Skip to main content

Shadowrun: Dragonfall - Recenzja

Bardzo udany ciąg dalszy.

Druga oficjalna kampania do Shadowrun Returns spóźniła się co prawda kilka miesięcy, warto jednak było czekać. Rozgrywający się w Berlinie dodatek Dragonfall pod wieloma względami przewyższa pierwszą przygodę od studia Harebrained Schemes.

Fabularnie nowa kampania nie jest powiązana z wydarzeniami w Seattle. Wcielamy się w nową postać, przybywającą do nowego miasta. Już na pierwszy rzut oka widać, że Berlin różni się znacząco od amerykańskiej metropolii - nie posiada oficjalnych władz i składa się z wielu niezależnych społeczności nazywanych kiezami. Jedna z dzielnic staje się nie tylko naszą bazą wypadową, ale także domem, o który musimy zadbać.

W odróżnieniu od Seattle, w Berlinie nie jesteśmy sami. Twórcy przygotowali kilku towarzyszy posiadających barwne, a momentami nawet zaskakujące historie, które przywodzą na myśl bohaterów produkcji BioWare. Nasz zespół nie tylko pomaga nam podczas misji, ale także komentuje nasze zachowanie i wybory. Relacje z postaciami niezależnymi nie mają co prawda wpływu na fabułę, ich obecność pozwala jednak poczuć, że nasze decyzje mają znaczenie.

Zobacz na YouTube

Podczas gdy oryginalna kampania toczyła się od starcia do starcia, wiele potyczek w Dragonfall jesteśmy w stanie ominąć, wybierając odpowiednie opcje dialogowe lub trasę. Szczególnie ciekawie prezentuje się rozmowa z podejrzliwą sprzątaczką, która przyłapuje drużynę podczas włamania - odpowiedzi, jakie musimy wybrać, by wytłumaczyć jej, że mamy prawo przebywać w budynku sprawiają, że trudno się nie uśmiechnąć.

„W odróżnieniu od Seattle, w Berlinie nie jesteśmy sami.”

Zmianie uległo podejście do szyfrów i kodów do komputerów, drzwi i innych urządzeń - zamiast opcji dialogowej z odpowiednią kombinacją, musimy teraz wprowadzać je ręcznie, dzięki czemu, jeśli nie mamy pod ręką deckera, możemy spróbować szczęścia, wprowadzając losowe słowa lub liczby.

Znacząco wzrosło znaczenie posiadanych przez naszą postać umiejętności. Poza talentami społecznymi, w rozmowach często możemy korzystać z argumentów siłowych, znajomości biotechnologii oraz magii, dzięki czemu pojedyncze ukończenie berlińskiej kampanii nie pozwoli odkryć wszystkich przygotowanych niespodzianek.

Gra pozwala czasem użyć umiejętności innych członków zespołu, twórcom zabrakło jednak nieco konsekwencji i zdarza się, że niektóre terminale i drzwi mogą być hakowane tylko przez głównego bohatera.

Świat drugiej kampanii wydaje się znacznie bardziej interesujący od ponurego i wrogiego Seattle. Wielu mieszkańców dzielnicy, która stanowi naszą bazę wypadową boryka się z własnymi problemami. Historie opowiadane przez weteranów wojennych, szpiegów i dealerów narkotyków nadają miastu charakteru i pozwalają lepiej poznać i zrozumieć realia Berlina. Drobnym, lecz bardzo ciekawym dodatkiem są też dyskusje prowadzone na dostępnym w grze forum dla shadowrunnerów, gdzie komentowane są nasze dokonania i wydarzenia z pierwszej przygody.

Każda gra jest lepsza z pieskiem

Dragonfall zmienia system zapisu gry, wprowadzając szybki zapis, dostępny także w oryginalnej kampanii. Dzięki temu rozwiązaniu przedzieranie się przez wypchany wrogami poziom staje się nieco łatwiejsze; wydaje się jednak, że twórcy poszli o krok za daleko, pozwalając zapisywać grę nawet w środku strzelaniny.

Niewiele zmieniło się w kwestii oprawy audiowizualnej, choć na potrzeby berlińskiej kampanii przygotowano zupełnie nową ścieżkę dźwiękową. Gra prezentuje się przyzwoicie, a kilka nowych efektów graficznych, takich jak rozmycie obrazu podczas oglądania scen nagranych na wideo, stanowi miły dodatek.

Studio Harebrained Schemes nie poszło na skróty - druga kampania jest o kilka godzin dłuższa od oryginalnej, a nowe możliwości i podejmowane wybory sprawiają, że liniowość fabuły nie rzuca się zbytnio w oczy, a do Berlina aż chce się wracać. Jednocześnie trudno nie zauważyć, że twórcy zagrali bardzo bezpiecznie, nie pozwalając, by decyzje graczy oddziaływały na przebieg głównego wątku. Szkoda, bo kierunek, jaki obrali tworząc Dragonfall, jest jak najbardziej słuszny.

7 / 10

Zobacz także