Skip to main content

Reigns: Her Majesty - Recenzja

Być królową.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Gra wyjątkowa, bo niesamowicie prosta w założeniach, a zapewniająca dobrą zabawę na wiele godzin.

Rok po bardzo udanym Reigns, twórcy symulatora władzy z mechaniką zapożyczoną z Tindera wracają z sequelem. Przesuwając w lewo i prawo kolejnych rozmówców decydujemy teraz o życiu i losach królowej, a proste łamigłówki zyskały trochę głębi dzięki wprowadzeniu przedmiotów. Her Majesty zapewnia długie godziny zabawy.

Reigns jest wręcz dziecinnie proste. Cała rozgrywka sprowadza się do przesuwania kart, a mimo to dostajemy całkiem sprawnie opowiedzianą historię, wiążącą wydarzenia z kolejnych kartoników. Gdy na ekranie pojawia się jakaś postać, musimy udzielić odpowiedzi na jej pytanie czy zaproponować rozwiązanie problemu, ponieść konsekwencje podjętej decyzji i przejść do kolejnej osoby.

W ten sposób przeklikujemy się przez dziesiątki spotkań i wydarzeń, zarówno poważnych, jak i kompletnie absurdalnych, ginąc, odradzając się i poznając poważnie zakręconych bohaterów, z których zaledwie garstka sprawia wrażenie poczytalnych.

To gra o równowadze, której utrzymanie jest kluczem do przetrwania i jednocześnie niemal kompletną niemożliwością. Królowa jest zagrożona, gdy jedna z czterech sił - kler, wojsko, lud lub bankierzy - zaczyna pałać do niej nienawiścią lub zyskuje zbyt duże wpływy. Każda nasza decyzja przekłada się na siłę poszczególnych frakcji. Nie zawsze jednak łatwo stwierdzić, czy dany wybór zyska nam poklask czy potępienie poszczególnych grup, bo wiele wydarzeń nie jest związanych z kościołem czy armią bezpośrednio.

Każdy wybór wpływa na różne frakcje - co symbolizują okrągłe ikony nad ich oznaczeniami

Śmierć to jednak nie koniec przygody - każdy zgon wiąże się z przeskokiem do kolejnego wcielenia i odgrywaniem zabawy w socjalnego linoskoczka od nowa. Nigdy nie zaczynamy od zera, bowiem decyzje z poprzednich żyć wprowadzają do gry nowe karty, a wraz z nimi nowe przygody. Postacie, które już poznaliśmy, wracają jednak przy każdym podejściu, nawet jeśli w poprzednim wcieleniu postanowiliśmy je wygnać czy ściąć.

Reigns bawi najbardziej, gdy damy się ponieść absurdom i żartom scenariusza - nagłe, niespodziewane odniesienia do współczesności jasno wskazują, że średniowieczne realia są bardzo umowne. Spore dawki meta-humoru serwowane są w odpowiedzi na użycie przedmiotów - nowego elementu rozgrywki - w nieodpowiednim momencie albo na niewłaściwych postaciach. Podczas gdy magiczna księga daje możliwość rozmowy ze zwierzętami i przychylność pogan, pokazanie jej biskupowi może zakończyć się tragicznie.

Tyle że w grze właśnie o to chodzi. Balansowanie uwielbieniem i nienawiścią to tylko narzędzie w drodze do celu, jakim jest odkrywanie nowych scenariuszy, szukanie kombinacji kart i przedmiotów, które dadzą nam nowy kawałek historii, świeżą przygodę. Spinająca życia kolejnych władczyń historia o bogini Wszechmatce ma swoje uroki, ale także stanowi pretekst dla testowania kolejnych głupich odpowiedzi, które czasem zaprowadzą nas do grobu. Twórcy bardzo kreatywnie podeszli do tego, jak może umrzeć królowa, a „znajdywanie” wszystkich możliwych sposobów na śmierć to część przygody.

Zginąć można na tysiąc sposobów, a przyczyną jest zazwyczaj wypełniony maksymalnie - lub wyczerpany - wskaźnik jakiejś grupy społecznej

Reigns: Her Majesty bawi, gdy zadajemy sobie pytanie: „co się stanie, gdy spełnimy prośbę ludzi w wężowych maskach?” lub kombinujemy, jak przeżyć naszego króla i pozostać przy władzy.

To wielka i ciekawie napisana łamigłówka, zapakowana w przyjemną dla oka, prostą oprawę. Dziwaczny humor i świetne pomysły scenarzystów sprawiają, że produkcja wciąż wydaje się całkiem świeża, choć mocno przypomina oryginał.

Platforma: PC, iOS, Android - Premiera: 28 listopada 2017 - Wersja językowa: polska (napisy) - Rodzaj: przygodówka, horror - Dystrybucja: cyfrowa - Cena: 11-12 zł - Producent: Nerial - Wydawca: Devolver Digital

Zobacz także