Shuhei Yoshida o ratowaniu The Last Guardian i PS4 w Japonii
Wywiad z menedżerem.
To była noc, której fani gier wideo długo nie zapomną. Konferencja Sony w ubiegłym tygodniu rozpoczęła się od powrotu The Last Guardian - niemal 10 lat po rozpoczęciu prac i niemal 5 lat od ostatniego pokazu dla mediów. Nie był to koniec szokujących ogłoszeń. Chwilę później serca fanów poruszyły jeszcze zapowiedzi Kickstartera na rzecz Shenmue 3 oraz ujawnienie Final Fantasy 7 Remake od Square Enix.
Tego wieczoru szef Sony Worldwide Studios i człowiek na dobrą sprawę odpowiedzialny za powrót The Last Guardian - Shuhei Yoshida - wybrał się na kolację w towarzystwie Shinjiego Hashimoto ze Square Enix oraz Suzukiego. Można wyobrazić sobie szerokie uśmiechy przy stole - po raz pierwszy od lat pytania dziennikarzy nie będą dotyczyły nieobecności pewnych tytułów na E3.
Pojawiło się jednak wiele innych pytań. Kilka dni później ze zrelaksowanym Yoshidą rozmawiał Eurogamer. Winę za długie opóźnienie The Last Guardian wziął w całości na siebie, a raczej na inżynierów Sony, którzy nie poradzili sobie z osiągnięciem odpowiedniej jakości gry działającej na PS3 (choć warto podkreślić, że reżyser Fumito Ueda - teraz już jako niezależny twórca - określił opóźnienie w ostatnim wywiadzie jako „decyzję korporacyjną”).
Yoshida potwierdził, że architekt PlayStation 4 i producent gry Knack - Mark Cerny - pracował nad przygotowaniem nowych narzędzi dla PS4, ale doniesienia o jego zaangażowaniu w prace nad The Last Guardian nazwał „całkowicie fałszywymi”. Dowiedzieliśmy się także, że budżet produkcji pozostaje względnie skromny, pomimo wyjątkowo długiego okresu produkcji. Menedżer jest także gotowy ponownie współpracować z Uedą, pomimo tortur związanych z rozwojem gry.
Zobacz: The Last Guardian - Poradnik, Solucja
Zapytaliśmy też Yoshidę o remake Final Fantasy 7 i o znaczenie tego tytułu dla przyszłości PS4 w Japonii, gdzie konsola nadal wyprzedzana jest na listach sprzedaży przez urządzenia przenośne, a nawet Wii U. Reżyser Tetsuya Nomura mówił o nadziei na zwiększenie zainteresowania sprzętem obecnej generacji. Rozmówca przyznał, że Sony współpracuje ze Square Enix, by wesprzeć rynek.
Eurogamer: Standardowo nasze pierwsze pytanie brzmiałoby...
Shuhei Yoshida: [Śmiech] Gdzie jest? Gdzie jest ta gra?
Ponowne ujawnienie tytułu musiało być świetnym uczuciem.
Tak, byłem bardzo szczęśliwy. Po konferencji wybrałem się na kolację z Yu Suzukim i Hashimoto, szefem serii Final Fantasy. Wszyscy byliśmy szczęśliwi! To był świetny, świetny wieczór. Następnego ranka wkradła się rzeczywistość... ponieważ ogłaszamy, musimy zrealizować obietnice. Czuję presję!
Widziałem grę we wtorek. Wyglądała imponująco, ale demo przypominało ostatni pokaz wersji PS3, cztery i pół roku temu. Chyba zostało jeszcze sporo do zrobienia.
Tak, dlatego mówimy o dacie w 2016 roku.
Prace trwają bardzo, bardzo długo. To na pewno duża inwestycja... Czy to jedna z najdroższych gier, jakie wyprodukowaliście?
Nie, nie. Zespół jest stosunkowo nieduży. Studia deweloperskie w Japonii zazwyczaj są dużo mniejsze niż w USA i w Europie... Horizon ma dużo większy budżet niż The Last Guardian! Nie jest mały, dużo większy niż Ico czy Shadow of the Colossus, ale nie w stylu gier z Ameryki czy Europy.
Słyszeliśmy, że Mark Cerny jest osobiście zaangażowany w prace...
Tak, udziela porad technicznych. Nieprawdą jest, że - jak mówi plotka - przejął tytuł, by go ukończyć. Udziela porad i konsultuje przy wielu projektach naszych zespołów, to nasz partner od dłuższego czasu. Zaprojektował PS4, więc pracuje z wewnętrznymi zespołami Sony, a The Last Guardian jest jednym z nich. To właśnie kwestie techniczne spowodowały opóźnienia, więc to on i inni inżynierowie z centralnej grupy technicznej pomogli Japan Studio w przeprojektowaniu technologii gry. Mark spędził przy tym dużo czasu.
Uruchomienie gry przy odpowiednim poziomie płynności na PS3 to musiało być duże wyzwanie...
