Silent Hills - jak podnieść się po upadku
Przed Kojimą, del Toro i Reedusem duże wyzwanie.
Jedną z większych niespodzianek tegorocznych targów Gamescom była zapowiedź Silent Hills. Wiadomość o kolejnej części popularnej serii horrorów z pewnością nie wzbudziłaby takich emocji, gdyby nie trzy nazwiska, które pojawiły się na trailerze wieńczącym interaktywne demo - Kojima, del Toro i Reedus.
Konami bez wątpienia udało się przyciągnąć uwagę graczy, angażując w nowy projekt osoby znane i lubiane. Sposób znany z przemysłu filmowego sprawdził się doskonale i tutaj - od samej marki większe zainteresowanie wnoszą nazwiska stojących za projektem artystów. Co ciekawe, na stałe z branżą gier związany jest tylko jeden z nich.
Horror bez polityki
Hideo Kojima do tej pory utożsamiany z serią Metal Gear Solid staje przed sporym wyzwaniem. Silent Hill, seria będąca swego czasu jedną z najważniejszych marek Konami, to projekt o zupełnie odmiennym ciężarze gatunkowym niż historia Snake'a. Nie chodzi o samą mechanikę, bardziej o sposób narracji i konstrukcji opowieści. Metal Gear to mocno rozbuchane political fiction i po japońsku zagmatwane, jednak dalej osadzone w rzeczywistości.
Owszem, w serii znalazło się miejsce również dla elementów nadprzyrodzonych i metafizycznych - jak Psycho Mantis czy The Sorrow - stanowiły one jednak tylko element uzupełniający o wiele szerszy obraz. Nie trzeba martwić się o jakość czy grozę - a o sposób reżyserii, charakterystyczny dla Kojimy i przysparzający mu tyle samo zwolenników, co przeciwników.
Każdy, kto miał okazję obcować z przynajmniej jednym tytułem z uniwersum Metal Gear doskonale zdaje sobie sprawę, że ojciec Snake'a darzy miłością fabularne dłużyzny, objawiające się ciągnącymi w nieskończoność dialogami i rozwleczonymi do granic możliwości wątkami. I o ile w swej autorskiej serii Kojima mógł sobie na to pozwolić, o tyle w kolejnej części Silent Hill podobny sposób narracji i prowadzenia akcji byłby dużym eksperymentem.
„Seria posiada swoją mitologię - i choć potrzebuje świeżego spojrzenia, dodawanie kolejnych rozdziałów z pewnością dobrze jej nie posłuży.”
Seria posiada swoją mitologię - i choć potrzebuje świeżego spojrzenia, dodawanie kolejnych rozdziałów z pewnością dobrze jej nie posłuży. Najlepsza do tej pory odsłona - Silent Hill 2 - istnieje praktycznie poza kanonem, skupiając się wyłącznie na historiach bohaterów. Czy Kojima będzie w stanie przygotować opowieść, która obroni się bez bogatego tła historyczno-politycznego i kilkudziesięciu postaci pobocznych?
Wejście smoka, akcent zombie
Nadzieja w del Toro. Twórca, stojący za takimi filmami jak „Sierociniec”, „Kręgosłup Diabła” czy „Labirynt Fauna”, wie doskonale, jak wyreżyserować mocny horror. Opowiadane przez niego historie skupiają się właśnie wokół postaci, wyrwanych z codzienności i przeciwstawionych nieznanemu. Ten charakterystyczny styl czuć już w zaprezentowanym, interaktywnym zwiastunie, przywołującym na myśl atmosferę wczesnych, jeszcze hiszpańskojęzycznych produkcji reżysera.
Co ciekawe, to nie pierwszy raz, gdy Guillermo del Toro bierze udział w procesie tworzenia gry. Od 2010 roku współpracował ze studiem Voltion nad horrorem inSANE, który miał trafić na konsole poprzedniej generacji i PC nakładem THQ w 2013 roku.
Wskutek problemów finansowych tego ostatniego projekt został skasowany, jednak sam del Toro nie dał za wygraną i w listopadzie 2012 roku ogłosił, ze prace nad grą są kontynuowane we współpracy z developerem, którego nazwy nie chciał ujawnić. W styczniu potwierdził to w wywiadzie dla serwisu TorontoSun. Można tylko snuć przypuszczenia, że niewykorzystane pomysły z inSANE zostaną zrealizowane w najnowszej odsłonie serii Silent Hill.
Twarzy i prawdopodobnie także głosu użyczy bohaterowi gry Norman Reedus. Aktor, znany głównie z roli Daryla Dixona z serialu „The Walking Dead”, wcieli się najprawdopodobniej w główną postać. Jaki będzie miała związek z historią opowiadaną przez narratora? Tego jeszcze nie wiadomo.
Podobnie jak del Toro, Reedus również miał już wcześniej do czynienia z grami - podkładał głos pod postać Daryla w jednej z adaptacji serialu „The Walking Dead” - grze The Walking Dead: Survival Instinct. Śmiało można stwierdzić, że jego występ w tym tytule był najmocniejszym elementem gry, dlatego też nie warto obawiać się o aktorstwo i dubbing w Silent Hills. Co ciekawe, Norman Reedus to druga już w tym roku gwiazda srebrnego ekranu, która „zagra” w grze wideo - pierwszą jest Kevin Spacey, wcielający się w rolę czarnego charakteru w najnowszej odsłonie serii Call of Duty, a obecnie występujący głównie w serialu „House of Cards”.
