Serial „The Last of Us” mógł się zaczynać inaczej. Było jednak zbyt nudno
Mrówki i grzyb-zabójca.
Showrunnerzy „The Last of Us” ujawnili, jaki był pierwszy pomysł na scenę otwierającą serial. Nawiązywał on w znacznej mierze do biologicznego podłoża epidemii infekcji, ale ostatecznie został uznany za zbyt nudny.
Uwaga na spoiler z początku pierwszego odcinka serialu. Jeśli jeszcze go nie oglądałeś, lepiej nie czytaj dalej.
Fani gier The Last of Us dobrze wiedzą, co było inspiracją do stworzenia „grzyba-zombie”, z którym zmagają się ocaleńcy. To zrealizowany przez BBC film przyrodniczy o maczużniku, a więc drapieżnym grzybie, któy pasożytuje na mrówkach, po części nimi kierując, a finalnie zabijając. Pierwotny zamysł na początek serialu miał nawiązywać właśnie do tego wideo.
Z oficjalnego podcastu „The Last of Us” dowiadujemy się, że Neil Druckmann (showrunner) początkowo był przeciwny otwierającej scenie z programem telewizyjnym z lat 60. - czyli wersją, która ostatecznie trafiła do serialu. Zamiast tego chciał stworzyć własną wersję wideo z mrówkami od BBC. „To przekazuje wszystko, co musisz wiedzieć” - argumentował.
Okazało się jednak, że początek w takim stylu jest nudny i przypomina lekcję w szkole. Taką opinię miał nie tylko Craig Mazin - scenarzysta - ale i sam Druckmann, który był pomysłodawcą.
Finalnie postawiono na rozmowę epidemiologów w telewizji, stylizowaną na programy prowadzone w latach 60. przez Dicka Cavetta, gospodarza talk-show. Wydaje się, że była to dobra decyzja - cisza wśród widowni po tym, jak ekspert mówił o „przegranej ludzkości” jest dość przejmująca.