Skip to main content

Serial The Last of Us nie będzie tak brutalny jak gry

Przemoc będzie miała inny charakter.

Reżyser The Last of Us wyjaśnia, dlaczego gry są brutalne oraz dlaczego serial będzie pod tym względem bardziej stonowany. Choć na ekranie nie zabraknie przemocy, to jej rola będzie nieco inna od tego, do czego zdązylismy przywyknąć.

O ile kluczowym elementem, który przykuwa miliony graczy do gier z serii The Last of Us jest świetnie opowiedziana historia i przekonujący bohaterowie, o tyle podczas rozgrywki mocno eksponowane są też sceny przemocy, które momentami potrafią zszokować brutalnością i realizmem. Jest to ważny element rozgrywki, który w serialu okazuje się zbędny. Temat na łamach nadchodzącego wydania magazynu SFX poruszył Neil Druckmann - o czym informuje GamesRadar.

- Potrzebujemy pewnej ilości akcji lub przemocy, którą wykorzystujemy w mechanice gry, by można było łatwiej wcielić się w postać Joela i osiągnąć pewne flow rozgrywki. Pomaga to połączyć się z awatarem na ekranie i widzieć świat jego oczami, ale taka konieczność nie istnieje w przypadku pasywnego medium, jakim jest serial. - powiedział Neil Druckmann z Naughty Dog.

- Na początku współpracy z Craigiem Mazinem i HBO spodobała mi się propozycja, by usunąć całą przemoc z wyjątkiem najistotniejszych scen. Pozwala to przemocy wywierać jeszcze silniejsze wrażenie niż w grze, ponieważ gdy wstrzymujesz się z ujawnieniem zagrożenia, a następnie pokazujesz reakcje ludzi na niebezpieczeństwo, wszystko staje się jeszcze straszniejsze. Kiedy ujawnimy zarażonych i klikaczy, zobaczycie, co doprowadziło ludzkość do upadku i dlaczego wszyscy są tak przerażeni - wyjaśnił Neil Druckmann.

„The Last of Us” zadebiutuje w HBO Max już 16 stycznia 2023 roku. W rolach głównych występują aktorzy znani z „Gry o Tron” - Pedro Pascal jako Joel oraz Bella Ramsey jako Ellie. Za produkcję odpowiadają współtwórcy uznanego i nagradzanego miniserialu „Czarnobyl” z 2019 roku.

Zobacz także