Serial „The Last of Us” z ważną zmianą względem gier. Chodzi o sposób zarażania
To podobno konieczne dla zwiększonego realizmu.
Serialowa adaptacja „The Last of Us” wprowadzi zmiany względem oryginału ze świata gier. Chodzi o różnice w sposobie zarażania ludzi. Ma to pomóc w uzyskaniu wyższego stopnia realizmu.
W grze infekcja przenosiła się między innymi przez rozpylone w powietrzu zarodniki, lecz w serialu zrezygnowano z takiej drogi zarażania.
„Gdybyśmy dodali to w serialowej adaptacji, którą tworzymy, wtedy jasnym byłoby to, że ludzie musieliby zawsze nosić maski, a świat w końcu zostałby całkowicie zakażony. W związku z tym podjęliśmy się wymyślenia nowej i ciekawej metody zarażania grzybem, która będzie w zgodzie z duchem gry” - mówi Craig Mazin, producent wykonawczy serialu „The Last of Us”, w wywiadzie dla Comicbook.
Mazin nie podał szczegółów nowego sposobu zarażania i najwyraźniej pozostanie to niespodzianką aż do premiery, która odbędzie się już 16 stycznia na platformie streamingowej HBO Max.
Craig Mazin dodał jeszcze, że razem z Neilem Druckmannem musieli zaopiekować się zarówno fanami gry, jak i brać pod uwagę osoby niezaznajomione z uniwersum The Last of Us.
Zdaniem Mazina nie można tworzyć sytuacji, w której aktorzy zaczną bez powodu rozmawiać na zasadzie: „powtórzmy sobie to, co wszyscy już dobrze wiemy”. Dlatego naturalniejszą metodą wyjaśnienia ważnych faktów może być to, że Ellie charakteryzuje się wrodzoną ciekawością i ma tendencje do eksplorowania, szukania odpowiedzi na ważne pytania.
Jeszcze dziś pisaliśmy wiadomość o tym, że w serialu The Last of Us pojawią się retrospekcje ukazujące życie przed apokalipsą.