Skip to main content

Shovel Knight - Recenzja

Świetna platformówka w stylu retro.

Gdyby niezależne Shovel Knight zostało wydane około dwadziestu lat temu na Nintendo Entertainment System, bez dwóch zdań uplasowałby się w czołówce najlepszych tytułów tej legendarnej platformy. Dobrze się jednak złożyło, że gra powstała w 2014 roku - dzięki temu otrzymaliśmy wysoki poziom dopracowania, płynności i dbałości o szczegóły.

Wiele gier platformowych oferuje grafikę w stylu retro, choć często nie idzie ona w parze z rozgrywką. Deweloperzy z Yacht Club Games stworzyli produkt, który łączy najlepsze cechy 8-bitowych klasyków z charakterystyczną dla nich estetyką, ale nie powiela ich wad.

Shovel Knight mógłby w zasadzie wyglądać zupełnie inaczej - bardziej nowocześnie, choćby tak, jak Rayman Legends czy inna współczesna platformówka. Zabawie nie towarzyszy wrażenie obcowania z przestarzałymi rozwiązaniami, co zdarza się czasem w przypadku nowości stylizowanych na „starocie”. Bez pikselowej otoczki gra straciłaby jednak cały swój urok.

Artyści stanęli na wysokości zadania. Od czasu do czasu można dostrzec drobne kosmetyczne zabiegi upiększające oprawę, ale ducha retro czuć tu na każdym kroku. Animacje, modele postaci, nawet ekran ekwipunku - wszystko wygląda idealnie i tworzy spójną całość. Wizualnemu aspektowi dorównują efekty dźwiękowe i genialna muzyka.

Zobacz na YouTube

Grafika to, rzecz jasna, nie wszystko - jej wysoka jakość nie byłaby w stanie przesłonić nieciekawej rozgrywki. Ta jest na szczęście równie udana. Dynamiczna, płynna, przemyślana i wymagająca. Bieganie, skakanie, pokonywanie kolejnych przeszkód, to wszystko czysta przyjemność.

Bohater wyposażony jest w łopatę. Używa jej, by wykopywać skarby z odpowiednio oznaczonych miejsc, a także, by likwidować mniejszych i większych przeciwników. Rycerz może też odbijać się od wrogów na szpadlu, niczym Sknerus McKwacz w kultowym Ducktales.

Najważniejsze w platformówkach jest sterowanie. W Shovel Knight element ten zrealizowano bezbłędnie. Postać dokładnie reaguje na wszystkie komendy, nie doświadczamy nawet minimalnego opóźnienia reakcji. Gdy zginiemy, nigdy nie mamy poczucia, że gra potraktowała nas niesprawiedliwie i przegraliśmy przez błąd programistów.

Zajrzyj do tej skrzyni, mówili... Znajdziesz coś fascynującego, mówili...

Śmierć to dosyć częste zjawisko w produkcji Yacht Club Games, szczególnie, jeżeli niepotrzebnie się śpieszymy i nie jesteśmy ostrożni. Po każdym zgonie tracimy część posiadanego złota, które później możemy odzyskać - niczym dusze w Dark Souls - o ile po drodze znów nie umrzemy.

Bohater odradza się przy ostatnim aktywowanym punkcie kontrolnym. Co ciekawe - każdy taki punkt możemy zniszczyć, by otrzymać dodatkowe skarby. To ryzykowne posunięcie, ale opłacalne, jeżeli jesteśmy pewni swoich umiejętności.

Uważna obserwacja jest nagradzana - drobne szczegóły w różnych zakątkach mapy mogą świadczyć o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Elementy platformowe i kolejne wyzwania stanowią z biegiem czasu coraz większe wyzwanie - podobnie zresztą jak nowe rodzaje stworów.

Trudne są również walki z bossami, choć nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że niektóre mogłyby być nieco bardziej skomplikowane. W każdym razie, zrealizowane są z pomysłem i cechują się dużą różnorodnością. Nigdy nie wiemy czego się spodziewać przed starciem z potężnym przeciwnikiem. Wszyscy mają własny, niepowtarzalny charakter.

Zanim wejdziemy do danej lokacji możemy przyjrzeć się facjacie czekającego tam na nas bossa.

Zróżnicowane są także lokacje, to chyba największa zaleta gry. Nie chodzi tylko o sam wygląd, ale o zawartość każdego etapu. Kolejne poziomy to zawsze co najmniej jeden nowy rodzaj przeciwników i powiew świeżości w mechanice - w jednym świecie ślizgamy się po lodzie, w innym poruszamy się pod wodą lub zamieniamy lawę w gumową trampolinę używając specjalnego kwasu. Projekty plansz w Shovel Knight dorównują nawet najlepszym platformówkom od Nintendo.

„Łączy najlepsze cechy 8-bitowych klasyków z charakterystyczną dla nich estetyką, ale nie powiela ich wad.”

Bohater ma pewną motywację, twórcy przygotowali podłoże fabularne. W skrócie - mamy do czynienia z historią miłosną i ratowaniem ukochanej. Honorowy rycerz po drodze do celu musi pokonać przedstawicieli zakonu złowrogiej czarodziejki. Cała podróż zajmuje około 7 godzin.

Odwiedzamy też małe wioski, w których dbamy o rozwój postaci. Zdobywane skarby to nie tylko puste punkty, ale przede wszystkim waluta, dzięki której kupujemy ulepszenia i ekwipunek. Przy okazji rozmawiamy z wieloma ciekawymi postaciami, a dialogi ukazują poczucie humoru scenarzystów, wywołując uśmiech na twarzy.

Gwiazdy mogą, więc rycerzom z łopatami też wypada pozwolić zabłysnąć na lodzie

Poza łopatą, dysponujemy różnymi gadżetami. Pozyskujemy je systematycznie w trakcie przygody. Różdżka, magiczne kule, rękawice, nadgarstnik nietykalności, a nawet wędka - przedmioty te pomagają zarówno w walce, jak też w docieraniu do trudno dostępnych miejsc. Ukrytych pomieszczeń i zakamarków jest w Shovel Knight sporo, miłośnicy szukania sekretów będą zadowoleni.

Shovel Knight to świetna produkcja. Posiada wszystkie cechy dobrej, klasycznej platformówki i wzbogaca je rozwiązaniami i dopracowaniem godnymi najlepszych współczesnych reprezentantów gatunku. Warto się z tym tytułem zapoznać, nawet jeżeli nie wspominacie z łezką w oku Mega Manów i Castlevanii. Satysfakcja gwarantowana.

9 / 10

Zobacz także