Roger Clark zdradza, co było największą udręką przy tworzeniu Red Dead Redemption 2
Kilka ciekawostek zza kulis.
Ogromne przywiązanie Rockstar Games do detali bardzo dobrze służy graczom, ale niekoniecznie aktorom. Roger Clark - odtwórca roli Arthura Morgana z Red Dead Redemption 2 - zdradził, że nagrywanie scen, w których klęczał, zajęło mu kilka dni.
Aktor przyznał w rozmowie z kanałem Gamology, że nagrywanie animacji skradania było dla niego największym wyzwaniem na całym etapie produkcji Red Dead Redepmtion 2.
- To było bieganie w przykucu. Trzeba było kucnąć, chodzić, skradać się, biegać z jedną bronią, biegać z dwiema broniami, a potem i kucać z karabinem. Trzy dni później moje uda nie dawały mi żyć - opowiada Clark.
- Rockstar Games - ci goście naprawdę przykładają uwagę do detali. Mało które studio działa dziś w taki sposób - dodaje. Aktor stara się jednak nie rozpamiętywać swojego cierpienia. Dziś jest wdzięczy za to, że studio zaoferowało mu dużo artystycznej swobody, dzięki której mógł odegrać Arthura na swój sposób. - Arthur chodzi jak ja, przeciera nos jak ja - immersja jest tutaj bardzo ważna - wyjaśnia.
Oto kilka innych ciekawostek z planu Red Dead Redemption 2, którymi podzielił się Roger Clark:
- scenę podejścia gangu pod posiadłość rodziny Braithwaite trzeba było powtórzyć 3-4 razy
- akcent Arthura celowo został nieco „wymieszany”. Twórcy chcieli zasugerować, że rzadko przebywa długo w jednym miejscu
- o dziwo, scena w balonie powietrznym nie była nagrywana w locie
- dużą inspiracją przy tworzeniu Arthura Morgana był główny bohater japońskiego filmu Straż Przyboczna
- w grze możemy usłyszeć głos Neda Luke'a (Michaela z GTA 5). Aktor wcielił się w jednego z bimbrowników niedaleko Rhodes