziami.
Mimo kilku irytujących elementów, jak brak animacji skrytobójstw czy znikoma interaktywność środowiska, miło spędziłem czas przy najnowszej produkcji Arkane. Ważne, że walka i klimat są przyjemne, a historie ciekawe. Gra w pojedynkę jest możliwa, więc w kooperacji najpewniej będzie jeszcze lepiej. Już sam fakt, że taki „solista” jak ja myśli o grze ze znajomymi może świadczyć, że to porządna produkcja, choć nieco mało tu innowacji i raczej nie należy spodziewać się rewolucji w gatunku.
Nadal nie jestem do końca przekonany do Redfall, ale gra zaintrygowała mnie na tyle, że z pewnością wypróbuję pełną wersję ze znajomymi, gdy 2 maja zadebiutuje na rynku i w subskrypcji Game Pass na PC oraz konsolach Xbox Series X/S. Redfall otrzyma pełną polską wersję językową (dubbing).