Sea of Thieves - Recenzja
Dobry początek.
Sea of Thieves jest grą wyjątkową. Nigdy wcześniej kooperacja w świecie żeglugi nie była tak przystępna, zachęcająca do zabawy z innymi i nie budziła takiego uczucia podróży w nieznane. Przygody z grupą przyjaciół skutecznie przysłaniają jedyny i zarazem kluczowy minus gry: po kilku godzinach poznajemy całą dostępną zawartość.
Kooperacja to nieodłączny element kolorowej produkcji studia Rare, choć przygotowano także jacht dla jednego, samotnego żeglarza. Poza tym do wyboru mamy dwa galeony przeznaczone dla dwóch lub czterech piratów. Jedna osoba stoi za sterem, a inni dbają o ustawienie żagli, nawigację, wypatrywanie niebezpieczeństw czy niezbędne naprawy. Bez komunikacji głosowej i poleceń kapitana nie ma mowy o sukcesie w trudniejszych warunkach czy podczas bitwy.
Sama żegluga jest czymś niewyobrażalnie pięknym. Widok fal rozbijających się o pokład, malutkie obiekty rysujące się na horyzoncie czy też nocny rejs nawigowany przez świecącą jasno Gwiazdę Polarną to coś, co nawet po wielu godzinach mocno zachwyca. Gdy przy okazji jeden kompan gra na akordeonie, inny karmi złapaną do klatki świnię bananami, a osoba za sterem właśnie upija się grogiem, to czujemy się jak bohaterowie „Piratów z Karaibów”.
Wszystkie elementy rozgrywki zakładają pracę w zespole. Każdy przedmiot trzymany w dłoni może służyć zarówno nam, jak i kompanowi - to coś pięknego. Kieszonkowy kompas możemy pokazać osobie stojącej przed nami, podobnie jak mapę skarbów, a lampę oliwną możemy w każdej chwili podnieść, by oświetlić większy obszar eksplorowanej z grupą jaskini. To tylko garść przykładów pokazujących, jak szczegółowo opracowano korzystanie z różnych przedmiotów - których w sumie nie ma zbyt wiele.
Model misji jest bardzo ograniczony, choć dzięki rozgrywce wieloosobowej zabawy jest całkiem sporo. W portach każdy gracz dobiera zadania od trzech różnych frakcji. Do wyboru: zlecenia na odnalezienie skarbu, polowania na szkielety byłych złoczyńców, albo też proste zlecenia na dostarczenie konkretnego towaru dla gildii kupieckiej.
Zobacz: Sea of Thieves - poradnik i najlepsze porady
Banalne misje wypełniamy zgodnie z własnym planem, a więc żeglujemy do danego miejsca, szukamy skarbu z palcem na mapie i licząc kroki z kompasem w ręku, następnie kopiemy, przenosimy skrzynię na pokład i oddajemy zleceniodawcy. Zwiększamy w ten sposób reputację, zyskując złoto i dostęp do kolejnych przedmiotów kosmetycznych w sklepach - na przykład łopaty czy szabli o innym kolorze. Pozorna prostota przeszyta jest jednak losowością wydarzeń, ba w każdej chwili przeszkodzić mogą nam zarówno inni gracze, jak i natura.
Oznaczona wyspa może być akurat w oku cyklonu, który zmusza część załogi to pozostania na pokładzie i wynoszenia wody deszczowej mogącej zatopić ładownię. Może też się zdarzyć, że po drodze zauważy nas załoga innych graczy, która liczy na łatwy rabunek naszych skarbów. Wyspa może być pełna jadowitych węży, które trzeba uspokoić grą na akordeonie. Wszystko się może zdarzyć, włącznie z atakiem krakena na morzu - i właśnie to stanowi o wyjątkowym charakterze produkcji.
Sea of Thieves jest źródłem licznych anegdotek i historii o zabawnych wydarzeniach. Maskuje to fakt, że na chwilę obecną mamy do czynienia z niezwykle skromną zawartością. Trzy rodzaje misji stają się nieco trudniejsze z biegiem czasu, ale wciąż obracają się wokół tych samych czynności i celów do spełnienia.
Wątpliwości budzi również brak jakiegokolwiek rozwoju postaci. Zbierane złoto, czyli jedyną nagrodę, wymienimy na kosmetyczne elementy: ubrania, fryzury i elementy dekoracji statków, ale nic nie oferuje lepszych statystyk. Nowy gracz stoi na równi z ubranym w admiralskie fatałaszki wilkiem morskim - różni ich tylko liczba godzin na morzu.
Podczas gry regularnie przychodzą nam do głowy różne sugestie. Chcielibyśmy na przykład zbierać dekoracje podczas eksploracji wysp i upiększać nimi kajutę. Byłoby miło, gdyby tajemnicze malunki w jaskiniach były z czymś powiązane, a podczas walki moglibyśmy użyć dodatkowych rodzajów pocisków - choćby kartaczy i łańcuchów. Właściwie każdy aspekt Sea of Thieves aż prosi się o rozbudowę. Rozwinięcie potencjału tej gry może zaowocować czymś naprawdę wspaniałym.
Załoga może liczyć maksymalnie czterech członków, ale teoretycznie można współpracować też z innymi załogami, które spotkamy - jeżeli chcemy zaufać obcym piratom, co często jest raczej ryzykowne. Nawet samotny gracz, któremu ktoś zatopi statek, może zakraść się na galeon wroga i wysadzić skład prochu w ładowni w ramach zemsty. To gwarancja pełnej satysfakcji - wiem, bo sam przeprowadziłem taką wybuchową akcję.
Całkiem zaskakujące jest to, jak powtarzalność nie przeszkadza, kiedy interakcje z innymi piratami sprawiają sporo frajdy. Samo ściganie innych statków i posyłanie ich na dno jest angażujące, mimo że nie otrzymujemy żadnych nagród. Manewrowanie okrętem, naprawa zniszczeń i jednoczesne próby celnych strzałów z armat to jedna z bardziej ekscytujących rzeczy, jakie możemy wykonywać w ramach kooperacji. Niemniej, po jakimś czasie i tak przychodzi chwila zamyślenia nad tym, co twórcy zaoferują w przyszłości, by urozmaicić przygodę.
Sea of Thieves jest wspaniałą i jedyną w swoim rodzaju grą dla fanów współpracy. Zawartość jest obecnie co prawda mało zróżnicowana, a więc zakup za premierową cenę trudno polecić, ale jednak bez dwóch zdań warto skorzystać z oferty Xbox Game Pass, by przetestować tytuł w ramach abonamentu.
Plusy: | Minusy: |
|
|
Platforma: Xbox One, PC - Premiera: 20 marca 2018 - Wersja językowa: angielska - Rodzaj: gra akcji, kooperacja - Dystrybucja: pudełkowa, cyfrowa - Cena: od 220 zł (29 zł miesięcznie w Game Pass) - Producent: Rare Studios - Wydawca: Microsoft Studios
Recenzja Sea of Thieves została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez firmę Microsoft Polska.