Resident Evil 2 - Recenzja
Nowa gra zbudowana na starych fundamentach.
Dwadzieścia jeden lat od wydania oryginału mamy możliwość ponownie zanurzyć się w świat miasteczka Racoon City, które opanowała epidemia żywych trupów. Remake Resident Evil 2 nie polega tylko na prostym odświeżeniu tekstur - zmianom uległo znacznie więcej aspektów.
Już w pierwszych minutach zauważamy jak świat Resident Evil 2 zmienił się począwszy od sterowania, na zupełnie nowych elementach fabularnych kończąc.
Historia nie odbiega znacznie od oryginału. To raczej modyfikacje scen, które opowiadają tę samą opowieść, lecz w nieco inny sposób. Sam początek gry obrazuje to bardzo skutecznie. Leon Kennedy, w drodze do Racoon City, zatrzymuje się na stacji benzynowej, którą z oryginału znamy jako miejsce, gdzie zostaje ugryziony kierowca ciężarówki powodującej później eksplozję w mieście.
W tej wersji wydarzeń jego pogryzienie następuje gdzieś indziej na trasie, a cała scena na stacji benzynowej pełni rolę samouczka oraz miejsca spotkania Leona z Claire Redfield. Drobna zmiana, która nie wpływa na fabułę, gdyż dwójka w ten sam sposób, czyli za sprawą eksplodującej cysterny, zostaje rozdzielona już w samym Racoon City.
Tego typu „remiksów” oryginalnych scen jest całkiem sporo, jednak żadne raczej nie szkodzą, ani nie zaburzają spójności znanej historii. Część zmian dotyczy również momentów, w których spotykamy pewne osoby, bądź wrogów.
W oryginale pierwsze spotkanie z niewidzącym i krwiożerczym Lickerem następuje wcześnie, a w nowej wersji zostało przeniesione nieco dalej w czasie, gdy już po około dwóch godzinach rozgrywki przyzwyczajamy się do korytarzy komisariatu. Trudno stwierdzić czy takie przesunięcie wnosi coś więcej do rozgrywki - spotkanie tej bestii w każdej chwili wywołuje przyspieszenie tętna i nerwowość oddechu.
Podzielenie kampanii na scenariusz Leona oraz Claire ponownie zdaje egzamin i pozwala na odkrycie nowych niuansów historii, lecz zostało uproszczone względem oryginału. Z czterech scenariuszy pozostały jedynie dwa, więc alternatywne przedstawienia historii nie są obecne. Nie oznacza to jednak braku pewnych niespodzianek i trybów rozgrywki dostępnych po ukończeniu gry, jednak to pozostawimy w tajemnicy. Przyjrzyjmy się za to innym zmianom.
Najważniejszą i najbardziej istotną jest przeniesienie całej rozgrywki na silnik RE Engine, znany z siódmej odsłony serii. Przede wszystkim oznacza to brak ekranów wczytywania każdego pomieszczenia. Tak jest - koniec z klasyczną animacją otwieranych drzwi. Ważniejsza jednak jest zmiana kamery ze statycznej - tak bardzo rozpoznawalnej w pierwszych Residentach - na perspektywę zza pleców bohatera. To wystarczyło, by dokonać rewolucji w rozgrywce oraz postawić szereg wyzwań przed twórcami remake'u.
Sztywne kadry oryginału i renderowane tło pozwalało na mistrzowskie projektowanie narastania napięcia w każdym zwiedzanym pomieszczeniu. Odpowiednie kąty kryły zasadzki, wyłaniające się znienacka potwory, a czasami pozwalały na grę cieniami, które wystarczyły, by w akompaniamencie ścieżki dźwiękowej mrozić krew w żyłach. Jak odtworzyć zatem ten nastrój, gdy gracze mają pełną kontrolę nad sterowaniem kamerą? Po raz kolejny studio Capcom pokazało doświadczenie w tworzeniu gier grozy.
