Skip to main content

Remaster Dead Rising jest łatwiejszy od oryginału, bo wielu graczy nie mogło go przejść

Część zrezygnowała z gry już po pierwszych etapach.

Wielu graczy jest zdania, że gry wydane kilka lub kilkanaście lat temu były znacznie bardziej wymagające i tym samym lepsze, a najświeższe produkcje są przesadnie upraszczane. Jak się jednak okazuje, ten wyższy poziom trudności mógł działać na niekorzyść tytułu. Reżyser remastera Dead Rising wyjaśnia tę zależność na przykładzie swojego najnowszego dzieła.

Widzieliśmy, jak gracze reagują na pierwotne wydanie i niestety wielu z nich odbiło się od gry, znudziło i postanowiło przerwać zabawę, zanim dotarli do najlepszej zawartości” - tłumaczy reżyser Ryosuke Murai w rozmowie z portalem TheGamer. „To byłaby wielka szkoda, gdyby to samo jeszcze raz stało się z Deluxe Remaster, bo nic nie zmieniliśmy dla zachowania wierności oryginałowi”.

Deweloper tłumaczy, że oryginalny Death Rising z 2006 roku już w początkowym etapie zabawy zderzał graczy z bardzo nagłym i wysokim skokiem poziomu trudności. Dzięki „wygładzeniu trudności gry w pierwszych godzinach zabawy” - jak nazywa to twórca - gracze mogą łatwiej wciągnąć się w rozgrywkę i zobaczyć wszystko, co produkcja ma do zaoferowania.

Zobacz na YouTube

Owe „wygładzenie” osiągnięto dzięki m.in. ułatwieniu zdobywania kolejnych poziomów doświadczenia i dodaniu nowych znaczników, takich jak stan wytrzymałości broni, aby lepiej informować gracza o wszystkim, co się dzieje wokół niego. Za jeden z głównych celów deweloperzy postawili sobie także ograniczenie uciążliwego grindu, który dawał się we znaki graczom lata temu. „Dla wielu graczy jedyną rzeczą, jaką zapamiętali z gry, jest grindowanie w kółko i w kółko pierwszego dnia” - przyznaje Murai.

Przypomnijmy, że Dead Rising Deluxe Remaster zadebiutowało 19 września tego roku, na PS5, Xbox Series X/S praz PC. Tytuł stanowi oczywiście odświeżenie pierwszej odsłony cyklu i wprowadza nie tylko poprawioną grafikę, ale też przeróżne zmiany w rozgrywce. W grze wcielamy się w paparazzi Franka Westa, który w pogoni za sensacyjną historią do prasy przenika do miejscowości Willamete, które nagle zostało objęte wojskową kwarantanną. Jak się szybko okazuje, w miasteczku wybuchła zaraza zmieniająca ludzi w zombie.

Zobacz także