Nie spodziewajcie się cudów. Recenzja „Shazam! Gniew bogów”
Kino superbohaterskie na średnim poziomie.
W kinach właśnie pojawił się najnowszy film DC Universe. To kolejne losy superbohatera Shazama, który tym razem musi się zmierzyć z nowymi przeciwnikami. Jak się okazuje, druga część jest bardzo podobna do filmu sprzed czterech lat.
UWAGA: W tekście pojawiają się informacje dotyczące fabuły filmu.
Pierwsza część „Shazama” była całkiem udana. To jeden z niewielu przykładów na to, że kino superbohaterskie nadal może być ciekawe, przede wszystkim dla młodszego widza. Cztery lata temu dotarliśmy do momentu, gdy Billy Batson (Asher Angel), a w zasadzie Shazam (Zachary Levi), pokonał głównego antagonistę, czyli doktora Sivana (Mark Strong). Chłopak uzyskał moc superbohatera i podzielił się nią ze swoim przyrodnim rodzeństwem.
W drugiej części, która rozgrywa się dwa lata później, znowu napotykamy ich w akcji. Dzięki swoim supermocom pomagają mieszkańcom Filadelfii, ratują ich z wypadków samochodowych. Mimo to czas ich heroicznych popisów mija i w pewnym momencie popełniają błąd. Dwie zamaskowane osoby ukradły z muzeum złamaną laskę czarodzieja (Djimon Hounsou), która - jak się okazuje - powstrzymywała bogów przed wkroczeniem w świat ludzi. Tajemniczymi osobami są dwie córki Atlasa: Hespera (Helen Mirren) i Kalypso (Lucy Liu), próbujące odzyskać rodzinną własność.
Podobnie jak w każdym w filmie dla młodzieży, wielokrotnie widzimy, że nasi młodzi bohaterowie dorastają. Pojawiają się rozterki życiowe, pewne problemy i ogólnie rzecz biorąc, w dorosłym życiu nic nie może być takie, jakie było w dzieciństwie. Akcja skupia się na pokazaniu konfliktu nie tylko pomiędzy bogami i superbohaterami, ale także na małych nieporozumieniach wewnątrz grupy. Druga część „Shazama” o wiele bardziej koncentruje się na motywie dojrzewania, co widzimy na przykład w wydłużających się momentami scenach rozmów w gronie superbohaterów. Nic w tym dziwnego, bo ta produkcja od samego początku była kinem familijnym, skierowanym do uniwersalnego odbiorcy.
Dużym problemem jest bardzo przewidywalny scenariusz, ponieważ wszystkie zwroty akcji są sztampowe i mało zaskakujace. Doszedłem do wniosku, że poza niewielkimi innowacjami dostajemy w zasadzie film prawie taki sam jak pierwsza część. Różnią się tylko antagoniści, którzy tu są jeszcze mniej przekonujący, niż doktor Sivana. Dwie podstarzałe córki Atlasa nie zrobiły na mnie wrażenia, a momentami miałem ochotę się zaśmiać patrząc na ich potyczki z Shazamem. Antagonistki chcą przede wszystkim zniszczyć złych ludzi i na tym - niestety - kończy się ich motyw (nieco rozwinięty na końcu). Są bardzo szablonowymi postaciami, wyraźnie odstającymi od złoczyńcy z „jedynki”.
Sceny przeładowane są akcją, potyczkami, które mają urozmaicić wizualną i fabularną stronę filmu. I choć wyglądają dość ciekawie, to w pewnym momencie miałem poczucie nadmiaru i znudzenia. Odniosłem wrażenie, że „Shazam! Gniew bogów” cierpi na to samo co „Black Adam”, czyli na przytłaczającą widza akcję, przerywaną krótkimi partiami dialogowymi. W takich filmach najważniejsze jest przemyślane wprowadzanie scen dynamizujących obraz i angażujących odbiorcę. A w najnowszym „Shazamie” wszystko dzieje się bez większego uzasadnienia.
Bez wątpienia najmocniejszym punktem są elementy komediowe, które - to trzeba przyznać - w drugiej części są na przyzwoitym poziomie. Na początku dostaliśmy kilka czerstwych żartów, ale później jest już znacznie lepiej. Kluczowe są tu żartobliwe partie samego Shazama, ponieważ jego głupkowatość i młodzieńczą naiwność świetnie oddaje Zachary Levi. Akurat na tym się nie zawiodłem, ale przez moment odniosłem wrażenie, że „Shazam! Gniew bogów” bazuje na tym co ostatnio wyświetlany w kinach „Ant-Man”. Mnóstwo tu gagów i śmiesznych scenek, które mają rozładować atmosferę - zawsze lubiłem ten typ humoru.
Biorąc pod uwagę całość, nie widzę dużego spadku jakości w stosunku do pierwszej części, ale nie jest też lepiej. Sequel jest po prostu mało oryginalnym filmem, przetwarzającym wątki znane z „jedynki”. Partie humorystyczne pozwalają czerpać radość z seansu, bo w zasadzie temu mają służyć produkcje superbohaterskie. Wychodząc z kina miałem jednak wrażenie, że obejrzałem gorszą wersję pierwszej części.
Na przykładzie „Shazama” widać też moment wyczerpywania się pewnych konwencji i stylów opowiadania historii z uniwersum DC (to dotyczy także MCU), ponieważ twórcy odwołują się do utartych schematów i nieciekawych chwytów. Czy poleciłbym „Shazam! Gniew bogów”? Jeśli komuś podobała się „jedynka” i chce obejrzeć podobny film, to z pewnością druga część mu się spodoba. Jeżeli chodzi o moją opinię, to produkcja nie zrobiła na mnie wrażenia i jestem pewien, że za moment zapomnę, że coś takiego oglądałem.
Ocena: 6/10
Premiera w Polsce: 17.03.2023 - Gdzie obejrzeć: kino - Długość filmu: 2 godziny 10 minut - Rodzaj: sci-fi - Reżyseria: David F. Sandberg - Scenariusz: Henry Gayden, Chris Morgan, Bill Parker - Występują: Grace Caroline Currey, Zachary Levi, Helen Mirren, Rachel Zegler, Lucy Liu, Adam Brody, Meagan Good, Meagan Good, Asher Angel, Jack Dylan Grazer, Marta Milans, Djimon Hounsou, Diedrich Bader, Ross Butler, D.J. Cotrona, Cooper Andrews, P.J. Byrne, Hillary Harley, Jovan Armand.