Również DLC do Pokemon Scarlet i Violet jest pełne błędów
Zaszokowany Pikachu.
Pokemon Scarlet i Violet „wsławiły się” między innymi fatalnym wykonaniem technicznym i mnóstwem błędów. Teraz produkcje dostały pierwsze rozszerzenie i okazuje się, że nie jest wcale lepiej.
The Pokemon Company wydało wczoraj DLC pod tytułem The Teal Mask, a zimą obecnego roku ukaże się jeszcze The Indigo Disk. Oba dodatki połączą się w pakiet o nazwie The Hidden Treasure of Area Zero. Tak jak i w przypadku „podstawki”, sieć szybko zalały przykłady przeróżnych bugów.
Warto dodać, że Pokemon Scarlet i Violet otrzymało szereg aktualizacji po premierze, a ostatnia - oznaczona jako 2.0.1 - służyła nawet jako przygotowania do premiery rozszerzenia, z szeregiem nowych opcji i wyeliminowaniem szeregu błędów. Tych ostatnich pozostało jednak sporo.
„Cieszę się, że DLC pozostaje wierne klasykom” - komentuje jeden z graczy w serwisie X, mając na myśli glitch z pojawiającymi się na moment gigantycznymi wersjami postaci.
„Fajnie się gra, ale liczba klatek na sekundę jest absolutnie nie do zaakceptowania” - dodaje „Lewtwo”, inny popularny miłośnik serii. Na dołączonym materiale widać, jak FPS spada w pobliżu połyskującej wody. „Uwielbiam, gdy wszystko zawiesza się na trzy sekundy, bo spojrzałem na folię w wodzie. Naprawdę czuję, że tam jestem”.
Francuski streamer „Guill” ostrzega, by przypadkiem nie zablokować się za postaciami niezależnymi, co może oznaczać konieczność wczytania zapisu.
Inny streamer - „Rubycario” - zauważa, że gra jest „nadal całkowicie zepsuta”, dzieląc się klipem ze znikającą podłogą.
Jak było i w przypadku podstawowego Pokémon Scarlet i Violet, fani wydają się mieć sporą tolerancję na takie problemy. Nie brakuje bowiem głosów chwalących fabułę w rozszerzeniu i cieszących się złapanymi stworkami, bez względu na liczbę klatek na sekundę.