Sebastien Loeb Rally Evo - Recenzja
Śladami francuskiego mistrza.
Sebastien Loeb Rally Evo to niezła gra rajdowa, choć została wydana w niefortunnym okresie - niedługo po premierach WRC 5 oraz finalnej wersji świetnego Dirt Rally. W efekcie zostaje zepchnięta w cień, choć otrzymujemy naprawdę solidną produkcję.
Najwięcej kontrowersji budzą wspomagacze systemu prowadzenia, które można włączyć podczas jazdy. Na taki wybór zdecydują się prawdopodobnie nowicjusze, a w takiej sytuacji auta zachowują się sztucznie. Na szczęście wyłączenie pomocy, zwłaszcza kontroli trakcji, zdecydowanie przywraca frajdę z jazdy - wyraźnie symulacyjnej, co trzeba podkreślić.
Po zrezygnowaniu z ułatwień szybko przyzwyczajamy się do prowadzenia pojazdów, choć martwa strefa mogłaby być mniejsza. Delikatne kontry kierownicą wiążą się z dość znacznym wychylaniem analoga w padzie, co bywa po prostu zdradliwe. Samochody zachowują się jednak wybornie, zwłaszcza te o dużej mocy i z napędem na tylną oś.
Sporo można zarzucić detekcji kolizji, która powoduje nienaturalne podbijanie opon. Z tego powodu zbyt często suniemy na dwóch bocznych kołach lub robimy beczki w powietrzu, zakończone kuriozalnymi upadkami „na cztery łapy”. Pozostaje żywić nadzieję, że te aspekty zostaną poprawione w łatkach.
Gra oferuje całkiem sporo trybów, chociaż każdy jest raczej znany z innych gier - co nie jest rzecz jasna wadą. Twórcy nie silili się na przesadną oryginalność i nie przewidzieli w rozgrywce dziwactw w postaci Gymkhany. Wszyscy jednak znajdą coś dla siebie.
Miłą ciekawostką tryb Loeb Experience. Podzielony jest na fragmenty kariery Francuza, gdzie odtwarzamy jego najbardziej kluczowe osiągnięcia. Każdy etap poprzedzony jest krótką opowieścią kierowcy. Miło i oryginalnie, fani Sebastiena mogą być zadowoleni.
Oprócz tego, do dyspozycji mamy klasyczną karierę, podczas której przemierzamy trasy Monako, Szwecji, Meksyku, Włoszech, Finlandii, Australii, Francji i Walii. Rozpoczynając od najsłabszych aut, ale i legendarnych z Grupy B, szybko zdobywamy gotówkę pozwalającą zdobyć coraz lepsze maszyny, których posiadanie otwiera drogę do kolejnych imprez.
Urozmaiceniem są zawody typu rallycross, gdzie na zamkniętym torze ścigamy się z kilkoma przeciwnikami. Jest także wspinanie się na Pikes Peak. Rekord wspomnianego wyścigu na szczyt góry należy obecnie do francuskiego kierowcy.
Poza karierą istnieje także możliwość rozegrania pojedynczych wyścigów, mistrzostw czy walki z czasem. Dostępny jest również tryb sieciowy, który obejmuje dwa rodzaje rozgrywki: pojedynczy odcinek i rallycross. Taka oferta raczej nie zachwyca, a poczekalnie działają opieszale - zdarza się, że gra startuje zanim się połączymy.
Oprawa graficzna jest nieco nierówna. Momentami produkcja wygląda nieźle, ma swoje dobre momenty, ale zazwyczaj obserwujemy mdłe i smutne kolory, powtarzalne obiekty i puste przestrzenie w niektórych lokacjach. Trasy są jednak naprawdę dobrze zaprojektowane i stanowią spore wyzwanie nawet dla doświadczonego kierowcy.
Twórcy nie wykorzystali potencjalnych możliwości konsol, co starają się tuszować między innymi wolumetrycznym oświetleniem. Trzeba przyznać, że robi to naprawdę skutecznie. Sztuczki nie pomagają jednak niezbyt urokliwym kokpitom, co może przeszkadzać wielbicielom widoku z wnętrza pojazdu.
Pomimo wad, Sebastien Loeb Rally Evo potrafi sprawić dużo autentycznej radości z jazdy, a zawartość gry wystarczy na długie godziny. Spoglądając na tytuł przez pryzmat silnej konkurencji, wniosek nasuwa się wystarczająco jasny - to solidna rajdówka, która została wydana w pechowym momencie. Czekamy na sequel.