Skip to main content

Retro konsola Atari VCS zaprezentowana

Ataribox zmienia nazwę.

Przedstawiciele Atari pojawili się na Game Developers Conference, gdzie opowiedzieli o nowej konsoli francuskiej firmy. Sprzęt znany wcześniej pod nazwą Ataribox to teraz Atari VCS.

O nowej platformie po raz pierwszy usłyszeliśmy w czerwcu ubiegłego roku. Atari ogłosiło wtedy, że „wraca na rynek sprzętu”.

Miesiąc później poznaliśmy więcej szczegółów: przeznaczeniem konsoli nie będzie uruchamianie jedynie starszych gier, a sprzęt zaoferuje slot na kartę SD, wyjście HDMI i cztery porty USB.

Na konferencji GDC w San Francisco pokazano Atari VCS oraz prototypy joysticka i standardowego kontrolera. Projekt sprzętu to nowoczesność połączona z klasycznym wyglądem - twórcy liczą na pozytywne reakcje miłośników konsol producenta. Również logo przygotowano z myślą o historii Atari (dzięki, VentureBeat).

Zobacz na YouTube

- Każdy pracownik i każda osoba zaangażowana w rozwój platformy oraz dziedzictwa, jakie reprezentuje, jest tak samo podekscytowana jak miłośnicy kultowego sprzętu Atari - mówi dyrektor ds. operacyjnych, Michael Arzt.

Producent nie podał oficjalnej ceny, jednak serwis VentureBeat informuje, że cena VCS może zaczynać się od 250-300 dolarów. Ponadto, konsola ma zawierać procesor produkcji Intela i działać na systemie operacyjnym Linux. W najbliższych tygodniach poznamy datę uruchomienia sprzedaży przedpremierowej.

Atari VCS, oprócz wbudowanej kolekcji gier retro, zaoferuje także wsparcie dla innych tytułów, między innymi niewielkich produkcji niezależnych. Twórcy obiecują, że konsola „zmieni sposób, w jaki korzystamy z telewizorów” (dzięki, GamingBolt).

Konsola w całej okazałości

Sprzęt miał trafić do sprzedaży już na początku bieżącego roku, jednak twórcy napotkali na szereg problemów, co zmusiło ich do anulowania kampanii crodwfundingowej.

- To była trudna decyzja, zwłaszcza że premiera miała odbyć się niedługo. Chcieliśmy jednak spełnić wszystkie nasze obietnice. Mamy nadzieję, że pomimo tego, miłośnicy Atari docenią nasze przywiązanie do detali - tłumaczy Michael Arzt.

Zobacz także