Skip to main content

Resogun - Recenzja

Energiczna i odjazdowa zabawa.

Resogun nie jest grą innowacyjną; nie wykorzystuje ani mocy PlayStation 4, ani możliwości nowego pada. Nie proponuje zaskakujących rozwiązań w projekcie poziomów czy mechanice rozgrywki. Nadzwyczajność tego niewielkiego projektu tkwi w jego urodzie, prostocie, pomysłowości i dopracowaniu składowych elementów do granic możliwości.

Automaty. Wielkie, drewniane pudła z ekranem, guzikami i slotem na monety. W latach 80. królowały na nich gry, będące przodkami dzisiejszych spektakularnych strzelanek - zazwyczaj sterowaliśmy małym statkiem kosmicznym przeciwko całej flocie wrogich jednostek. Poruszaliśmy się w dwuwymiarowej płaszczyźnie: albo od dołu do góry, albo od lewej do prawej. Pokonywaliśmy kolejne poziomy, by po prostu zdobyć jak największą liczbę punktów. Mnóstwo klonów strzelanek z automatów pojawiło się później na Commodore i Amidze. Wiele z nich pamiętam do dziś.

Fińskie studio Housemarque sięgnęło więc po klasyczną koncepcję, mocno inspirując się przy tym grą Defender z 1980 roku. W Resogun kierujemy stateczkiem, a naszym celem jest uratowanie ostatnich ludzi. Ciekawie rozwiązano projekt planszy. Całość zamknięta jest w cylindrycznej przestrzeni, a my poruszamy się w jedną lub w drugą stronę - w ten sposób lecąc cały czas w lewo docieramy z powrotem do punktu startu, i na odwrót.

Jeden ze zwiastunów ResogunZobacz na YouTube

Przestrzeń ograniczona jest również od góry i od dołu, a całość - jak zwykle - wypełnia masa wrogich i różnorodnych jednostek. Naszym zadaniem jest zestrzelić wszystko, co się rusza, za wyjątkiem święcących na zielono ludzików - tych musimy ratować przed złymi kosmicznymi statkami, pomagając, by dotarli bezpiecznie do statku ewakuacyjnego. Oczywiście, po drodze nie możemy dać się zabić, a gdy przez omyłkę nasz strzał sięgnie biegnącą po ziemi, zieloną postać, ta jedynie zabawnie podskoczy.

Nie ma tu żadnych udziwnień. Nasz stateczek wyposażony jest zaledwie w podstawowe działko, dwie potężne bomby, hipernapęd i przyspieszenie. Na początku mamy dwa życia. Lewym analogiem sterujemy ruchem pojazdu powietrznego, a prawym kierunkiem ostrzału. Możemy lecieć w lewo, a strzelać w prawo - żaden problem. Pad spisuje się rewelacyjnie i szybko wczujemy się w dynamiczną akcję.

Bomby niszczą wszystkich wrogów wokół, ale trzeba pamiętać, jak niewiele ich mamy. Hipernapęd to potężna broń, lecz również jej stosowanie jest ograniczone czasowo. Istotne jest za to przyśpieszenie, pozwalające szybko pokonać krótki dystans, niszcząc po drodze nieprzyjacielskie statki, czołgi czy inne maszyny, które napotkamy w dalszej części etapu.

Dzięki cylindrycznej przestrzeni, jesteśmy w stanie wyjrzeć za horyzont, w jedną i drugą stronę, i zobaczyć, jacy wrogowie nadlatują w naszym kierunku. Pozwala to błyskawicznie zaplanować działania, bawić się w ulubiony sposób i oczywiście zwiększać liczbę zdobytych punktów.

Każdy ze statków ma inne parametry - jedne są szybsze i bardziej zwrotne, inne wolniejsze, ale za to z lepszym hipernapędem

Tak przygotowana rozgrywka pozwoliła twórcom uzyskać niesamowitą elastyczność. Resogun jest relaksującą, niezobowiązującą zabawą na pierwszym czy drugim poziomie trudności - łącznie są cztery, plus dwa tryby gry oraz na początku tylko jedna plansza. Możemy pobić własne rekordy, zagrać w prostej kooperacji lub bawić się w gronie znajomych przy piwku. Gdy jednak wciągniemy się na dobre, przed nami ogromne możliwości ciągłego polepszania własnych umiejętności, aż do walki o jak najlepsze miejsce w rankingu wszystkich graczy. Osiągnięcie perfekcji jest celem nadrzędnym i trudnym.

Każdy etap składa się z trzech faz, w trakcie których niszczymy kolejne fale nadlatujących wrogów. Po trzeciej fazie pojawi się maszyneria - coś w rodzaju końcowego bossa - którą musimy zniszczyć. W ten sposób ukończymy planszę i odblokujemy kolejną. Pierwotnie gra wydawać się może krótka - z czasem okaże się, że ta prosta koncepcja szybko się nie znudzi, a my chcemy zdobywać jeszcze więcej punktów. Na wyższych poziomach trudności mnożnik jest również wyższy, ale już od trzeciego zaczyna być, przynajmniej z moimi fajtłapowatymi umiejętnościami, piekielnie trudno. Długo męczyłem się, by pokonać całą pierwszą planszę.

„Resogun to świetnie wyglądająca, zaskakująco dopracowana strzelanka.”

Kolorowe jarmarki

Z każdą porażką uzmysławiamy sobie, co zrobiliśmy źle i szybko łapiemy się na tym, że chcemy grać więcej i więcej. Uczymy się, kiedy warto skorzystać z bomby, kiedy użyć hipernapędu, i że przyśpieszenie, połączone z szybkimi manewrami i ciągłym ostrzałem jest kluczowe, by przetrwać i wygrać. Uratowane ludziki dodają nam bonusy - a to tarczę, a to lepszą broń. Na planszy odnajdziemy też różne inne dodatki - warto się rozglądać.

Resogun to świetnie wyglądająca, zaskakująco dopracowana strzelanka. Na ekranie obserwujemy piękne wybuchy, fale uderzeniowe, a trafione maszyny rozpadają się na drobne, trójwymiarowe elementy. Całość ma przepiękny sznyt, który łączy klasykę lat 80. z wyczuwalną w powietrzu kropelką nowej generacji. Choć gra równie dobrze mogłaby powstać na dowolną konsolę i leciwego peceta, jest czymś interesującym, że właśnie taki tytuł otwiera na PlayStation 4 zakładkę z grami niezależnymi. Do pełni szczęścia brakuje bardziej zróżnicowanych plansz i statków o całkowicie innych parametrach.

Pewne rzeczy nigdy się nie starzeją, a klasyki w szczególności. Resogun jest jednak czymś więcej niż tylko doskonale odświeżoną, zmodyfikowaną wersją starych strzelanek z automatów. To po prostu miodna gra. Prawdziwie odjazdowa, energiczna zabawa.

9 / 10

Zobacz także