I po prostu sobie z tym nie poradziliśmy! Zdecydowaliśmy, że jednak nie możemy tego zrobić. Pośpieszyliśmy się z tym trailerem na E3 w 2009 roku. Pochodził z systemu deweloperskiego, ale zabraliśmy się za niego - klatka po klatce - i sprawiliśmy, by działał płynnie.
Czy przez te lata zmienił się sam projekt rozgrywki, czy czekaliście po prostu na to, by technologia nadrobiła braki?
Wizja Uedy jest bardzo jasna, od samego początku. Tak samo było w przypadku Ico i Shadow of the Colossus. Wizja została taka sama. Z powodu trudności technicznych i kłopotów z uzyskaniem odpowiedniej płynności, zespół rozważał nawet ograniczenie niektórych elementów, takich jak liczba postaci. Ale przenieśliśmy się na PS4 i możemy zrobić, co tylko chcemy. Ludzie mówią, że to nadal ta sama gra - nie bez powodu.
Jak podzielono prace pomiędzy Japan Studio i niezależnym teraz Gen Design?
Gen Design to małe studio, założone przez Jinjiego Horagai, głównego programistę Ico i Shadow of the Colossus. Ueda jest niezależny. Ueda, Gen Design i Japan Studios to trzy grupy, pracujące jako jeden zespół. Gen Design uwzględnia głównych animatorów z Shadow of the Colossus i projektantów postaci, więc ci weterani tworzą sporą część kreatywnej zawartości, która jest następnie implementowana przez Japan Studio. Ueda nadzoruje ogólny projekt, oprawę wizualną i animacje.
Byłbyś gotowy pracować z Uedą w przyszłości, po The Last Guardian?
[Yoshida energicznie kiwa głową] Jak każdy! Ale najpierw musimy skończyć jedną rzecz.
Inne duża wiadomość wieczoru to remake Final Fantasy 7.
Tak, to było szokujące. Nie miałem pojęcia, jeszcze na bardzo krótko przed konferencją. To był dobrze chroniony sekret, nawet wewnątrz firmy.
To była bardzo interesująca zapowiedź. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że coś takiego się wydarzy...
Ja też tak uważałem, ponieważ to duża gra, no nie? Jeśli użyć współczesnej technologii do odtworzenia tej produkcji, będzie to wielki projekt.
Square Enix wydaje jednocześnie sporo innych gier w Japonii, wszystkie na PS4. Stawiają na duże zaangażowanie na tej platformie.
Tak, obserwowanie japońskich wydawców jest interesujące. Każdy z nich podejmuje inne decyzje na temat wykorzystania dostępnych zasobów. Część firm poszła mocno w urządzenia mobilne, co zasmuciło wspaniałych twórców... Inni wydawcy postanowili zostać przy konsolach, uznali, że są ważne. Rozmawiałem z Hashimoto i zgodził się, że po przerwaniu prac przy aktualnej technologii, później trudno jest wrócić... Trzeba stale inwestować i uczyć się. Ludzie ze Square to rozumieją. Odnoszą sukcesy także na urządzeniach mobilnych, zwłaszcza w Japonii, ale inwestują w konsole. Zwłaszcza w tej generacji, na PS4. Dzień po naszej konferencji ogłosili następny tytuł, oczywiście jest też Kingdom Hearts 3... To bardzo ekscytujące.
Interpretuję remake Final Fantasy 7 jako próbę ponownego zainteresowania Japonii konsolami, w tym PS4.
Może tak być... Nie znam dokładnego celu dla tego projektu i szczegółów umowy pomiędzy SCE i Square Enix, ale konsumenci w Japonii są bardzo konserwatywni, jeśli chodzi o to, w co grają. Final Fantasy... to już 15? Tak, 15. No i Dynasty Warriors - Tecmo Koei wydaje gry z cyklu co rok, a ludzie nadal kupują i kupują. Nie krytykuję, ale zauważam, że gracze w Japonii przywiązują się do popularnych serii. To kolejne wyzwanie dla tytułów pochodzących spoza Japonii. Mam wiele wspaniałych produkcji, które nie sprzedają się dobrze w tym kraju. SCE Japan jest teraz połączone z SCE Asia, więc marketing jest wspólny na obu rynkach, ale często produkcje z Zachodu sprzedają się lepiej w Azji zachodniej, ponieważ gusta w Japonii są całkiem inne.
Czy koncentrujecie się na ponownym podbiciu serc w Japonii?
Tak, tak... sprzedaż PS4 jest świetna. Sprzedaż jest wysoka w innych regionach, ponieważ poza Japonią powstają bardzo dobre gry. Dopiero w tym roku japońscy wydawcy zaczynają tworzyć na PlayStation 4, a konsola pokazuje trend wzrostowy, wraz z Dragon Quest Heroes, Bloodborne, Final Fantasy Type 0 i Yakuzą. Final Fantasy 7 i 15 oraz Dragon Quest Heroes 2 na pewno pomogą.