Shelter 2 - Recenzja
Kocie życie.
W pierwszej części gry sterowaliśmy mamą-borsukiem. Tym razem wcielamy się w rysicę i znów naszym zadaniem jest ochrona potomstwa. Oś zabawy pozostała więc nietknięta, ale twórcy postarali się rozwinąć niektóre pomysły. Nie wszystkie zmiany wyszły Shelter 2 na dobre.
Przede wszystkim przeniesiono rozgrywkę do otwartego świata. O ile pierwowzór był oparty na systemie tunelowym, gdzie akcja była ograniczona do podróżowania z jednego do drugiego punktu, kontynuacja stawia na bardziej otwarte tereny.
W ten sposób zabawa staje się dłuższa i dużo trudniejsza, gdyż gra nie pomaga zbyt mocno podpowiedziami i nakierowaniem na główne cele. Te trzeba odkryć samemu.
Teoretycznie największym ułatwieniem jest mapa, z której w praktyce i tak niewiele wynika. Przejście na otwarty świat pociągnęło za sobą również wprowadzenie znajdziek, których poszukiwanie w żadnym stopniu nie uatrakcyjnia rozgrywki.
Entuzjaści kolekcjonowania różnych przedmiotów muszą liczyć się jednak z tym, że każda aktywność poboczna pociąga za sobą potrzebę częstego karmienia potomstwa. Jedzenie jest obecnie dużo szybsze, dodano też możliwość sprintu, ale całość uzupełnia pasek wytrzymałości. Jeśli ten spadnie do zera, potomstwo może okazać się zagrożone i na przykład jeden z kociaków nie da rady przemieszczać się o własnych siłach.
W takim przypadku - i tu kolejna nowość - można wziąć malucha w zęby i przetransportować go w bezpieczniejsze miejsce, po czym upolować coś na szybko i podetknąć pod pyszczek małego zwierzaka. A i potomstwo jest teraz ciut inteligentniejsze od borsuczych dzieci.
Kociaki są mądrzejsze i lepiej dobierają ścieżki przemieszczania się. Czasami jednak zdarzają się błędy w postaci zablokowania w kamieniu lub z innym rysiem. Wówczas najlepiej coś upolować i dostarczyć pod nos uwięzionego zwierzęcia. Głodu nie oszukasz.
Całkiem nowym rozwiązaniem jest drzewo genealogiczne, które pozwala powrócić do rozgrywki po porażce, tym razem kierując jednym ze swoich dzieci. Z pewnością pomysł wychodzi naprzeciw wyższemu poziomowi trudności gry.
Niemniej, głównym problemem nie jest właściwie ucieczka przed drapieżnikami, ale potrzeba ciągłego szukania jedzenia - teraz na dużo rozleglejszych obszarach. To z kolei prowadzi do szybszego znużenia i monotonii zabawy - coś, czego nie dało się przecież odczuć w pierwszej części.
Są to oczywiście konsekwencje wprowadzenia większego świata, który jednak wciąż zachwyca pod względem projektowym i wyróżnia się charakterystyczną oprawą graficzną. Dzięki porom roku, krajobrazy wciąż się zmieniają, a dodatkowo zamarznięta zimą rzeka umożliwia przedostanie się na drugi brzeg, wcześniej nieodstępny dla małych kociąt. Całość uzupełnia przepiękna, minimalistyczna oprawa dźwiękowa.
Teoretycznie Shelter 2 oferuje zmiany właściwe dla standardowej kontynuacji, ale wszystko wygląda dobrze tylko na papierze. To wciąż ciekawy i nietuzinkowy tytuł, przedstawiający problem przetrwania w oryginalny sposób. Powiększenie świata i brak zmian w trzonie zabawy wymusza dużo niepotrzebnej gonitwy, przez co grze brakuje odpowiedniej równowagi.