Nastrojowe dźwięki, gra świateł, efekty dymu, rzeczy wypadające z szaf i sufitów to dość proste sztuczki, które mimo wszystko wciąż działają. Większość nastroju i efektu grozy budowane jest dzięki zanurzeniu części lokacji w pełnym mroku, co wymusza posługiwanie się latarką. Dzięki tym zabiegom remake Resident Evil 2 jest przerażająco dobry.
Nieco szybsze tempo ruchów żywych trupów też skutecznie podnosi adrenalinę. Podobnie z samym wyglądem - niektóre zombie są upiorne, a ich agresywne grymasy mogą się śnić po nocach. Skuteczne uśmiercenie przeciwników zabiera też sporo cennej amunicji, więc niejednokrotnie tylko powalamy przeciwnika, by przedostać się do innego pomieszczenia będącego naszym celem. Sami zastawiamy tym samym na siebie pułapkę. Jeśli zapomnimy, że ktoś na nas czeka w zwiedzonym już wcześniej miejscu, wpadamy na niego w czasie ucieczki przed innym zagrożeniem.
W związku z łamigłówkowym charakterem gry, po komisariacie i innych lokacjach gry poruszamy się tam i z powrotem. Remake wykorzystuje ten fakt w szerszym zakresie niż pierwowzór, dodając elementy nieoskryptowane. Przykładowo, parter komisariatu zawiera okna, które są zdewastowane albo dopiero mogą zostać zniszczone przez jakiegoś uporczywego zombie.
Możemy temu zapobiec zabijając okno deskami. Często jednak nie mamy desek przy sobie i przebiegając obok zniszczonego okna, po raz wtóry zapominamy o zagrożeniu, które może pojawić się losowo i próbować złapać nas z zewnątrz. Uśpiona czujność to największy wróg gracza w Resident Evil 2.
Podobnie jak w oryginale, spora część przeciwników może zostać pominięta. Nabojów używamy tylko w przypadku realnego zagrożenia życia, a już tym bardziej nie tracimy ich na bestie, wokół których można się przekraść. Niewidome Lickery możemy ominąć, co jest stresujące, ale bardziej opłacalne, niż nierówna walka, której jedyną „nagrodą” jest utrata amunicji.
Większość zombie wciąż potrafi otwierać drzwi, lecz stanowi zagrożenie tylko gdy stoimy i ściągamy na siebie uwagę. Żywe trupy szybko gubią koncentrację, więc stosunkowo szybko odpuszczają. Poczucie stałego niebezpieczeństwa, które kroczy za nami, zdecydowanie wywoływałoby silniejszy stres.
Oczywiście są wyjątki, jak chociażby Tyran. Jego przerażające kroczenie słyszymy cały czas za sobą i poza tzw. bezpiecznymi strefami, gdzie zapisujemy grę, kolos może za nami przyjść praktycznie wszędzie. Wielki mutant jest straszny i daje próbkę tego, co moglibyśmy czuć przy okazji remake'u trzeciej części, znanej z powracającego przeciwnika, jakim jest słynny Nemesis.
Weteranów drugiej części ucieszy fakt, że poza drobnymi zmianami scen i starć mogą też liczyć na zmianę szyfrów w sejfach i przeniesienie kluczowych elementów łamigłówek. Układ komisariatu nieco się zmienił, więc eksploracja nie wydaje się wtórna. Wiele znanych lokacji w nowej odsłonie prezentuje się prześlicznie.
Remake Resident Evil 2 to pewnego rodzaju rewolucja. Twórcom skutecznie udało się zaprezentować coś, co przypomina grę sprzed 21 lat i nie jest zupełnie inną produkcją. Jednocześnie zmiany w silniku i zastosowanie zupełnie nowych metod straszenia gracza sprawiły, że to jest świeży i bardzo współczesny tytuł, nieodbiegający od ukazujących się obecnie gier. Brawo!
Plusy: | Minusy: |
|
|
Recenzja Resident Evil 2 została przygotowana na podstawie egzemplarza na PS4, dostarczonego nieodpłatnie przez firmę Cenega.