Resident Evil: Revelations 2 - Recenzja
Nadzieja dla cyklu.
Ciekawa fabuła i porządna, choć momentami irytująca rozgrywka - tak można opisać najnowszą odsłonę Resident Evil. Obyło się bez rewelacji, ale miłośnicy serii otrzymują wartą uwagi przygodę.
GRa zaczyna się intrygująco. Claire Redfield i Moira Burton - wraz z grupą kolegów z firmy TerraSave zwalczającej bioterroryzm - zostają porwane i uwięzione na odległej wyspie. Jakby tego było mało, mieszkańcy odludzia zostali zainfekowani wirusem zmieniającym ludzi w mutanty.
Druga część opowieści przedstawia wysiłki Barry'ego Burtona, który przybywa na miejsce parę miesięcy później, by ocalić córkę. Niemal od razu spotyka na miejscu Natalię - małą, zagubioną dziewczynkę, która posiada pewną nadnaturalną zdolność i, ogólnie rzecz biorąc, jest niezwykle tajemnicza. Bohater postanawia zaopiekować się dzieckiem i rusza wgłąb tajemniczej wyspy.
Historia nie jest zachwycająca, ale od początku angażuje i stawia przed graczem kolejne pytania. Kto porwał kobiety? Dlaczego? Kim jest Natalia i co łączy wszystkich bohaterów oraz wydarzenia, w których bierzemy udział? Z nieźle napisaną i interesującą historią kontrastują czasem naiwne i sztuczne wypowiedzi niektórych postaci - zresztą charakterystyczny dla Resident Evil element.
Podział na odcinki w przypadku Revelations 2 wydaje się trochę niezrozumiały, co zresztą potwierdza ostateczne wydanie gry w całości, nawet w wersji pudełkowej. Nie mamy poczucia, że „gramy w serial” - jak w przypadku produkcji od Telltale. Z drugiej strony, taka forma opowieści wcale nie przeszkadza, a poszczególne epizody rzucają nowe światło na przeszłość bohaterów.
Na rozgrywkę składają się: walka, poszukiwanie zasobów oraz zagadki środowiskowe. Twórcy zaproponowali dobre, przemyślane tempo zabawy - żaden z elementów nie przeważa zbytnio nad innymi, przez co do gry nie wkrada się monotonia.
Starcia dość szybko stają się wymagające nawet na normalnym poziomie trudności. Musimy celować w głowy przeciwników, przede wszystkim po to, by oszczędzać amunicję. Kolejne odcinki przedstawiają nowe typy wrogów, strzelamy więc nie tylko do zombie, ale też potężniejszych potworów.
Revelations 2 to produkt udany, choć nierówny.
Możemy się też skradać - udany atak z zaskoczenia sprawia, że pozbywamy się przeciwnika natychmiastowo. Oczywiście stwory często ustawione są tak, byśmy nie mogli korzystać z tego sposobu bez przerwy.
Arsenał to typowy zestaw współczesnych broni - pistolety, karabiny, pistolet maszynowy i strzelby. Każdą możemy ulepszać przy specjalnych stolikach, o ile znaleźliśmy wcześniej części. Wraz z postępami w grze, dysponujemy więc większą siłą ognia.
Rozwijamy także bohaterów. W trakcie misji zdobywamy punkty, które możemy wydać w drzewku talentów - w ten sposób poprawiamy celność, moc ataku wręcz czy też zmniejszamy czas leczenia ran. Taki system to miłe urozmaicenie standardowej formuły strzelanki.
Nieco mniej udany element to wszelkiego rodzaju zagadki. Nie są zbyt oryginalne. W większości przypadków musimy po prostu odzyskać przedmiot lub włączyć mechanizm. Ciekawsze pod względem wykonania rozwiązania pojawiają się dopiero w trzecim epizodzie.
Podczas gry wcielamy się w sumie w cztery postacie. Pierwsza część każdego odcinka to przygody Claire i Moiry, a druga - Barry'ego oraz Natalii. W każdym duecie jedna osoba pełni rolę pomocniczą i nie używa broni, wskazuje za to ukryte przedmioty. Ponadto, Moira może wspierać nas w walce używając łomu i oślepiać zombie latarką, a Natalia musi czasem przecisnąć się przez otwór w ścianie, by odblokować przejście. Rzuca też w monstra cegłami.
W dowolnym momencie możemy przełączać się na drugą postać, co jest często konieczne, jeżeli chcemy znaleźć dodatkowe zasoby - trzeba przyznać, że po jakimś czasie staje się to trochę męczące. Przy grze w trybie kooperacji, użytkownik pozbawiony możliwości strzelania dosyć szybko może zniechęcić się do zabawy - chyba że nie zależy mu zbytnio na walce.
Współpraca jest bardziej ekscytująca w trybie Szturmu, gdzie każdy ma dostęp do broni palnej. Ten dodatek okazuje się zaskakująco wciągający. Wybieramy dowolną postać i wyposażenie, a następnie ruszamy na proste misje polegające na wyeliminowaniu przeciwników i dotarciu do celu. To niezbyt skomplikowane, ale potrafi przyciągnąć na dłużej.
Walka wygląda w bonusowym trybie nieco inaczej - nad głowami przeciwników widzimy paski zdrowia oraz liczby wskazujące wartość zadanych obrażeń. Zdobywamy także nowe elementy ekwipunku, a nawet ulepszenia niedostępne w kampanii - choćby możliwość załadowania pocisków zamrażających. Etapów jest tu mnóstwo, w tym także mapy z podobnych trybów w Resident Evil 6 i Revelations.
Obecnie w Revelations 2 można bawić się wyłącznie na podzielonym ekranie - opcja rozgrywki sieciowej zostanie wprowadzona dopiero pod koniec marca. Można się spodziewać, że chętnych do wspólnych Szturmów nie zabraknie.
Capcom przygotował także dwa epizody bonusowe, okazują się jednak słabsze od odcinków podstawowej kampanii, nie wnoszą zbyt wiele do historii. Dobrze się składa, że są odpowiednio krótsze.
Rozczarowuje wersja komputerowa. Od razu czuć, że gra była tworzona z myślą o kontrolerze - obrazuje to szczególnie minigra związana z otwieraniem zamków. Poza tym, optymalizacja okazuje się nienajlepsza. Co jakiś czas doświadczamy niewytłumaczalnych i irytujących spadków animacji, których na pewno nie usprawiedliwia jakość oprawy - ta jest po prostu przeciętna. a lokacje są w większości zwyczajnie nieciekawe.
Przy celowaniu myszką pojawiają się także dziwne - na szczęście drobne - błędy. Sylwetka bohatera zaczyna lekko drgać, kiedy przesuwamy lufę broni. Gdy kończymy sprint, zdarza się czasem, że postać szybko obraca się w złym kierunku.
Revelations 2 to produkt udany, choć nierówny. W jednej chwili intryguje i wciąga, a za moment denerwuje niezbyt ciekawymi zagadkami środowiskowymi i technicznymi problemami. Strzelanie do mutantów sprawia jednak frajdę, historia przyciąga uwagę, a tryb Szturmu okazuje się świetnym dodatkiem, który angażuje na długo.
Niech Capcom dalej podąża tą drogą, a seria Resident Evil wróci do formy.