Kręte ścieżki do wzgórza
Silent Hill dla wielu miłośników serii skończył się na wydanej dziesięć lat temu części czwartej, zatytułowanej The Room, która oprócz tytułowego mieszkania, nie wnosiła do sagi nic ciekawego. Każda kolejna odsłona gubiła się w utartych schematach fabularnych i mechanice rozgrywki rodem z pierwszego PlayStation.
Marka trafiła później w ręce Amerykanów z Double Helix, ale wyszedł z tego zaledwie przeciętny Homecoming. Kolejna część, zatytułowana Downpour, została zrealizowana przez czeskie studio Vatra Games i tylko utwierdziła w przekonaniu, że seria powinna przejść poważną rekonstrukcję.
W 2009 roku ukazał się „reboot" Silent Hilla w postaci Shattered Memories. Gra ciekawa i oryginalna, pomimo oparcia fabuły na pierwszej części. Twórcy położyli większy nacisk na psychologiczny aspekt koszmaru, strasząc najlepiej od czasów Silent Hill 3. Jednak nie do końca trafiony wybór platform docelowych (gra ukazała się na Wii, PS2 i PSP) sprawił, że projekt nie spotkał się z szerszą popularnością.
„Silent Hills być może będzie nawiązywał właśnie do Shattered Memories sposobem wzbudzania strachu i prowadzenia akcji.”
Silent Hills być może będzie nawiązywał właśnie do Shattered Memories sposobem wzbudzania strachu i prowadzenia akcji - niewiele walki, za to napinająca nerwy eksploracja i odkrywanie kolejnych, przerażających sekretów. Lęk psychologiczny, wywołany poczuciem wyobcowania i wyrwania z bezpieczeństwa jest najciężej wzbudzić. Udaje się to w P.T. - wspomnianym już interaktywnym zwiastunie Silent Hills, będącym po prostu niewielką, choć pasjonującą grą.
Obranie za miejsce akcji domu, funkcjonującego w naszej świadomości jako bezpieczne schronienie, to może i często wykorzystywany motyw. Jednak dzięki oryginalnemu podejściu całość zyskuje na świeżości, jednocześnie nawiązując nastrojem do najstarszych odsłon Silent Hill.
Właśnie na powrocie do klimatu pierwszych trzech części twórcy powinni skupić się najbardziej. Pierwszy krok już poczynili: nowy tytuł, bez podtytułów i numerów, sugeruje nową jakość, a jednocześnie powrót do korzeni. Twórcy potwierdzili, że P.T. nie ma nic wspólnego z Silent Hills w sensie fabularnym i mechaniki - możemy więc się spodziewać, że po raz kolejny zwiedzimy miasteczko, widząc bohatera zza pleców. Ważne jednak, by udało się autorom utrzymać zaprezentowany na wstępie nastrój.
Nowa technologia, stare oczekiwanie
Silent Hills wykorzysta silnik Fox Engine, użyty podczas tworzenia Metal Gear Solid 5. To dość ważna informacja, na podstawie której można wysnuć kilka przypuszczeń. Po pierwsze, nowa gra może oferować otwarty świat - w jednym z wywiadów sam Kojima przyznał, że silnik powstał właśnie z myślą o generowaniu tego rodzaju światów.
Po drugie, działający na Fox Engine Metal Gear Solid trafi na PS4, Xbox One i PC. Mile widziane byłoby więc ogłoszenie, że kolejna gra oparta na tej samej technologii również uzyska status tytułu multiplatformowego. Fakt, ze P.T. ukazało się wyłącznie na PS4, na razie o niczym jeszcze nie świadczy - platformy docelowe nie zostały w żaden sposób doprecyzowane.
Cieszy niezmiernie, ze trailer wzbogacony został o muzykę autorstwa Akiry Yamaoki („Hometown”, znany z pierwszej części). Kompozytor wycofał się z tworzenia ścieżki dźwiękowej do serii po Homecoming. Zastąpił go Daniel Licht, którego utwory były jedną z niewielu zalet Downpour. Yamaoka nie potwierdził jeszcze udziału przy tworzeniu muzyki do Silent Hills, jednak pozostaje mieć nadzieję, że wesprze projekt - Silent Hill bez ambientowych kawałków i równoważących je nastrojowych, instrumentalnych piosenek z pewnością wiele traci.
Najtrudniejsze dopiero przed Konami. Świetnie przemyślany zwiastun i wielkie nazwiska stojące za nową grą sprawiają, że oczekiwania i nadzieje rosną. Niewiele minęło czasu od Gamescomu, a w Internecie znaleźć można już kilkadziesiąt teorii dotyczących fabuły Silent Hills, wysnutych na podstawie szczegółów zawartych w demonstracyjnym P.T.
Jest jasne, że wielu miłośników liczy na powrót serii w wielkim stylu. Okoliczności są sprzyjające; horrory znów są w modzie.