Skip to main content

Scrolls: Zwoje, karty i przełom, którego nie ma

Wrażenia z beta testów gry twórców Minecrafta.

Twórcy Minecrafta zapowiadali, że Scrolls stanie się prekursorem nowego gatunku, łącząc elementy strategicznych gier planszowych i karcianek. W czerwcu ruszyły płatne testy wczesnej wersji gry. Mimo wielu ciekawych rozwiązań, trudno mówić o przełomie.

W Scrolls przy użyciu tytułowych zwojów wzywamy jednostki, tworzymy budynki i rzucamy zaklęcia dążąc do zniszczenia trzech z pięciu totemów przeciwnika, zanim on wyeliminuje nas. Partia rozgrywana jest przeciwko komputerowi lub innym graczom na zbudowanym z heksów polu bitwy.

W wielu aspektach Scrolls przypomina inne karcianki. Gra toczy się w turach, wykonywanych na zmianę przez obu walczących. Powoli rozbudowujemy zasoby, umieszczając na polu bitwy coraz to kolejne jednostki, które mają przełamać obronę przeciwnika.

Zwiastun premierowy gry Scrolls

Spore znaczenie ma rozmieszczenie armii. Pozycja na polu bitwy decyduje o kolejności ataków i bloków. Wprowadzając do pierwszej linii kilka słabych jednostek możemy skutecznie osłaniać naszych najważniejszych żołnierzy. Nie bez znaczenia jest także inicjatywa - słabsze oddziały ruszają do boju częściej niż silne, co pozwala eliminować niektórych wrogów nim włączą się do walki.

W dość specyficzny sposób rozwiązano kwestię dostępnych podczas gry kart. Zużyte zwoje wracają do talii, uniemożliwiając tym samym ustalenie, ile zagrożeń jest w stanie wygenerować przeciwnik, ani jak szybko dobierzemy potrzebnego stwora lub zaklęcie. Mechanika sprawia, że każda tura może drastycznie zmienić sytuację na polu bitwy, jednocześnie jednak powoduje, że pojedyncza partia trwa czasem nawet kilkadziesiąt minut.

Gra oferuje niewielkie możliwości w zakresie budowy talii. Co prawda, do dyspozycji są trzy frakcje, wyraźnie różne pod względem stylu gry, jednak niewielka liczba dostępnych zwojów powoduje, że każda z sił posiada jeden archetyp rozgrywki. Konstrukcja systemu zasobów skutecznie uniemożliwia także łączenie ze sobą grup, bowiem wygenerowanie odpowiedniej ilości energii dwóch kolorów, wymaga poświęcenia wielu tur na przygotowania i przynosi relatywnie niewielkie korzyści.

Do Scrolls nie warto zasiadać mając ledwie parę minut wolnego czasu. Pojedyncza partia może zająć niemal godzinę, podczas której wielokrotnie oglądamy te same animacje ataków, eksplozji i ginących żołnierzy. Niskie tempo rozgrywki sprawia, że już w połowie potyczki ciężko jest skupić się na planowaniu kolejnych ruchów. Sytuacje pogarszają dodatkowo wspomniane wcześniej gwałtowne zwroty akcji. Kiedy sytuacja na stole po raz kolejny wraca do stanu początkowego, zaczynamy z niecierpliwością wyczekiwać końca pojedynku, by zająć się czymś innym.

Chociaż za produkt Mojang musimy zapłacić, po uzyskaniu dostępu do gry możemy spokojnie odłożyć portfel. Na nowe karty stać nas co trzy-cztery partie, a udostępniony przez twórców system mikropłatności służy przede wszystkim do wykupywania modyfikacji wyglądu naszego awatara.

Oprawa graficzna Scrolls prezentuje się bardzo dobrze. Animacje są dopracowane i szczegółowe, podobnie zresztą jak dwuwymiarowe modele postaci. Lekki, nieco kreskówkowy styl doskonale oddaje atmosferę świata, w którym pokonani wrogowie znikają w kłębach dymu, a stada wilków ścierają się z parowymi krabami.

„Do Scrolls nie warto zasiadać mając ledwie parę minut wolnego czasu. Pojedyncza partia może zająć niemal godzinę.”

Proces sądowy z Bethesdą wzbudził spore zainteresowanie Scrolls. Firma, znana przede wszystkim dzięki serii The Elder Scrolls, wyraziła obawy, że produkcja studia Mojang może być mylona z takimi grami, jak Skyrim czy Oblivion, i próbowała wymusić na Markusie Perssonie i Jakobie Porserze zmianę tytułu.

Założyciele Mojang początkowo próbowali humorem załagodzić sprawę, m.in. wyzywając przedstawicieli koncernu na pojedynek w Quake III i proponując modyfikację nazwy, dodając do słowa „Scrolls” podtytuł - jednak propozycje odrzucano lub ignorowano. Ostatecznie, trwająca niemal rok batalia zakończyła się ugodą, w myśl której tytuł pozostał niezmieniony, jednak nie może zostać zarejestrowany jako znak zastrzeżony.

Scrolls pozostaje wciąż w fazie produkcji i jest niedopracowany. Unikalne elementy rozgrywki sztucznie rozwlekają pojedynki, a niewielka liczba dostępnych kart i brak równowagi między frakcjami sprawiają, że wszystkie mecze z żywymi przeciwnikami są do siebie bardzo podobne. Jeśli Scrolls jest przedstawicielem brakującego na rynku gatunku, to nie jesteśmy jeszcze gotowi na jego odkrycie.

Zobacz także