Skip to main content

Risk of Rain - Recenzja

Wyścig z czasem.

Projektom takim jak Risk of Rain serwis Kickstarter zawdzięcza swoje dobre imię. Mając do dyspozycji zaledwie 30 tysięcy dolarów, dwuosobowe studio Hopoo stworzyło grę, która potrafi przykuć do monitora na długie godziny.

Głównym bohaterem jest rozbitek, który przeżył katastrofę transportowca UES Contact Light. Wraz z nim, na tajemniczej planecie, wylądowały dziesiątki przewożonych na statku potworów, czekających tylko, by zakosztować krwi. Jeśli chcemy ujść z życiem, musimy jak najszybciej dotrzeć do rozbitego statku i spróbować go uruchomić.

Grając w Risk of Rain nieustannie odczuwamy presję czasu. Z każdą chwilą rośnie liczba obecnych na planszy przeciwników, którzy przestają się pojawiać dopiero, gdy odnajdziemy portal prowadzący na następny poziom i pokonamy strzegącego go bossa. Ponadto, co kilka minut, wzrasta także poziom trudności, a co za tym idzie - umiejętności i wytrzymałość wrogów. Nie możemy pozwolić sobie na stanie w miejscu i eliminowanie wszystkiego, co znajdzie się w polu naszego widzenia - najważniejsze jest znalezienie teleportu.

Zobacz na YouTube

W drodze do celu gromadzimy doświadczenie i pieniądze, za które możemy kupować zapewniające bonusy ulepszenia, otwierać skrzynki i naprawiać uszkodzone drony bojowe. Zgromadzona gotówka przepada, kiedy przechodzimy do kolejnego etapu, wielokrotnie musimy więc decydować, czy sprint po umieszczone na drugim końcu poziomu ulepszenie wart jest utraty cennych minut.

Ulepszeń przygotowano łącznie sto, jednak zaledwie parę z nich pojawia się na planszy od początku. Pozostałe odblokowujemy za pomocą systemu osiągnięć, który przy okazji daje nam także dostęp do nowych postaci - w sumie dostępnych jest dziesięciu rozbitków. Ich umiejętności i styl gry różnią się znacząco, a opanowanie strategii poruszania się nowym bohaterem może wymagać kilku podejść.

Każda z postaci dysponuje czterema formami ataku, z których większość odświeża się co kilka -kilkanaście sekund. Kiedy ciągniemy hordę przeciwników, czas ten zdaje się rozwlekać w nieskończoność, zawsze mamy jednak do dyspozycji co najmniej jeden atak.

„W drodze do celu gromadzimy doświadczenie i pieniądze.”

Risk of Rain zgrabnie łączy elementy zręcznościowe z RPG

Niektórych elementów Risk of Rain możemy uczyć się na pamięć. Poza kolejnością, w jakiej należy używać umiejętności poszczególnych rozbitków, z czasem zaczynamy także pamiętać budowę poszczególnych poziomów. Podczas każdej rozgrywki z puli plansz wybierane są cztery, na których losowo rozmieszczane są skrzynki, sklepy i portal. Ostatnie dwa poziomy to zawsze świątynia i statek, choć i tutaj większość elementów rozrzuconych jest przypadkowo. Rozwiązanie to sprawdza się całkiem nieźle, szkoda jednak, że twórcy przygotowali zaledwie kilka etapów.

Ciekawie rozwiązano system generowania wrogów. Wraz z upływem czasu, sterujący rozgrywką algorytm zyskuje specjalne punkty, które następnie wydaje, by stworzyć najlepszą jednostkę, na jaką go w danej chwili stać. Część z zakupionych w ten sposób przeciwników to zwykli szeregowcy, jednak co chwila pojawiają się także specjalni przeciwnicy, dysponujący umiejętnościami podobnymi do tych, jakie gwarantują nam ulepszenia.

Gra w całości obsługiwana jest przy pomocy klawiatury lub pada, a sterowanie trudno nazwać skomplikowanym - poza strzałkami i spacją korzystamy z zaledwie czterech przycisków odpowiadających poszczególnym atakom. Prosty, przejrzysty interfejs zajmuje niewielką część ekranu i nie przeszkadza nawet, gdy uda nam się zgromadzić kilkadziesiąt ulepszeń.

Gra wygląda świetnie. Szkoda, że twórcy przygotowali wyłącznie kilka etapów - jednak wciąż chce się zaczynać zabawę od nowa.

Odpowiedzialny za oprawę graficzną Duncan Drummond spisał się wzorowo. Modele przeciwników są bardzo zróżnicowane i prezentują się świetnie, zarówno podczas rozgrywki, jak i na grafikach wyświetlanych w dostępnej z poziomu menu encyklopedii. Wyraźnie mniej pracy poświęcono wyglądowi samych rozbitków, jednak ich także możemy rozróżnić na pierwszy rzut oka.

Jednym z największych atutów gry pozostaje oprawa dźwiękowa, która doskonale opisuje to, co widzimy na ekranie. Każda ze scenerii posiada własną, charakterystyczną atmosferę i z każdym krokiem czujemy, że poruszamy się po obcym, wrogim otoczeniu.

Risk of Rain nie nudzi się nawet po kilkudziesięciu podejściach i ukończeniu gry. Po każdej śmierci niemal odruchowo zaczynamy zabawę od nowa, licząc, że tym razem uda nam się dotrzeć do końca, lub chociaż odblokować nowy przedmiot czy postać. Zdecydowanie jedna z najciekawszych gier niezależnych tego roku, z budżetem pochodzącym z serwisu Kickstarter.

8 / 10

Zobacz także