SI zamieniła serial „The Last of Us” w grę. Pomysł wygląda fatalnie
Ale to tylko żart!
Grupa Corridor Crew dopiero co zachwyciła - lub rozgniewała, w zależności od opinii - za sprawą anime przygotowanego przez sztuczną inteligencję, a już czas na kolejny projekt. Serial „The Last of Us” zamieniony w grę wypadł już jednak znacznie gorzej.
„»The Last of Us« to wspaniały serial telewizyjny, ale chcielibyśmy zagrać w niego, jak w grę wideo” - słyszymy w materiale wideo. „Wykorzystaliśmy zaawansowane rozwiązania sztucznej inteligencji, by sprawdzić, jak takie coś by wyglądało”.
Podobnie, jak we wspomnianym „Rock, paper, scissors”, te „zaawansowane rozwiązania sztucznej inteligencji” to głównie filtr nakładany na materiał wideo. Zwolennicy technologii są zachwyceni, podczas gdy przeciwnicy argumentują, że oglądamy coś, co panie na Instagramie opanowały do perfekcji już kilka temu.
Serial „The Last of Us” bazuje oczywiście na grze, więc zmienienie go z powrotem w coś przypominające to medium jest ironią samą w sobie. Odbioru nie poprawia fakt, ze automatyczne filtry na twarzach aktorów raczej nie przypominają współczesnej oprawy graficznej. Z drugiej strony, projekt stanowi oczywiście żart i komentarz na temat krytyki „Rock, paper, scissors” - i SI w ogóle. To nie wszystkim przypadło do gustu.
„Weźcie już przestańcie z tym SI” - komentuje jeden z użytkowników na Twitterze. „Gratulacje, świetna robota, wygląda jak psia kupa” - dodaje niejaki „riIeydbv”. „Wiem że to tylko żart, ale zamiast odpowiadać na krytykę ze strony animatorów na temat sztucznej inteligencji, wolicie sobie żartować. Bardzo śmieszne” - dodaje „HeijnenCeline”. „Wygląda okropnie, dzięki” - napisał Mateusz Zdanowicz, którego skądś chyba znamy.
Wielu użytkowników zauważa właśnie, że całość przypomina efekty generowane przez Snapchat. „Zawstydzacie się przed swoimi kolegami po fachu. Wszystko, co osiągacie w ten sposób, to sygnalizowanie społeczności artystycznej i twórcom gier, że nie obchodzą was konsekwencje kradzieży sztuki ani wartość ludzkich artystów” - zauważa „Danny”, który najwyraźniej podszedł do sprawy na poważnie.